Nasza zastawa, moja obstawa

Nasza zastawa, moja obstawa

wtorek, 30 września 2014

Chyba się rozsypałam...

Jest tyle spraw o których chcę napisać, codziennie tyle się dzieje w tych Naszych czterech ścianach... jednak od paru dni zeszła ze mnie para (kiedyś powiedziałabym "Mam niedzień").
Coraz częściej dopadają mnie myśli"co dalej kobieto?, Janek robi się coraz starszy, niedługo puścisz go do przedszkola a Ty?"
A ja ciągle nie mam na siebie pomysłu...
Może powinnam przeczytać jakąś mądrą książkę?  Może macie jakieś godne polecenia tytuły?
Jestem w rozsypce...
Nie mogę się do niczego zmusić (nawet ćwiczenia sobie odpuszczam na rzecz gapienia się w TV), próbuję robić różne rzeczy tj. uczenie się języka, malowanie... żeby ten czas spędzony z dziećmi był też trochę mój, ale to wszystko przychodzi z wielkim trudem ...

Ja i mój mąż, Żelazowa Wola, sierpień 2014

Przybija mnie myśl o tym, że robię się coraz starsza, że na rynku mnóstwo młodych, którzy często wiedzą dużo więcej ode mnie, że są uczeni i przystosowywani do życia inaczej niż było to jeszcze piętnaście lat temu...
Np. ostatnio na spotkaniu rodzinnym z okazji imienin mojej babci dowiedziałam się od mojego brata ciotecznego, że teraz nie piszę się CV teraz piszę się EUROPASS CV (czyli CV międzynarodowe)... "niech ktoś zatrzyma wreszcie świat... ja wysiadam..."

M

wtorek, 23 września 2014

Jakie jabłka na kompot?

Kiedyś (jeszcze nie tak dawno) myślałam, że nie ma znaczenia jakich jabłek używam na kompot. Przecież jabłko to jabłko...
Nic bardziej mylnego... Przekonałam się gdy ugotowałam pewnego razu kompot z jabłek, który nie miał smaku...
Wyżaliłam się w pracy (tak wtedy jeszcze pracowałam) i jako najmłodsza stażem i wiekiem w pokoju dostałam radę, której nie zapomnę:
"Kompot robi się tylko z szarej renety albo antonówki (których się nie obiera, jedynie wycina się gniazda nasienne), dodaje się cynamon i parę goździków i oczywiście dużo cukru, a następnie gotuje tylko do pierwszego wrzenia. Kompotu z jabłek nie gotuje się długo. Gdy jabłka zaczną bulgotać wyłącza się kompot bo jest już gotowy"

Teraz już wiem jak ugotować najlepszy jabłkowy napój na świecie i robię to bardzo często.

Kompot jabłkowy z goździkami i cynamonem

Miłego dnia

M


Najlepsze zabawki są z kartonowych pudełek!

Mój Franek od kiedy zaczął bawić się samochodami bawił się w parking i w ulicę. Pamiętam (i On jak się okazało też doskonale pamięta) jak to robiłam mu piętrowe parkingi (jak w centrach handlowych) z pudełek po butach ;-) Kleiliśmy, cięliśmy, rysowaliśmy ale zabawy było zawsze przy tym co niemiara! Wczoraj mój nieco już większy Franio zobaczył wystawione przy wyjściu pudła (które miały wylądować na śmietniku) i się zaczęło...

-"Mamo zrobisz mi parking z tego pudła?"
-"Ale synku, przecież macie super extra wypasiony parking ze zjeżdżalniami i w ogóle"
-"Mamo proszę..."

No dobra, zmiękłam...

Cięliśmy, kleiliśmy robiąc parking z wjazdem i podjazdem. Franio miał za zadanie narysowania ulic i linii parkingowych i chyba się udało bo nawet tata stwierdził, że "fajny mamy parking". A po chwili dodał:
"hmmm, jakie fajne pudło... czy to oznacza, że mój komputer nie ma już gwarancji?"...
UPS...

Franio rysuje ulicę dookoła parkingu


Dziś po przedszkolu Franio zapowiedział, że będzie się bawił swoim tekturowym parkingiem. Gorzej bo Janek też ma się zamiar bawić parkingiem z pudełek...

Janek i Franek 

Tak więc kochani rodzice chłopców, tekturowe parkingi są najlepsze na świecie!


Miłego

M

Dzisiejszy dzień zapamiętam na długo ;-)

Dzisiejszy dzień jest niesamowity, nie dość, że Polacy zdobyli wczoraj wieczorem tytuł Mistrza Świata w siatkówce i cały naród świętuje (Bravo chłopaki!!!) to jeszcze wydarzyło się coś wspaniałego ;-)

Moja N urodziła synka. Wszystkiego najlepszego mały Leonku, ciocia Madzia wita na świecie!!!! Nabieraj sił i rośnij zdrowy a póki co daj się mamie wyspać i odpocząć bo z pewnością jest wykończona...

A Ty moja śliczna mam nadzieję, że czujesz się w miarę dobrze, że szybko wrócisz do domu (bo tam najbezpieczniej) i odezwiesz się do mnie aby wszystko opowiedzieć bo ciekawość moja wilka jest.



M

poniedziałek, 22 września 2014

Przepis na bananowe placuszki

Placki to jest to co moje dzieci lubią najbardziej. Nic nie przebije placków ziemniaczanych ale na śniadanie zdecydowanie preferuje te owocowe.
Ostatnio metodą prób i błędów udało mi się zrobić pyszne placuszki bananowe. Podzielę się z Wami tym prostym przepisem.
Pogoda sprzyja plackożercom...

