Nasza zastawa, moja obstawa

Nasza zastawa, moja obstawa

wtorek, 18 listopada 2014

Kamień w moczowodzie usunięty metodą URSL

Żyję!
Chociaż jeszcze w nocy miałam wrażenie, że umrę z bólu... Wczoraj miałam zabieg URSL udany bo kamień rozkruszony i już nie blokuje mojego moczowodu ;-) HURRRA!!! Sam zabieg ...nie pamiętam bo szczęśliwie spałam, odczuwam cały czas lekki dyskomfort przy oddawaniu moczu ale to pestka w porównaniu z tym co zgotowała mi moja prawa nerka ...
Mam założony cewnik JJ, dzięki któremu mój moczowód powinien szybko dojść do siebie jednak on nie podoba się mojej nerce, która reaguje na intruza bólem... Ten kto kiedykolwiek miał kamice nerkową zrozumie o czym mówię... To tak jakbym miała jeden z tych średnich skurczy porodowych bez szans na to, że ustąpi...po prostu boli tępym bólem cały czas, promieniuje na nogę i plecy i jest nie do wytrzymania...
O 3.00 w nocy wskoczyłam do wanny pełnej gorącej wody, nałykałam się No-Spy i dzięki temu przysnęłam na chwilkę... Rano zadzwoniłam do szpitala aby skonsultować z lekarzem, który mnie operował to co odczuwam i wiecie co... po rozmowie z doktorem nerka przestała mnie boleć... ;-) tak po prostu, sama z siebie...
Cudownie...
Jak dobrze wracać do normalności...
Za dwa tygodnie będę miała kruszony metodą ESWL drugi kamień, w tej bolącej nerce ... nie mogę się doczekać ;-/

PS. korona z głowy przed moim mężem, który przez ostatnie dwa dni opiekował się całą Naszą gromadką ;-* właśnie odsypia na kanapie ;-)

Tata, Franek i głowa Janka, Nasza Daffi i Kik (pies moich rodziców), lato 2014

Pozdrawiam

M

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz