Nasza zastawa, moja obstawa

Nasza zastawa, moja obstawa

wtorek, 31 marca 2015

Jakie ciasta upiec na Święta Wielkanocne?

Koniec marca a jest zimniej niż było w lutym...
Dziś wyszłam na spacer z Jankiem i zmokłam jak kura, mokra kura domowa...
Bo tak ostatnio przysiadłam jak ta kwoka na grzędzie i nie wiem jak z tej grzędy się ruszyć.
Kopa potrzebuję, kopa w pupę mi dajcie i słońca, bo szarość wszędzie...
A może po prostu powinnam zjeść czekoladę, bo poszczę do Wielkanocy... Jeszcze tylko parę dni...Wytrzymam!
Wystawiłam już kwiaty na balkon i znowu je sprzątnęłam do mieszkania, bo szkoda roślin zmrozić...
Niedługo Święta Wielkiej Nocy, podobno ma spaść śnieg... a ja umyłam okna... (kobieca nadgorliwość...).
A co przygotowujecie na święta? A może jedziecie na gotowe? Jak ja ;-P, no chyba, że plany się zmienią i wszyscy przyjadą do Nas ;-P tak też może być...

Świąteczne plany kulinarne?  Nie mam planów co zrobię na święta, mam tylko zamiar upiec Sernik z makiem i wiśniami (White Plate) oraz po raz pierwszy w życiu mam ochotę i obiecałam Frankowi, że zrobimy Babę wielkanocną z przepisu Mistrza Cukiernictwa Pawła Małeckiego (TAK! mam książkę Lidla ;-)
A mazurek? Mazurka raczej tradycyjnie kupimy ;-) choć przepis ze strony 96 na Mazurka czekoladowego kusi bardzo...

Przepis na Babę Wielkanocna w książce pt. "Cukiernia Lidla"

Powiem szczerze, że o ile nie znoszę piec bo zawsze wychodziły mi zakalce, przygotowywać deserów w domu bo uważam, że to strata czasu i łatwiej jest pójść do cukierni i kupić pyszne ciasto/tort/ciasteczko tak od kiedy mam w posiadaniu książkę (niespodziewanie dobrze wydaną) na temat sztuki cukiernictwa mistrza Pawła Małeckiego mam ochotę zrobić z niej wszystko!!! 
No a już na pewno roladę czekoladową z musem kawowo-rumowym ze strony 112!

"Przepisy Mistrza Pawła Małeckiego. Cukiernia Lidla"

Zapał mam, na pewno spróbuję a co z tego wyjdzie? Opiszę ;-)

Oby do kwietnia! W kwietniu będzie lepiej!

Pozdrawiam

M




sobota, 28 marca 2015

Pierwsza miłość Frania

- "Mamo, chciałbym pojechać do Niemców" - powiedział mi rano Franio.
- "A dlaczego akurat do Niemiec?"
- "Bo tam jest Claudia" - odpowiedział rumieniąc się Franio.

Oczywiście chodziło mu o Claudie Shiffer, do której ma słabość od zawsze.
Gdy był młodszy po tym jak widział ją w telewizji zamęczał mnie pytaniami:

"Mamo pojedziemy do Claudi?"
"Czy Claudia jest ładniejsza czy mama? - a po chwili odpowiadał - Claudia"
" Gdzie są Niemcy?"
" Czy w Niemczech mówią po polsku? Przecież Claudia mówi!"

 Długo musiałam mu tłumaczyć, że to światowej sławy modelka, że pewnie nie moglibyśmy się z nią zobaczyć, że głos Claudii w telewizji podkłada jakaś inna pani i że w końcu (Claudia dla mnie też jest ładniejsza ode mnie...heh)
Ostatnio Claudia powróciła w reklamie Opla i zaczęło się od nowa... A myślałam, że o niej zapomniał...

Zdjęcie zrobione parę dni przed pojawieniem się Jasia, Franio przyszedł do mnie wszedł na mój wielki brzuch, przytulił się i zasnął...

Heh mój mały Franio dorasta, zaczyna oglądać się za dziewczynami i to nie za byle jakimi ;-)

przynajmniej ma dobry gust ;-)



Dobrej soboty

M

czwartek, 26 marca 2015

Czy suchy szampon do włosów działa?

