Nasza zastawa, moja obstawa

Nasza zastawa, moja obstawa

wtorek, 30 grudnia 2014

Poświąteczne oblężenie fast foodów

Nie wiem co Oni dodają do swojego jedzenia, ale zawsze wracając ze świątecznego obżarstwa nie możemy się powstrzymać i wstępujemy na małe co nieco do restauracji KFC albo Mc Donalds ;-)
Też tak macie?
Dlaczego?
Myślę, że dla poświątecznej równowagi i zdrowia psychicznego ;-)
Zdecydowania nie dla sumienia...

Tym razem mieliśmy wrażenie, że na ten sam pomysł wpadli mieszkańcy połowy dzielnicy bo kolejka do kasy niemiłosierna a za kasą dwie osoby zbierające i jednocześnie wydające zamówienia ;-/ Wyobraźcie sobie co się działo...Pierwszy raz czekaliśmy na kanapki 30 minut...na szczęście dzieci miały co robić bo kącik zabaw naprawdę wypasiony ;-)

Ale skończmy już pisanie o bzdurach...

Jak Wasze święta?
Czy też drugi dzień świąt przywitał Was takimi obrazkami?

Wiejska droga zimą


Dobrej ostatniej nocy tego wspaniałego 2014 roku!!!

M

środa, 24 grudnia 2014

Jak zrobić gwiazdę na świąteczną choinkę?

Jako, że czub zbyt wąski a Nasza dotychczasowa gwiazda rozsypała się w rączkach małego Jasia, Franio miał za zadanie zrobić nową gwiazdę na czubek choinki ;-) Oczywiście nie zrobił jej sam, mam w tym swój udział ;-)

Jak zrobić gwiazdę na choinkę świąteczną?


Odrysuj na kartonie kształt gwiazdy. Wytnij go a następnie posmaruj ramiona klejem. Z waty zrób kulki i naklej je na ramiona (dzięki temu gwiazda nie będzie płaska). Całość obłóż dokładnie srebrną folią. Przymocuj z tyłu gwiazdy drucik do zaczepienia gwiazdy na choince (ja zrobiłam dziurkę śrubokrętem i wsadziłam w środek bombeczkę z drucikiem ;-).
Gwiazda gotowa ;-)

Choć choinka ubrana stoi od poniedziałku gwiazda na jej czubie zawiśnie dopiero dzisiaj ;-)

Gwiazda zrobiona przez Naszego Frania ;-)

Wesołych Świąt!!!

M

wtorek, 23 grudnia 2014

Choinko zostań wśród Nas ;-)

Jest już z Nami ;-) Zielona, pachnąca i kłująca ;-)
Na ubieraniu jej spędziłam z chłopakami cały wczorajszy dzień, ale efekt jest wspaniały ;-)
W ogóle od kiedy mamy dzieci dzień stał się krótszy, kawa schodzi na potęgę a dzień bez prania okazuje się dniem straconym... Znacie to? Przygotowania do Świąt trzeba wcześniej dokładnie rozplanować bo nigdy nie wiadomo ile czasu zajmie zrobienie najprostszej czynności, nigdy nie wiadomo czy mąż np. nie przetnie sobie dłoni obsadzając choinkę...(tak kochanie:-) i czy nie trzeba będzie jechać na sygnale do apteki bo apteczka w domu jakoś dziwnie pusta... (na szczęście samopomoc sąsiedzka działa na Naszym osiedlu wzorowo, nie tylko przy okazji Świąt)
Ale jak już się z tym wszystkim uporamy, jak zniesiemy wszystkie trudy przygotowań usiądziemy do Wigilijnej Wieczerzy będziemy wiedzieli, że było warto ;-)
Święta przecież są magiczne...

***

Prezenty zapakowane (gdybyś kiedyś Franiu przeczytał to co matka Twoja wypisuje, to oznajmiam, tak to ja zapakowuje prezenty co roku, wiem nie zawsze wychodzi mi to ładnie, ale naprawdę się staram ;-) kapusta z grzybami pyrkoce na kuchni, jeszcze tylko śledzik w oleju lnianym z cebulką i sernik makowy z wiśniami ;-)
A co?
Zaszalejemy w tym roku ;-)


Życzę Wam Wszystkim spokojnych Świąt!!!


M

niedziela, 21 grudnia 2014

Coraz bliżej Święta ;-)

Można odhaczyć...
Pierniczki gotowe!!! Ale ile zdrowia mnie to kosztowało... tylko ja wiem...
Nie jest łatwo robić pierniczki ze starszym synem gdy trzeba zabawiać młodszego (bo On jeszcze pierniczków robić nie chce), gotować zupę cebulową i sprzątać jednocześnie... 
Ale udało się!!! Co prawda jedną blachę spaliłam, ale reszta to czysty miód ;-)


Pierniczki zrobione z Franiem (przepis z bloga White Plate)

Dobrej nocy

M

Pierniczkowe preludium

Wczoraj wyciągnęłam foremki do wycinania pierniczków (od trzech lat, niezmiennie przepis Liski z White Plate) bo przecież Święta za rogiem i pora pomyśleć o zapleczu kulinarnym...
Nie wiedziałam, że te metalowe zwierzątka sprawią tyle radości mojemu Jankowi ;-)



Przedświąteczne zabawy Janka ;-)

Jak tam Wasze przygotowania ?

Pozdrawiam

M

sobota, 20 grudnia 2014

Zapiekanka ziemniaczana z białym serem i pomidorami

Wiem, wiem, podobno białego sera nie łączy się z pomidorami ale co poradzić gdy się chcę (najwidoczniej organizm potrzebuje ;-P) Powinniśmy słuchać swojego organizmu, prawda? ;-)

Zapiekanka ziemniaczana z białym serem i pomidorami


składniki:

- 12 ziemniaków pokrojonych w talarki i obgotowanych w wodzie z solą,
- pół kilo sera białego pełnotłustego,
- trzy cebule dymki ze szczypiorkiem,
- dwa ząbki czosnku,
- dwa pokrojone pomidory,
- pół pojemniczka słodkiej śmietany (30%),
- dwa jajka,
- odrobina żółtego startego sera,
- majeranek,
- sól i pieprz do smaku,

przygotowanie:

Ugotuj pokrojone ziemniaki w osolonej wodzie. Formę na zapiekankę wysmaruj masłem i posyp bułką tartą. W misce przygotuj biały ser; popieprz, posól i dodaj dwa całe jaja, wymieszaj. Na patelni podsmaż dymkę, pod koniec smażenia dymki wrzuć drobno posiekany czosnek. Ugotowane, wystygłe ziemniaki rozłóż na dole naczynia, na ziemniaki wsyp połowę podsmażonej dymki z czosnkiem, wyłóż ser biały przykryj ser drugą połową dymki, połóż pokrojone w paski pomidory i przykryj wszystko ziemniakami. Zalej zapiekankę słodką śmietanką roztrzepaną z solą, pieprzem i majerankiem. Wstaw do nagrzanego piekarnika do 180 stopni na ok. 30 minut. Po tym czasie (ok. 15 minut przed końcem) obsyp zapiekankę startym żółtym serem i włóż z powrotem do piekarnika. Piecz jeszcze ok. 15 minut.
Smacznego!!!

Zapiekanka ziemniaczana zaraz po upieczeniu

Zapiekanka ziemniaczana zaraz po przekrojeniu

Ja wiem, że święta tuż tuż, że wszędzie o świętach i świątecznie... a u mnie ? Jeszcze chwila, jeszcze momencik ;-)


poniedziałek, 15 grudnia 2014

Medinilla magnifica (wspaniała) choruje

Królestwo dla Tego kto powie mi co zaatakowało moją medinillę magnificę i jak się tego pozbyć!!!


Liść, który odpadł medinilli wspaniałej

Inne liście są w porządku chociaż te nowe, które wyrosły we wrześniu mają drobne brązowe plamki na sobie... Przemywałam je wodą z szarym mydłem. Ten liść zauważyłam, że był chory dopiero gdy leżał w doniczce, wcześniej nie zwróciłam na niego uwagi. A może to coś tak szybko atakuje i niszczy liście rośliny, że nawet nie zdążyłam zauważyć? 
ale ze mnie ogrodnik...;-/
Jestem załamana...

M

Przepyszna zupa z cieciorki z kaszą jęczmienną

Mój mąż jadłby na zmianę rosół z pomidorową a ja zupełnie odwrotnie, szukam smaków i eksperymentuję... Dziś zupełnie z partyzanta zrobiłam zupę z ciecierzycy. Nieoczekiwana, przepyszna i bardzo syta, rozgrzewająca, idealna na jesienny obiad.
Nie tylko ja jestem fanką zupy z cieciorki... Janek zjadł jej dwie miski ;-)

Zupa z ciecierzycy z kaszą jęczmienną



składniki:

- bulion ugotowany na kości wieprzowej z dodatkiem dwóch liści laurowych i trzech ziarenek ziela angielskiego (ok.3 litry),
- puszka ciecierzycy w zalewie (800 gram),
- puszka krojonych pomidorów,
- jedna pokrojona marchewka,
- jedna pokrojona pietruszka,
- jedna średnia cebula pokrojona w kostkę,
- trzy łodygi pokrojonego selera naciowego,
- dwa drobno posiekane ząbki czosnku,
- woreczek kaszy jęczmiennej perłowej,
- odrobina masła,
- sól do smaku,
- pieprz do smaku,
- odrobina słodkiej papryki do smaku (ok. pół łyżeczki),
- odrobina ostrej papryki do smaku (ok. pół łyżeczki),
- łyżka cukru,
- łyżeczka bazylii suszonej (bądź świeżych jej liści)

przygotowanie:

Gotuję bulion (przynajmniej godzinę). Na patelni na masełku podsmażam pokrojoną w kostkę cebulę z marchewką selerem i pietruszką (10 minut) pod koniec podsmażania warzyw dodaje drobno posiekany czosnek. Smażę dwie minuty i wsypuję woreczek kaszy jęczmiennej zalewam szklanką bulionu (który właśnie się gotuje) i duszę ok. 10 minut od czasu do czasu sprawdzając czy nie brakuje na patelni płynu, uzupełniam bulion. Gdy podduszę warzywa z kaszą wrzucam je do bulionu, dodaję odsączoną ciecierzycę i pokrojone pomidory z puszki. Wszystko solę, pieprzę, słodzę i paprykuję do smaku. Zupę gotuję 20 minut aż kasza będzie miękka. W międzyczasie wyjmuję kość z zupy. Pod koniec gotowania wrzucam do zupy bazylię.
Smacznego!!!


Zupa z cieciorki z kaszą jęczmienną

Pamiętaj. Do zupy możesz użyć także suchej cieciorki namoczonej wcześniej na noc a następnie gotowanej przez co najmniej dwie godziny w wodzie w której się moczyła (do miękkości).

Ps. podłączyli mi dziś zmywarkę!!! ;-) Jest moc!

Dobranoc

M

sobota, 13 grudnia 2014

Sobotnie przemyślenia matki

Co jest gorsze od nie posiadania zmywarki?
Świadomość, że rozpakowana nówka sztuka stoi w kuchni i nikt nie potrafi jej podłączyć a wszystkie serwisy AGD pracują pon - pt (8.00-16.00) to jest gorsze!

Miłej soboty!



M

środa, 10 grudnia 2014

Jak zrobić ragù? Najlepiej z żeberek wieprzowych według przepisu Nigela Slatera

Na ten przepis natknęłam się przypadkiem, gdy w sobotę oglądałam (jednym okiem) kulinarny program : "Nigel Slater Dish of the day".
W niedzielę mój mąż został wysłany po żeberka i gotowałam ragù, a co to jest ragù? To nic innego jak włoski sos do makaronu bazujący na mięsie (w tym przypadku na żeberkach wieprzowych). Chcę się z Wami podzielić tą recepturą bo sos albo jak kto woli żeberka wyszły wybornie, jemy je codziennie z innym dodatkiem. Przepis bardzo, bardzo prosty, jedyne czego potrzebujesz to czas bo żeberka muszą dusić się 3 godziny.

Ragù z żeberek wieprzowych według przepisu Nigela Slatera


składniki:

- do kilograma żeberek wieprzowych pokrojonych w kawałki po trzy żebra
- 7 obranych i pokrojonych na kawałki marchewek,
- trzy spore cebule pokrojone w grubą kostkę,
- cały seler naciowy pokrojony na kawałki,
- olej do smażenia,
- pół litra bulionu wołowego (z kostki),

przygotowanie:


Żeberka pokrój na kawałki i zrumień na patelni (niczym nie przyprawiaj!). Zdejmij mięso z patelni i podsmaż na tym samym oleju pokrojone warzywa (tak aby odrobinę zmiękły)

Zrumienione żeberka

Warzywa podczas podsmażania

Następnie wrzuć wszystko do jednego garnka (u mnie wok) zalej bulionem wołowym i duś pod przykryciem trzy godziny (od czasu do czasu mieszając). 

Mięso z warzywami w bulionie wołowym

Po trzech godzinach duszenia kości powinny odchodzić od mięsa (wyjmij je wszystkie) a warzywa powinny się niemalże rozpuścić tworząc warzywno-mięsne ragù. Wszystko podawaj z makaronem ( w oryginalnym przepisie papardelle u Nas razowy) albo z kaszą lub jak kto woli z ziemniakami. 
Smacznego!!!

Ragù z żeberek wieprzowych

Danie nie wygląda może zbyt wyględnie, ale jest naprawdę bardzo, bardzo dobre ;-)

Pozdrawiam

M

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Oda do zmywarki

U Nas dzisiaj sajgon od samego rana, miałam posprzątać, miałam z Daffi wyjść na długi spacer bez dzieci (Jasio w żłobku, Franio w przedszkolu) a tu psikus!!!
Zmywarka się popsuła, więc od rana telefon do hydraulika bo zawór prowizoryczny, do monterów od sprzętu AGD, bo może uda się zmywarkę uratować... Panowie przyjechali, sprzęt wyciągnęli (bo w zabudowie i to takiej, że ciężko było ją ruszyć), rozmontowali, posprawdzali, powzdychali i ...
okazało się, że na gwiazdkę zamiast nowych bucików dostanę nową zmywarkę...
Zmywarko! Nie mogłaś popsuć się po 24 grudnia?!

Zmywarka odmówiła posłuszeństwa, popsuł się programator...



Miłej reszty tego krótkiego jesiennego dnia...

M

sobota, 6 grudnia 2014

Mikołajkowy poranek w Naszym domu

Dziś Mikołajki...
Dzieci znalazły prezenty pod poduszką. Franio wyszperał naprawdę maleńkie samochodziki a Janek spał w jednym łóżku (jak się później okazało) z ogromnymi mamutami ;-)

Franio i jego prezent Mikołajkowy

Jasio i jego mamucia farma

Cudownie jest być dzieckiem, cudownie jest dostawać wyczekane od Mikołaja prezenty...
Szukać, szperać aby w końcu znaleźć ...
Ich miny? Najcudowniejsze na świecie!
Ich gesty kiedy nie wiedzą co zrobić z prezentami... zakłopotanie sytuacją, szczęście malujące się na twarzy i te promyki w oczach... tak prawdziwe...
Wspaniały mieliśmy poranek... taki Mikołajowy...

Czekoladowe Mikołaje

Później to już wiadomo... pranie, gotowanie, sprzątanie (bo przecież sobota) a że Ja - matka na antybiotyku  (tym razem dla odmiany angina ;-) to siedzimy cały dzień w czterech ścianach Naszego domu...przynajmniej jest ciepło ;-)

Ach zapomniałabym ;-) Mikołaj wychodząc zostawił u Nas swoje buty... Jakie? Ciepłe i czerwone ;-)
No cóż... znalezione nie kradzione ;-P Są już moje!


Buty Świętego Mikołaja

Miłego Mikołajkowego wieczoru 


M

czwartek, 4 grudnia 2014

Makaron z kurczakiem, szpinakiem i serkiem mascarpone, palce lizać!

Ach co za obiad dziś zrobiłam i zajęło mi to całe 20 minut ;-) Po tym jak odkryłam, że serek mascarpone świetnie nadaje się do sosów makaronowych postanowiłam zawsze mieć taki w lodówce ;-) tak na wszelki wypadek...

Dziś eksperymentowałam i powiem Wam, że eksperyment się udał ;-)

oto mój przepis na makaron z kurczakiem, szpinakiem, czerwoną papryką i suszonymi pomidorami ;-)

Makaron z kurczakiem, szpinakiem i serkiem mascarpone


składniki:

- jedna niewielka pierś z kurczaka podwójna pokrojona w drobną kostkę,
- paczka świeżego szpinaku (im więcej tym lepiej),
- pół słoiczka suszonych pomidorów w zalewie z oliwy,
- jedna słodka papryka czerwona odmiana Palermo (taka długa) pokrojona w cienkie paseczki (opcjonalnie)
- jedno opakowanie serka mascarpone,
- odrobina masła,
- odrobina oleju (ja wykorzystałam ten ze słoika z pomidorami suszonymi),
- sól do smaku,
- świeżo zmielony czarny pieprz do smaku,
- łyżeczka mielonej gałki muszkatołowej,
- świeżo zmielony zielony pieprz do smaku,

przygotowanie:

Na patelni rozgrzej odrobinę masła i oleju, wrzuć umyte liście szpinaku i smaż aż szpinak stanie się ciemno zielony. Posól i popieprz go czarnym pieprzem. Dodaj pokrojone suszone pomidory i podsmaż przez chwilkę. Następnie zdejmij szpinak z pomidorami z patelni. Teraz na patelnię wrzuć posolonego i popieprzonego pokrojonego kurczaka. Podsmaż pierś, w międzyczasie wrzuć do kurczaka pokrojoną paprykę i smaż aż kurczak będzie rumiany a papryka zrobi się al dente. 