Kochane musicie go mieć!
Tak na wszelki wypadek, niech stoi w łazienkowej szafce. Przekonacie się jak jest potrzeby w sytuacjach gdy niespodziewanie  w nocy zasnęłyście z dzieckiem (i obudziłyście się w dziecięcym pokoju, rano w opakowaniu z nieumytą głową), bo nie miałyście siły bo w końcu nie było jak... umyć włosów....

Suchy szampon do włosów w sprayu!
Syoss bo tylko taki był w drogerii ;-) Jak dla mnie bomba!
Ma fajny cytrusowy zapach, łatwo go użyć a efekt pozwala wyjść z domu bez skrępowania.
Zyskujesz dzięki niemu jeden dzień.

Moje dwudniowe włosy, przed użyciem suchego szamponu

Włosy (5 minut później) po zastosowaniu suchego szamponu Syoss


 Fryzura jest, można iść na miasto ;-) 

Pamiętaj aby po spryskaniu włosów szamponem dobrze wmasować go ręcznikiem (tak jakbyś wycierała mokre włosy) a następnie wyczesać z pozostałego talku (szczególnie jeżeli masz ciemne włosy) inaczej będziesz miała jasne plamy na głowie.

A oto gwiazda, suchy szampon do włosów. Jeszcze niedawno nikt nie namówiłby mnie na użycie tego wynalazku jednak sytuacja tego wymagała, spróbowałam i się zakochałam ;-) 
Co następne? Rajstopy w sprayu? ;-) Nieeeee!

Dry Shampoo SYOSS, moje odkrycie ;-)

Dobrej nocy (muszę iść umyć włosy bo jutro rano na bilans dwulatka ;-P)

M


wtorek, 24 marca 2015

Domowe eksperymenty z urodą czyli farbowanie włosów farbą Loreal Casting Creme Gloss nr.723

Wiem, że miałam odczekać, ale sprany kolor na głowie nie dawał mi spokoju... po za tym odrost, który przy rudościach wydaje się być złem najgorszym był tragiczny... Postanowiłam kupić farbę jaśniejszą, w idealnym dla mnie odcieniu (czemu nie wpadłam na nią na samym początku przygody z koloryzacją domową?).

Loreal Casting Creme Gloss nr.723 Opalizujący Karmel

Tym razem nie nakładałam sobie farby sama, przyjechała do mnie koleżanka (fryzjerka), która położyła mi farbę i podcięła zmaltretowane końcówki.
Jaki był efekt?
Tragiczny!!!
To co stało się z moimi włosami... pozostawię bez komentarza, powiem tylko, że zdjęcie poniżej zostało zrobione w słońcu (dlatego kolor wyszedł nieźle) w rzeczywistości włosy okazały się być bardzo ciemne...nierówne i po prostu brzydkie... nie pasowały do mojej jasnej cery, niebieskich oczu i piegów! Masakra!!!

Koloryzacja farbą Loreal Casting nr.723

Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia przed farbowaniem ale uwierzcie mi, że włosy były dużo jaśniejsze (w tonacji włosów Pani na opakowaniu farby nr. 723). Dlatego odważyłam się właśnie na karmel... 
Heh...nie wiem dlaczego tak wyszło ale zapewne dużo w tym mojej winy (kto farbuje włosy co dwa/trzy tygodnie?!) taka stara a taka głupia!!! Zaczęłam się nawet zastanawiać, czy tubki z farbą nie zostały źle wsadzone do pudełka ale nie było szansy sprawdzić (wyrzuciłam śmieci). 


Po tygodniu wymywania koloru nr 723 szamponem przeciwłupieżowym końcówki włosów dostały zieleni, a góra głowy? chociaż była już do przeżycia to kolor stał się zimny i nie pasował do mnie w ogóle...
chodziłam jak struta... To nie to!

Moje włosy tydzień po koloryzacji Opalizującym Karmelem z serii Loreal Casting (nigdy więcej!!!)