Smażymy kurczaka razem z pokrojoną papryką

Po usmażeniu kurczaka z papryką wrzucamy na patelnie przygotowany wcześniej szpinak z pomidorami. Łączymy składniki:

Kurczak z pomidorami, papryką i szpinakiem na patelni

Gdy wszystkie składniki będą połączone wrzucamy na patelnię serek mascarpone, dodajemy gałkę muszkatołową, zielony pieprz, smażymy przez chwilkę aż serek się całkowicie rozpuści i gotowe!


Podajemy z ulubionym makaronem. U Nas z braku tagiatelle makaron razowy ;-)
Pycha!!!

Makaron razowy z kurczakiem, szpinakiem, suszonymi pomidorami, papryką i serkiem mascarpone


Pozdrawiam

M



środa, 3 grudnia 2014

Jeżeli storczyki to tylko z wyprzedaży ;-)

Jak już zaczęłam o kwiatach, bo w pąkach całe, to o kwiatach skończę.
Storczyki uwielbiam, kto nie lubi ich pędów obsypanych kwiatami? Są dosyć łatwe w uprawie, podlewa się je raz w tygodniu, lubią wschodnie okna a wdzięczne za dobre traktowanie potrafią swoimi kwiatami zachwycić najbardziej wybredne oko.
Ja storczyki kupuję na wyprzedażach, tak tak, na wyprzedażach w LEROY MERLIN ;-). Gdy tylko mam troszkę gotówki wybieram się tam z zamiarem kupienia nowego zabiedzonego storczyka i zazwyczaj wracam z takim, ledwo żyjącym, zmarnowanym do domu ;-).
Przesadzam, podlewam, nawożę i czekam...Taki storczyk zazwyczaj już po miesiącu puszcza nowe pędy, jego wiotkie, przesuszone liście stają się twarde i roślina wraca do zdrowia. Zazwyczaj kupuję te najbrzydsze, bez kwiatów.
Robię to specjalnie, nigdy nie wiem w jakim kolorze będzie miał kwiaty storczyk którego właśnie ratuję.

Lubię niespodzianki ;-)

Storczyk fioletowy

Storczyk biały

Widok kwitnących storczyków uratowanych przed śmietnikiem? 
Bezcenny...

Pozdrawiam

M

Kwiaty pocieszyciele

Wiem, nie odzywałam się całe wieki...
...nie miałam nastroju... Ciche dni w domu sprawiły, że na nic nie miałam ochoty, przez ostatnie dni wykonywałam tylko to co do mnie należy, nic po za tym... Odpadłam, byłam w jakimś innym, złym i ciemnym miejscu z którego nie potrafiłam się wydostać... A wszystko za sprawą mojego męża, który doprowadził mnie do tego warzywnego stanu...
Zdarzają się różne sytuacje, wiele potrafię znieść i przetrzymać, rozumiem, że nikt nie jest idealny, ja też nie jestem, ale czasami nie potrafię sobie poradzić z tym co potrafi mi zafundować (często nie specjalnie, robi to w swojej męskiej niewiedzy...)

Za to w domu zaczęło wszystko kwitnąć, może moje kwiaty przeczuwają  nadchodzące nastroje i postanowiły podnieść mnie na duchu obsypując się pąkami?
Nie potrafię tego inaczej  wytłumaczyć... Mój stary przerośnięty skrzydłokwiat zakwitł pierwszy raz od ponad roku, a już myślałam, że nigdy się nie doczekam ;-)

Kwitnący Skrzydłokwiat (Spathiphyllum )

Miłego dnia

M

sobota, 29 listopada 2014

Przedświąteczne porządki czas zacząć ;-)

Szaro, buro i ponuro i tylko myśl o Świętach Bożego Narodzenia rozjaśnia te jesienne dni ;-) Nie mogę się doczekać (jestem jak dziecko) ale uwielbiam ubierać choinkę, piec ciasta, przygotowywać te wszystkie Wigilijne specjały...a nawet sprzątać ;-) Z dwójką dzieci w domu (Franek i Janek chorzy) nie jest to może najłatwiejsze ale odpowiednie podejście do sprawy pozwala na odrobinę spokoju. Zauważyłam, że moi chłopcy, w szczególności Franek bo Jasio na razie powtarza po starszym bracie, lubi angażować się w porządki domowe. Widzę uśmiech na jego twarzy gdy daje mu ścierkę i zadanie do wykonania ;-) Wczoraj musiał ponaklejać pod nogi nowe filce i umyć wszystkie krzesła. Zrobił to wzorowo, tylko gdy on naklejał filcowe podkładki Jasio chodził i próbował je pozrywać ;-P psikus!
W sumie wyszło bardzo dobrze, krzesła dawno nie były tak czyste ;-) a kurze wytarte (patrz Janek).

Janek i Franek pomagają w porządkach domowych

Franio wyciera krzesła


A mama? Mama mogła w tym czasie wejść na blat kuchenny i wytrzeć szafki. Przy okazji dowiedziałam się od Frania:
"Mamo ja też potrafię tam wchodzić ;-), wchodzę tam czasem po cukierki"
" A jak tam weszłaś? po klamkach? Bo ja wchodzę po klamkach "
No i wydało się ... ;-)

W tym całym przedświątecznym zamieszaniu pamiętajcie:
 "Dom to nie muzeum!"
Nie przesadzajcie z tym sprzątaniem ;-P!

Miłego dnia

M



wtorek, 25 listopada 2014

Jak wygląda Nasz dobranocny rytuał ?

Od kiedy weszło w życie usypianie chłopaków "na odległość" a nie (jak to do tej pory się odbywało) w objęciach ("mamo poleżysz ze mną, mamo rączkę pod główkę")  gdzie notorycznie zasypiałam razem z nimi ;-P jest jakoś lżej...
Wieczory spędzamy wspólnie z mężem, dzieci w tym czasie jakoś spokojniej śpią, oczywiście każdy ze swoją przytulanką ;-) no i pies nie denerwuje się, że znowu posnęli i nie ma kto mnie wyprowadzić na spacer (zdarzyło się dwa razy, sunia dzielnie wytrzymała do rana, kochana psina!)

 Od mniej więcej tygodnia kąpiemy chłopaków (Franio wskakuje pod prysznic sam), przebierają się i czytamy im bajkę. Franek wskakuje do łóżka Janka i tam teoretycznie słuchają historii na dobranoc... oczywiście kotłują się w łóżku; Janek biega po Franku w tą i z powrotem, Franek się cieszy bo może go wyściskać a Janek się denerwuje, że Franek go ściska i wali Frania po głowie, no i zabierają sobie przytulanki, a ja staram się nie śmiać zza książki zbyt głośno...

Po przeczytanej bajce Franek zmyka do swojego łóżka, gasimy lampkę nocną i zaczynam śpiewać ...
Tak...śpiewam kołysanki, tj. : "Na Wojtusia z popielnika", "AAA kotki dwa", "Był sobie król, był sobie paź", no i oczywiście piosenkę z "Czterech pancernych i psa" (Janek od maluszka przy tym zasypia ;-) ...  Właśnie, muszę koniecznie rozszerzyć repertuar? Ile razy można w kółko śpiewać "Deszcze nie spokojne..."? Macie jakieś kołysankowe sugestie?

Gdy śpiewam Janek zazwyczaj nie rusza się wcale, ściska przytulankę i patrzy w sufit w jeden punkt, tylko kątem oka obserwuję jak zamykają mu się oczka, a Franio śpiewa ze mną, przypomni sobie, że chce mu się pić albo rozkopie się tak, że muszę mu poprawiać kołdrę... generalnie robi zamieszanie, ale w końcu i On zasypia, dzielnie, sam z pluszowym pieskiem ;-)

Dobrej nocy kochani...

A na zakończenie dzisiejszego dnia, coś na sen...

Elmo i Andrea Boccelli, "Time to say goodnight"

M

sobota, 22 listopada 2014

Łatwe muffinki bananowe

Czasami dopada mnie ochota na coś słodkiego, wymiatam wtedy całą czekoladę z szafki (nie lubię wafelków, ciasteczek, cukierków, interesuje mnie sama czekolada) gorzej jak tej czekolady brak bo wymiotłam ją ostatnio i zapasów nie uzupełniłam... ;-(
Było tak wczoraj, a że miałam na parapecie za dojrzałe banany aby je zjeść na surowo postanowiłam poszukać przepisu na ciasto bananowe albo muffinki bananowe właśnie ;-) Znalazłam przepis, prosty i pyszny ;-)  Poczekałam na Frania, który wracał z Judo i zabraliśmy się do pieczenia ;-)
Przepisem oczywiście się dzielę ;-)

Muffinki Bananowe


składniki:

- 4 banany rozgniecione widelcem,
- 1/3 szklanki ciepłego masła,
- pół szklanki drobnego białego cukru,
- jedno lekko ubite całe jajo,
- 1 i 0,5 szklanki mąki pszennej,
- łyżeczka proszku do pieczenia,
- łyżeczka sody,
 - 0,5 łyżeczki soli,

przygotowanie:

Przygotuj sobie dwie miski. W jednej rozgnieć banany, dodaj tam cukier, masło i wlej jajo. Do drugiej wsyp mąkę, sól, proszek do pieczenia i i sodę. Teraz połącz składniki z dwóch misek i wymieszaj na ciasto. Wypełnij foremki do muffinek ciastem 3/4. Nagrzej piekarnik do 220 stopni i piecz babeczki ok 30 minut ( do suchego patyczka).
Smacznego!!!

Ciasto na muffinki bananowe w foremkach

Najtrudniejsze jest czekanie...

Ale zazwyczaj warto, Nasze bananowe muffinki posypane cukrem pudrem ;-)

Miłego

M

środa, 19 listopada 2014

Jak zasypiają Wasze dzieci?

Muszę o tym napisać, bo z podziwu wyjść nie potrafię... Mój mąż właśnie przed chwilą dał buziaki Naszym synom i zamknął za sobą drzwi... Cisza... Spokój...
Zasnęli...sami z siebie...obaj...jak to? Zawsze usypiani, przytulani, a dziś? Dziś postanowiliśmy coś zmienić bo ostatnio podczas usypiania Janka zasypiam z nim notorycznie, budzę się później (albo i nie) w środku nocy a za mną budzi się Janek i nie zasypia już twardym snem tylko przysypia jak komar. Ani ja się nie wysypiam, ani On, ani tata, który w końcu w środku nocy musi przejąć ode mnie rozbudzonego Janka abym mogła wyjść do toalety...
Straszne co? Na dłuższą metę bardzo męczące, bo przecież ile można być permanentnie niewyspanym?