Niedawno zjawiłam się u mojej, jak się okazało niezastąpionej, fryzjerki czarodziejki, która gdy zobaczyła swoją klientkę marnotrawną z zielonymi włosami stanęła jak wryta...
Przyjęła mnie mimo tłumu klientów (dziękuję!!!!!) dzięki niej moje włosy odzyskały blask i straciły zielony kolor a ja jestem znowu sobą ;-) bo włosy dla kobiety mają wielkie znaczenie, a nieodpowiedni kolor włosów potrafi zepsuć humor nie tylko ich właścicielce ale wszystkim w jej otoczeniu (mój mąż wie o tym najlepiej).

a tak wyglądają moje włosy teraz ;-) długość do ramion i mnóstwo świetlistych refleksów, w końcu jest dobrze... a będzie jeszcze lepiej ;-)



Dlatego dziewczyny przestroga na przyszłość:

- Farbujemy w domu same tylko wtedy gdy mamy sprawdzone farby i na kolor, który jest Nam dobrze znany (chyba, że to pierwsze w życiu farbowanie), w przeciwnym razie zamiast oszczędzania na domowym farbowaniu wydamy fortunę na to, żeby znowu wyglądać dobrze! (mądra Polka po szkodzie ale uwierzcie, wiem co piszę!)
- Nie nabieramy się na piękne włosy w wymarzonych kolorach pań z telewizji (heh, i kto to mówi!!!)
- Zawsze sprawdzamy czy numer koloru z opakowania zgadza się z numerem na tubce farby.
- A moja historia niech będzie dla Was przestrogą ;-P


Pozdrawiam

M



Grover, najlepszy przyjaciel mojego dziecka ;-)

Opowiem Wam dzisiaj o pewnej przyjaźni...
przyjaźni pomiędzy moim synkiem a niebieskim stworkiem ...
Grover to przyjaciel na dobre i na złe, zawsze jest tam gdzie wybiera się Jasio (inaczej jest płacz i zgrzytanie zębów)...
Cieszę się, że Jasio ma swojego przytulaka, który zawsze potrafi pocieszyć.

Janek i jego Grover

Mój młodszy syn uwielbia pluszaki (zupełnie inaczej niż Franio) lubi się nimi bawić, tańczyć z nimi i udawać, że coś do siebie gadają.
Wczoraj gdy oglądaliśmy filmy z udziałem potworów z Ulicy Sezamkowej (a robimy to dosyć często) natrafiliśmy na pewną sezamkową parodię znanej reklamy:

"Smell like a monster" (Anything is possible when you smell like a monster ;-) 

Janek rechotał jak żaba gdy oglądał film z udziałem Grovera, zresztą ja też popłakałam się ze śmiechu ;-)

Dla przypomnienia oryginał ;-)

Reklama Old Spice ("Smell like a man")

Dobrego dnia!!!

M





środa, 18 marca 2015

Przepis na szybki obiad czyli makaron z pesto, kurczakiem i suszonymi pomidorami

Coraz częściej utwierdzam się w przekonaniu, że przysłowie:: "potrzeba matką wynalazków" staje się archaiczne i traci swoje znaczenie na rzecz frazy: "brak czasu matką wynalazków" a już na pewno "matką coraz to nowych przepisów na szybki obiad" ;-P
Czasu coraz mniej i mniej a obowiązków coraz więcej i końca nie widać...
Na gazie gotuje się fasolka (będzie po bretońsku) ale, że człowiek musi coś zjeść TERAZ! a fasolka dopiero za dwie/trzy godziny postanowiłam zrobić na szybko makaron z kurczakiem, zielonym pesto i suszonymi pomidorami.
Jak wyszło?
Pysznieeee....

Makaron z pesto, kurczakiem i suszonymi pomidorami


składniki:

- pierś z kurczaka (pojedyncza) pokrojona w drobną kostkę,
- pół słoiczka suszonych pomidorów w oleju pokrojonych w kostkę,
- słoiczek zielonego pesto,
- dwa ząbki czosnku drobno posiekane,
- olej do smażenia,
- sól, pieprz i słodka czerwona papryka w proszku (przyprawy w których obtaczamy kurczaka przed smażeniem)

Przygotowanie:

Wstawiamy wodę na makaron i gotujemy ulubiony według instrukcji na opakowaniu.
Pokrojonego kurczaka obsypujemy przyprawami i smażymy na oleju (najlepiej na oleju z pomidorów suszonych). Gdy zarumienimy kurczaka dodajemy suszone pomidory i podsmażamy przez 5 minut, dodajemy posiekany czosnek  (smażymy dwie minuty i wlewamy pesto). Mieszamy wszystkie składniki na patelni. Dorzucamy makaron, łączymy z sosem.
Gotowe!!!

Makaron z kurczakiem, zielonym pesto i suszonymi pomidorami, u mnie posypany pestkami dyni

Miłego dnia!

M





niedziela, 15 marca 2015

Jak działają kupony rabatowe?

Czy możecie mi powiedzieć jak to jest z tymi promocjami i rabatami!!!?

W zeszłym tygodniu wyczytałam gdzieś na jakimś babskim forum internetowym, że w gazecie Avanti jest kod rabatowy do mojego ukochanego sklepu internetowego: zalando.pl (nie muszę nikomu sklepu przedstawiać ;-), popędziłam na miasto i kupiłam gazetę, choć uważam, że kupowanie gazety o zakupach to strata kasy, no ale dla -40 % w zalando.pl, pomyślałam, że będzie warto!!!

Kupon rabatowy do sklepu zalando.pl umieszczony w gazecie Avanti

Promocja miała trwać od wczoraj do końca marca, jak byk napisane jest -40% (niektóre marki mogą być wyłączone z akcji) dobrze, trudno najwyżej gdy okaże się, że Desigual nie bierze udziału w akcji rabatowej poszukam innej torebki...
Ale ta jest wyjątkowa, spać przez nią nie mogę bo ciągle o niej myślę... (też tak macie, czy to już jakaś choroba?) ;-P


Wczoraj z samego rana jak kot z pęcherzem weszłam na stronę sklepu, szczęśliwa, że kupię wybraną torebkę w dobrej cenie, wyszukałam, wpisałam kod rabatowy i już chciałam wcisnąć przycisk kup gdy zobaczyłam, że zamiast -40 % dostałam 40 złotych rabatu, a przy kwocie ponad 300 złotych to jest duża różnica...
O co chodzi? Czy na kuponie nie jest napisane -40 %, ? Zgłupiałam...

Zamiast 40 % rabatu po wpisaniu kodu rabatowego dostałam 40 złotych rabatu

Moje rozczarowanie było ogromne, jak to się ma do kuponu z gazety? 
Kto wprowadza klientów w błąd? Magazyn Avanti czy zalando.pl?
Nie doczytałam aby na kodzie rabatowym było napisane, że w zależności od tego co kupisz dostaniesz -40 % albo -40 złotych, w każdym razie ja dostałam to drugie...
...torebka musi zaczekać, zalando.pl też poczeka bo póki co obraziłam się na zabój!

Przyznać się, ile z nas się nabrało? 

Miłego i spokojnego wieczoru

M





środa, 11 marca 2015

"Opowiem ci mamo co robią auta" - ulubiona książka Jasia

Jasio dostał tą książkę od Mikołaja i do niedawna nie interesował się nią zbytnio.
Wszystko zmieniło się gdy w jego życiu nastała era czterech kółek (myślę, że dotyka to wszystkich dorastających chłopców). Jasio odstawił zabawy zwierzątkami na rzecz zabawy autkami ;-)
Duża w tym zasługa starszego brata, który ostatnio oznajmił, że zostanie kierowcą rajdowym.
Książka co noc idzie z Nami spać, jeździ z Nami na zakupy, do babci i wszędzie gdzie to tylko możliwe a gdzie niemożliwe? Nie ma słowa niemożliwe!



Jasio i jego ulubiona książka: "Opowiem Ci mamo co robią auta"

Miłego dnia

M

poniedziałek, 9 marca 2015

Wspomnienie Portugalii...

Już jakiś czas temu ruszyła portugalska kampania w Biedronce.
Jestem ciekawa czy przyrządzaliście coś z listy Biedronkowych przepisów?
Bo do Biedronki przekonałam się całkiem niedawno...


Skusiłam się i zrobiłam zupę rybną, wyszła wspaniała, a do tego zrobiłam ją w zaledwie 25 minut...

Przepis na zupę rybną

Ostatnio kupiłam też zamrożoną polędwicę z dorsza i krewetki tygrysie w całkiem przystępnej cenie (to nie jest wpis sponsorowany).

Super, jestem zachwycona bo w Portugalii a dokładniej w Lizbonie byłam raz i pamiętam te wystawy sklepowe pełne świeżych ryb i owoców morza, akwaria z "żywym towarem" wystawione przed witryny sklepowe...
Raj dla rybożerców...

Pamiętam również jakie wrażenie zrobiła na mnie Katedra pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny i owocujące tuż obok niej drzewko pomarańczowe... w styczniu...