Póki co chłopcy są cicho...
Zaczarowani? A może przestraszeni nową metodą usypiania ;->?!, leżą i kontemplują...jak to? mamy iść spać? sami?! ;-)

Janek grający na perkusji

Ps. już się odezwali, mąż poszedł śpiewać kołysanki ;-) 
Cóż...nie od razu Rzym zbudowano ;-)

Spokojnej nocy...
M

Ryż z warzywami, najlepszy dodatek do obiadu

Dochodzę do siebie i chociaż cały czas chodzę jak nabita na pal czuję się o niebo lepiej...najważniejsze, że nerka przestała boleć ;-)

Jasio dziś został w domu (przez ostatnie dwa dni chodził do żłobka) dzięki temu mogłam się spokojnie wyspać i wypocząć po zabiegu. Fajnie, że są miejsca takie jak Nasz żłobek, gdzie dzieci mogą zostawać w zależności od potrzeby, sytuacji i rodziców nawet raz w miesiącu na parę godzin. Janek chodzi (póki co) do żłobka dwa razy w tygodniu i powiem Wam szczerze, że to bardziej niż On rozstanie przeżywam ja...

W związku z tym, że w domu dziś dziecko zmusiłam się do ugotowania obiadu, a że na surówko/sałatkę nie miałam nic w lodówce postanowiłam zrobić (dwa w jednym) czyli ryż z warzywami. Sycący, delikatny i pachnący czosnkiem, pyszny dodatek do drugiego dania ;-)

Ryż z warzywami


składniki:

- dwie torebki ugotowanego ryżu,
- dwie marchewki starte na tarce o grubych okach,
- kawałek pora pokrojony w półplasterki,
- jedna średnia cebulka pokrojona w drobną kostkę,
- jeden korzeń pietruszki starty na tarce o grubych okach,
- dwa ząbki czosnku drobno posiekane lub przeciśnięte przez praskę,
- masło,
- oliwa z oliwek,


przygotowanie:

Gotujemy ryż w osolonej wodzie zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Na patelni rozgrzewamy masło i oliwę, wrzucamy cebulkę i szklimy, dodajemy do cebulki pora, smażymy wszystko razem dwie minuty i dodajemy marchewkę oraz pietruszkę. Podsmażamy warzywa aż zrobią się lśniące. Jeżeli zauważycie, że brakuje tłuszczu należy dodać odrobinę masła. Pod koniec smażenia wrzucamy czosnek, smażymy chwilkę a następnie wrzucamy na patelnię ugotowany ryż. Mieszamy aby warzywa połączyły się z ryżem.
Gotowe!!!

Ryż z warzywami

Dobrej nocy

M



wtorek, 18 listopada 2014

Kamień w moczowodzie usunięty metodą URSL

Żyję!
Chociaż jeszcze w nocy miałam wrażenie, że umrę z bólu... Wczoraj miałam zabieg URSL udany bo kamień rozkruszony i już nie blokuje mojego moczowodu ;-) HURRRA!!! Sam zabieg ...nie pamiętam bo szczęśliwie spałam, odczuwam cały czas lekki dyskomfort przy oddawaniu moczu ale to pestka w porównaniu z tym co zgotowała mi moja prawa nerka ...
Mam założony cewnik JJ, dzięki któremu mój moczowód powinien szybko dojść do siebie jednak on nie podoba się mojej nerce, która reaguje na intruza bólem... Ten kto kiedykolwiek miał kamice nerkową zrozumie o czym mówię... To tak jakbym miała jeden z tych średnich skurczy porodowych bez szans na to, że ustąpi...po prostu boli tępym bólem cały czas, promieniuje na nogę i plecy i jest nie do wytrzymania...
O 3.00 w nocy wskoczyłam do wanny pełnej gorącej wody, nałykałam się No-Spy i dzięki temu przysnęłam na chwilkę... Rano zadzwoniłam do szpitala aby skonsultować z lekarzem, który mnie operował to co odczuwam i wiecie co... po rozmowie z doktorem nerka przestała mnie boleć... ;-) tak po prostu, sama z siebie...
Cudownie...
Jak dobrze wracać do normalności...
Za dwa tygodnie będę miała kruszony metodą ESWL drugi kamień, w tej bolącej nerce ... nie mogę się doczekać ;-/

PS. korona z głowy przed moim mężem, który przez ostatnie dwa dni opiekował się całą Naszą gromadką ;-* właśnie odsypia na kanapie ;-)

Tata, Franek i głowa Janka, Nasza Daffi i Kik (pies moich rodziców), lato 2014

Pozdrawiam

M

sobota, 15 listopada 2014

Pieczona wołowina z warzywami

Skuszona reklamą w radio udałam się niedawno do pewnych delikatesów aby nabyć wołowinę bez kości w zaskakująco niskiej cenie 19,50 za kg. Myślałam że uda mi się z mięsa zrobić gulasz... W sklepie okazało się, że rostbef wołowy, który tak pięknie reklamują w radio jest bardzo przerośnięty tłuszczem i po prostu bardzo brzydki. Kupiłam niecały kilogram z nadzieją, że coś z nego zrobię, może nie koniecznie gulasz, ale może pieczeń? Tłuszcz powinien się przecież wytopić w piekarniku ;-) Przeszukiwałam Internet (jak zwykle) w poszukiwaniu prostego przepisu na to nie proste w przygotowaniu mięso i trafiłam znowu na przepis z bloga Jamiego Olivera ;-)
Chyba będę tam częściej zaglądać ;-)
Przepis troszkę zmodyfikowałam dopasowując cały koncept do zawartości lodówki.
Co mogę napisać?
Wyszło bardzo efektownie i przepysznie!


Pieczeń wołowa z warzywami


składniki:

- 1 kg mięsa wołowego bez kości, im mniej tłuste tym lepiej,
- sól morska,
- pieprz świeżo mielony,
- tymianek (najlepiej świeży, jeżeli nie mamy poszukajmy suszonego tymianku),
- rozmaryn (jak wyżej),
- odrobina octu balsamicznego,
- odrobina sosu sojowego,

warzywa:

- trzy nieobrane marchewki, wystarczy je umyć i  pokroić na kawałki,
- dwie cebule pokrojone w krążki,
- dwie łodygi pora naciowego, pokrojone w kawałki,
- 12 ząbków czosnku, nie obranych,
- kawałek dyni pokrojonej w kostkę
- odrobina masła,
- odrobina oliwy z oliwek,

przygotowanie:

Mięso wyjąć z lodówki przynajmniej na pół godziny przed pieczeniem (wołowina powinna osiągnąć temperaturę pokojową). Natrzeć mięso solą morską, pieprzem, tymiankiem i rozmarynem, oblać je odrobiną sosu sojowego i octu balsamicznego pozostawić. W brytfannie ułożyć umyte i pokrojone warzywa, posypać je solą morską i tymiankiem, polać oliwą z oliwek i położyć gdzieniegdzie odrobinki masła. Na warzywa położyć wołowinę i przykryć folią aluminiową. Folię przedziurawić w paru miejscach. Nagrzać piekarnik do 220 stopni, wstawić wołowinę pod folią na pół godziny, następnie zdjąć folię, zmniejszyć temperaturę pieczenia do 180 stopni i piec jeszcze przez godzinę. Wołowinę pieczemy w zależności od jej wagi, jest przyjęte, że na każdy kg mięsa przypada godzina pieczenia, ja zazwyczaj piekę je o pół godziny dłużej. Podczas pieczenia możemy polewać wołowinę powstałym sosem. Pamiętaj także aby kontrolować stopień wypieczenia wołowiny. Po przedziurawieniu jej nie powinna ze środka wypływać krew, chyba, że lubicie mięso bardzo rare. Ważne jest aby po upieczeniu dać mięsu piętnaście minut odpoczynku, później niech nie będzie dla pieczeni litości ;-)

Smacznego!

Wołowina pieczona z warzywami

Miłego weekendu ;-)

M


czwartek, 13 listopada 2014

Makaron ze szpinakiem i serkiem mascarpone

Na tą pastę natrafiłam przypadkiem gdy przeszukiwałam Internet w poszukiwaniu czegoś co można szybko zrobić z serkiem mascarpone (termin ważności opakowania trzymanego w lodówce zbliżał się nieubłaganie). Przepis na ten makaron znalazłam na blogu Jamiego Olivera, wiedziałam, że się polubimy!
Szybki, kremowy, idealny...
W sam raz na rodzinny obiad ;-)


Makaron ze szpinakiem i serkiem mascarpone


składniki:
- makaron, najlepiej tagiatelle,
- paczka świeżego szpinaku,
- 120 ml śmietany 18%,
- 150 ml sera mascarpone,
- chochla wody (najlepiej z gotującego się makaronu)
- łyżeczka gałki muszkatołowej,
- dwa ząbki czosnku, posiekane,
- dwie łyżeczki masła,
- odrobina oliwy z oliwek,
- sól morska mielona,
- świeżo mielony pieprz,
- odrobina soku z cytryny (optymalnie),
- odrobina przyprawy mielonej chilli (optymalnie),
- płatki parmezanu do posypania,

przygotowanie:

Ugotuj makaron w osolonej wodzie. Na patelni rozpuść masło z odrobiną oliwy wrzuć posiekany czosnek i podsmaż z łyżeczką gałki muszkatołowej. Po minucie wrzuć na patelnię świeże i umyte liście szpinaku, podsmaż aż liście staną się ciemnozielone, posól i popieprz do smaku. Teraz pora na śmietanę, wlej ją na patelnię i dodaj mascarpone, wymieszaj ze szpinakiem. Mascarpone powinien się rozpuścić, dodaj chochelkę wody i mieszaj do zagotowania. Popieprz i posól do smaku, możesz do sosu dodać odrobinę soku z cytryny lub przyprawy chilli (ja tak zrobiłam ;-) Na koniec wymieszaj makaron z sosem i wyłóż na talerz, posyp płatkami parmezanu.
Smacznego!

Makaron tagiatelle ze szpinakiem i serkiem mascarpone

Dobrej nocy

M

Czy kupować używane zabawki dla dzieci?

Co myślicie na temat kupowania używanych zabawek dla dzieci?
Pamiętam, że gdy miałam jedno dziecko chciałam obdarowywać go wszystkim co nowe, wszystkim tym co wydawało mi się wtedy najlepsze. Wiele prezentów nie trafionych do tej pory stoi/leży na dziecięcym regale na szczęście pojawił się Janek a przez to, że jest totalnie innym dzieckiem niż Franek często sięga po odstawione zabawki starszego brata. Tak jest z klockami drewnianymi, którymi Franek w ogóle się nie bawił (chyba, że ustawialiśmy drewnianą drogę albo garaż dla resoraków) a Janek uwielbia, zwierzątkami których Franek w ogóle nie uznawał a Janek przepada.

Dlaczego pytam o używane zabawki? Bo ostatnio kupiłam chłopakom (po raz pierwszy) po zabawce z tzw. drugiej ręki i jestem bardzo zadowolona (o dzieciach nie wspomnę ;-).
Czy czegoś im brakuje?
Oryginalnych pudełek ale to dla mnie i dla moich dzieci żaden problem, ważne, że zabawki ucieszyły chłopaków i przez pewien czas były ich numerem jeden (nie oszukujmy się, poszły już w odstawkę).

Oczywiście są sytuacje kiedy nie wypada kupować używanych zabawek, na pewno nie kupujemy ich na prezent, ale jeżeli chodzi o Nasze dzieci nie mam nic przeciwko, powiem więcej jestem ZA!
Coraz częściej przeszukuję ogłoszenia innych mam, które sprzedają zabawki swoich pociech...
Wiem, że w rozsądnej cenie znajdę tam prawdziwe zabawkowe skarby...