Katedra wiktoriańska pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny w Lizbonie, styczeń 2012

Piękna jest Lizbona, kto będzie miał okazję niech pojedzie koniecznie...


Ozdobne płytki ceramiczne zwane Azulejos, jeden z symboli Portugalii, płytki są wszędzie, stare zniszczone przez czas ozdabiają domy i ogrodzenia 

Jeżeli zastanawiacie się gdzie pojechać na wakacje a Portugalia wchodzi w grę, to nie zastanawiajcie się dłużej...

Widok na wody Oceanu Atlantyckiego, styczeń 2012

Rozmażyłam się...

Dobrej nocy

M



niedziela, 8 marca 2015

Przepis na śledzie z cebulką w oleju

Są takie dni kiedy śledzia się chce!!!
Słonego z cebulką, uwielbiam ;-)
Najbardziej smakują z dodatkiem ziemniaków na obiad, ale wiem, że nikt oprócz mnie nie zajada się śledziami w taki sposób. Dlatego od czasu do czasu robię miskę pełną śledzi stawiam na stole i każdy może z niej rybkę wyjadać, a opcji jest wiele:
-z chlebkiem,
- saute,
- z ziemniakami ;-)

Szkoda tylko, że aby dostać dobre śledzie (z beczki) muszę ruszyć się aż na bazarek, wsadzam wtedy Janka w wózek i ruszam na łowy, za każdym razem gdy śledź trafia na mój talerz przekonuję się że było warto ;-)

Śledzie z cebulką

składniki:

- pięć płatów śledziowych (wcześniej namoczone w zimnej wodzie),
- dwie duże cebule,
- olej rzepakowy,

Przygotowanie:

Namoczone śledzie kroję na mniejsze kawałki (o boku 2 cm), posypuję pokrojoną w kostkę cebulką i zalewam olejem. Ważne jest aby przykryć olejem śledzie.
Smacznego!!!

Jasio nakłada sobie śledzika

Przygotowane w taki sposób śledzie mogą stać w lodówce nawet do dwóch tygodni (oczywiście im szybciej zostaną zjedzone tym lepiej, nie namawiam do przetrzymywania ich w lodówce zbyt długo, koniecznie pod przykryciem ;-)

Ps. Mój mąż zawsze do śledzi dodaje odrobinę octu aby je zakwasić, ja zdecydowanie wolę wersję bez octu. 

Miłego dnia

M

piątek, 6 marca 2015

Domowe eksperymenty z urodą czyli farbowanie włosów farbą Olia nr. 6.43 miodowa miedź

Farbowanie włosów w domu nie ma końca...
dopóki farbuję włosy u fryzjera mogę być mniej lub bardziej zadowolona ale generalnie czekam od jednej wizyty do drugiej (przynajmniej te dwa miesiące) ze spokojem spoglądając na odrosty, gdy zaczynam farbować w domu...eksperymentuję i "ulepszam" swój kolor nakładając coraz to inną, moim zdaniem lepsza farbę... ech... No właśnie...
I tu zaczyna się moja historia.

Ostatnio zafarbowałam włosy sama w domu farbą Loreal Prodigi 6.45 kolor przepiękny lecz jak dla mnie zbyt intensywny, miałam wrażenie, że jest czerwony (szczególnie na czubku głowy, tam gdzie włosy nie były zniszczone), postanowiłam go czymś zgasić, wytrącić czerwień na rzecz miedzi. Znalazłam wydawać by się mogło farbę idealną. Na pudełku kolor o jaki mi chodzi miodowa miedź Olia numer 6.43.

Olia kolor 6.43

Mój kolor przed farbowaniem wyglądał tak:

Włosy przed farbowaniem
A tu włosy trzy tygodnie po farbowaniu Loreal Prodigi 6.45. Jak widać farba dosyć szybko się zmyła (UFF, bo o ile kolor piękny jak dla mnie zbyt intensywny) jednak zasadziła rudawy pigment w moich już mocno wytrawionych włosach, zapewniam Was, że na czubku głowy włosy miały odcień czerwonawy i nie wyglądało to zbyt fajnie...