Mały Franek w sklepie z zabawkami (dawno temu ;-)



Miłego dnia

M

środa, 12 listopada 2014

Wspomnienie Święta Niepodległości

Byliście wczoraj na paradzie z okazji Święta Niepodległości?
Na warszawską paradę nawet się nie wybieraliśmy, to nie dla Nas, mamy dzieci i chcemy żyć... ;-P, a tak poważnie... Czy ktoś może mi odpowiedzieć na pytanie co kieruję tymi ludźmi?
... przychodzą/ przyjeżdżają na tego rodzaju manifestacje z całej Polski, wyżywają się na ławkach i płytach chodnikowych (o znakach nie wspomnę) stwarzają zagrożenie i zastraszają ludzi, wybijają i dewastują to co wspólne, bo co? Bo wspólne znaczy niczyje? !
Nie mam dla nich litości! Do kamieniołomów!

Nasza tutejsza parada, może nie tak spektakularna, przyciągnęła wielu mieszkańców, było miło, sympatycznie i co najważniejsze spokojnie. Chłopcy byli zachwyceni starym pojazdem i wozami strażackimi, które migały kolorowymi światłami. Pięknie było, poważnie i jak na tą porę roku bardzo, bardzo ciepło (nawet 13 stopni)!



ps. muszę się pochwalić, dostałam propozycje namalowania obrazu na aukcję charytatywną ;-) już palą mi się pędzle w rękach ;-) zobaczymy co z tego wyniknie ;-)

"Vincent van Gogh nie żyje... Michał Anioł nie żyje, Malczewski nie żyje i ja się jakoś gorzej czuję
 ;-P"

Pozdrawiam

M

poniedziałek, 10 listopada 2014

Jak zrobić bronsoletkę z gumek na palcach?

Ach ten gumkowy szał, trochę o nim przycichło, a mój Franek dostał wczoraj gumki od taty i nauczyliśmy się robić bronsoletki ;-) na palcach bez szydełka ;- ) nie wiedziałam że to może być aż tak proste i fajne ;-)
Wszytko za sprawą filmiku instruktażowego znalezionego nigdzie indziej jak na You Tube.

Jak zrobić bronsoletkę z gumek na palcach?

Filmek dzięki któremu jesteśmy bogatsi o nową umiejętność

A Nasze zmagania z gumkami wyglądały mniej więcej tak:


Franka zmagania z gumkami


Moja pierwsza bronsoletka z kolorowych gumek

Przyznam, że zajęcie to jest tak wciągające, że musiałam się hamować aby nie zrobić więcej i pozwolić Frankowi robić bronsoletkę samodzielnie. Doskonale rozumiem dzieciaczki, które nie mogą się od tego zajęcia oderwać ;-P Te małe kolorowe gumki uzależniają ;-)!!!

Kolorowe gumki i zapięcia do bronsoletek

Miłego dnia

M




sobota, 8 listopada 2014

Zupa na niepogodę, dyniowa z imbirem

Dziś jako, że jesteśmy w domu i raczej nigdzie się nie ruszymy (dla dobra otoczenia, nie wiemy czy nie przenosimy wirusa grypy żołądkowej ;-P) dzień zaczęłam od gotowania.
Jasio wstał o 5.00 bo przecież po co spać jak można wstać i bałaganić ;-) A ja zrobiłam rozgrzewającą zupę dyniową z imbirem (dla wszystkich tych którym zimno i smutno). Oczywiście mój ozdrowiały cudownie mąż skwitował moją zupę mówiąc, że to nie jego smaki bo zupa smakuje jak sok owocowy, ale ja ten kremowy smak uwielbiam...
Jesteśmy inni, gusta mamy różne, smaki też, może właśnie dlatego tak bardzo go kocham...

Zupa dyniowa z imbirem


składniki:

rosół:

- korpus z kurczaka, u mnie dziś żeberka z królika, które zamroziłam robiąc królika w pomidorach,
- włoszczyzna (3 marchewki, 1 pietruszka, por, kawałek selera),
- 2 listki laurowe,
- 4 ziela angielskie,

***

- dynia pokrojona w kostkę,
- 2 łyżki masła,
- 5 ziemniaków pokrojonych w kostkę,
- 3 ząbki czosnku,
- pół średniego korzenia imbiru startego na tarce,
- 1 cebula pokrojona w kostkę,
- sól,
- pieprz,
- cukier,
- imbir w proszku
- groszek ptysiowy/grzanki lub u mnie dziś chrupiąca pszenica z melasą i migdałami, rewelacja!



przygotowanie:

Przygotuj rosół; zalej zimną wodą korpus kurczaka bądź inne mięso na rosół, wrzuć listki laurowe i ziele i gotuj ok. 40 minut, zbierz szumowiny łyżką i dodaj obraną włoszczyznę. Całość gotuj jeszcze przynajmniej 30 minut.
Na patelni rozgrzej masło, wrzuć cebulę pokrojoną w kostkę i zrumień, dodaj przetarty imbir i podsmaż jeszcze 5 minut, następnie wrzuć czosnek, podsmaż jeszcze przez minutkę i wrzuć na patelnie ziemniaki i dynię podsmaż warzywa z każdej strony. W międzyczasie wyjmij mięso z rosołu i gdy warzywa będą podsmażone wrzuć je do garnka. Gotuj wszystko aż dynia i ziemniaki będą miękkie. Gdy warzywa zmiękną wyłącz zupę i zmiksuj warzywa blenderem. Zupa powinna być pomarańczowa. Dodaj do smaku ok. łyżeczki imbiru, sól, pieprz, i odrobinę cukru. Wymieszaj.
Gotowe!!!
Smacznego!

Chrupiąca pszenica z melasą i migdałami (doskonały dodatek do kremowej zupy ale też świetna przekąska)

Zupa dyniowa z imbirem i chrupiącą pszenicą

Mi ta zupa dała dziś dużo energii, mam nadzieję, że i Was nastroi pozytywnie ;-)


Miłego weekendu!



M