Włosy po koloryzacji farbą OLIA  6.43

To już efekt po farbowaniu Olią, jak widać kolor bardziej miedziany niż czerwony troszkę przygaszony, jednak czubek i tym razem intensywniejszy (pozostałości po Prodigi cały czas na wierzchu) i o ile przy brązach i czerniach ombre wygląda dobrze tak przy rudych już nie bardzo... Nie byłam zadowolona...
Po za tym farba Olia bardzo przesuszyła mi włosy i nie pomogła dołączona do opakowania odżywka...
Cóż muszę się teraz skupić na odbudowaniu tego co zniszczyłam, ale w szafce już kolejny kolor ;-) wszystko przez tą wiosnę ;-P 
Matka potrzebuje zmian!

Ps. od wczoraj myję włosy szamponem przeciwłupieżowym (szampon przeciwłupieżowy wymywa kolor z włosów dużo szybciej niż inne szampony) i już widzę efekty, kolor staje się bardziej równy i mniej wyrzasły na czubku głowy, będzie dobrze, jeszcze ze trzy mycia i będę mogła kłaść coś jaśniejszego ;-P
Na celowniku Loreal Casting Creme Gloss nr 723 Opalizujacy Karmel, nie mogę się doczekać ;-)

Pozdrawiam
M



poniedziałek, 2 marca 2015

Kiedy dziecko zaczyna samo jeść?

Nie napisałam nawet wzmianki o drugich urodzinach Jaśka, które obchodziliśmy dwudziestego lutego (nic mnie nie usprawiedliwi) ale zrehabilituję się pisząc o jego dzisiejszym małym sukcesie.
Otóż mój dwulatek zjadł dziś całą zupę...SAM i nawet bardzo się przy tym nie ufaflunił ;-)
Nie chciał pomocy, skrzyczał mnie gdy próbowałam go nakarmić, złapał za łyżkę i zaczął jeść. Wiosłował aż mu się uszy trzęsły (swoją drogą zupa pyszna - ziemniaczana według mojego przepisu) i tylko pluł ziarenkami pieprzu ;-)
Ach szczęśliwa matka, która patrzy jak dziecko zdobywa kolejne umiejętności...


Jasiek je zupę (SAM!!!)

Pozdrawiam ;-P
M.

Uwaga Kleszcze!

Nie wiem, ale gdy byłam dzieckiem biegałam po lasach, łąkach sadach i nigdy ale to nigdy nie widziałam na oczy kleszcza. A przecież bawiłam się z psem podwórkowym, wchodziłam do jego budy i udawałam, że to mój domek, hodowałam koty i przenigdy nie zetknęłam się z tym obrzydliwym pajęczakiem.
Czy to możliwe, że kleszcze pojawiły się niedawno?
A może to wina niewypalanych łąk i suchych traw, siedlisk tego potworzastego małego krwiopijcy...? Zapewne coś w tym jest...
Piszę o kleszczach ponieważ w sobotę mój mąż wziął Daffi na spacer, piękna "wiosenna" pogoda sprzyjała wyprawom w podmiejską dzicz na tzw. pola (tereny nieuprawiane, nad rzeką, zarośnięte i całkiem niedaleko.) Gdy wracał zdjął z Naszej suni sześć kleszczy, ja w domu wiskając psa zdjęłam cztery kolejne (na szczęście pajęczaki nie były wbite, ale zakopane w grubej sierści Goldenki).
To, że kleszcze nie były wbite jest też zasługą dobrej obroży przeciw pchelno-kleszczowej, dzięki niej pasożyty są otępiałe i nie wiedzą co robić, gdzie i jak się wbić...aż w końcu zasychają ... (tak, tak parę razy znaleźliśmy w sierści Daffi zaschnięte osobniki).

 Za jakiś czas zawołał mnie Franio:
-"Mamo pająk chodził mi po ręku, jest na kanapie!!!"
Wiedziałam co to oznacza...kleszcz w domu... to prawie tak jak wąż w domu, nigdy nie wiesz kiedy zaatakuje!
Szybko znalazłam pajęczaka, zabiłam i utopiłam w toalecie...
Tego brakowało, zabrałam się do przeglądania dzieci i odkurzania (żeby w razie czego wciągnąć kleszcza do odkurzacza)  Daffi była jeszcze wiskana ze trzy razy, czysto, odetchnęłam z ulgą...



Uważajcie, jest ciepło i sucho, idealne warunki dla wygłodniałych kleszczy...

Spacer 

Miłego dnia

M