Bananowe placuszki


składniki

- jeden banan
- dwie czubate łyżeczki mąki pszennej
- dwa jajka
- pół łyżeczki cynamonu
- pół łyżeczki cukru waniliowego
- cukier puder do posypania

Przygotowanie:

Banana obieram ze skórki i rozdrabniam go widelcem, wrzucam do banana dwa jajka i mieszam aby masa była w miarę jednolita (myślę, że można śmiało ubić pianę z białek "dla puszystości" i dodać ją do bananów). Dodaję mąkę, cukier waniliowy i cynamon, mieszam i gotowe!
Placuszki smażę na oleju i posypuje cukrem pudrem.

Placuszki z bananami


Miłego dnia

M

Radziecki stary traktor budzi wspomnienia

Gdy Franio był młodszy uwielbiał pociągi, za każdym razem gdy widział ciuchcie zapalały mu się w oczach ogniki i otwierała buzia.
Janek robi to samo gdy widzi traktory. Ostatnio traktor przyjechał do dziadka gdy byliśmy na wsi, ale nie był to traktor nowoczesny, olbrzym jakie teraz widzimy na polach ale taki zwykły, radziecki, traktor, który pamiętam ze swego dzieciństwa...



Maszyna cały czas ta sama, tylko wujek, który z niej wysiadł jakby starszy i ja oczywiście troszkę bardziej poważna, matka ale wciąż ta sama mała dziewczynka, która bawiła się w tym właśnie traktorze...
Ciepło  mi się zrobiło na sercu, gdy na podwórko wjechał ten wehikuł  ;-)
To był taki powrót do przeszłości, do której zabrał mnie stary traktor stojący na podwórku...

Janek i traktor


Miłego dnia

M

Sterlicja Królewska (rajski kwiat) zrobił się cały czarny, dlaczego?

Ja wiem, że ostatnio dumna i blada pisałam o tym jak to wykiełkowała (Sterlicja oczywiście), ale już jej nie ma...
Zrobiła się cała czarna i uschła... Tak po prostu.  Czy dlatego bo jej było za zimno? Korzeń w ziemi jest cały czas jędrny i biały ale łodyga uschła, albo raczej zgniła (tak wygląda) co by było dziwne bo kwiat ma doniczkę z dziurkami i podłoże raczej suche niż wilgotne.
Nie udało się...
Nie tym razem.
Już widziałam sadzonki na allegro ;-)


za oknem deszcz i zimno i szaro...
U Was też?
Jesień już...

Kasztan

Miłego dnia

M

środa, 17 września 2014

Jak szybko pies dochodzi do siebie po sterylizacji?

Dużo wody upłynęło w Naszej rzece Jeziorce odkąd Daffi była poddana zabiegowi sterylizacji... Dni minęło dokładnie 15. a śladu po tym jak kiepsko się czuła i jak słabo wyglądała gdy wróciła po zabiegu nie ma.

Zabieg trwał trzy godziny, Daffi wróciła do domu tuż przed Naszym (moim i Janka) wyjazdem na wieś. Była tak skołowana, że nie poznałam własnego psa, a do tego jęczała przeraźliwie... Położyła się na swoim posłaniu i leżała...
Janek chciał się do niej przytulać lecz za każdym razem gdy zbliżył się do suni słyszał głośne i stanowcze: "niewolno, Daffi źle się czuję".
Jakie ja miałam wyrzuty sumienia (gdy wróciła), potworne i niewytłumaczalne... Gdy głaskałam ją przed odjazdem czułam się winna tego jak ONA się czuje i jak wygląda...

Gdy wróciliśmy z Jankiem do domu (po czterech dniach) sunia wyglądała już o niebo lepiej. Bawiła się, skakała, widać było, że chciałaby wrócić do wcześniejszego trybu spacerowego... ale niestety zalecenie po zabiegu "ograniczenie ruchu przez 14 dni". Ciężko jest wytrzymać bez długich spacerów gdy jest się młodą zwariowaną Goldenką...

Dzisiaj wygląda na to, że operacja się udała, sunia czuje się dobrze, wychodzimy jak dawniej, tylko boję się spuszczać ją ze smyczy...
Dlaczego?
Bo ostatnio szczeka na ludzi, nie na wszystkich ale na tych którzy akurat pojawią się w pobliżu gdy Janek zapłacze... mam wrażenie, że Daffi broni Naszych dzieci, że gdyby była taka potrzeba rzuciłaby się za nimi w ogień...
To byłoby Nas dwie...

Daffi i Janek

Dobrej nocy

M

Gumkowy szał wśród dzieci

Gdy ja byłam mała pamiętam, że zbierałam karteczki z postaciami z bajek. Zewsząd dostawałam notesiki z kolorowymi karteczkami i wymieniałam się na przerwie i na lekcjach z dzieciakami aby mieć jak najwięcej, jak najbardziej unikatowe sztuki w swoim zbiorze...
Ach co to były za czasy...
Teraz dzieci ogarnął szał gumek, wszędzie kolorowe gumki ;-) Ale nie pojedyncze gumki ale gumki splecione w bransoletki, kolczyki z gumek, gumkowe paski do spodni, po prostu wszystko... Gdyby ktoś zapytał czego z tych gumek zrobić nie można, nie wiedziałabym co odpowiedzieć ;-)

Dziś wyruszyłam z chłopcami na poszukiwanie takich gumkowych zestawów do mojego ulubionego Blue City (bo gumkowy szał dopadł także mojego Franka, )  i wiecie co? Nigdzie nie ma gumek!!! Skończyły się i nie wiadomo kiedy przyjdzie dostawa...
Jak to?
Tak to! Nie ma i koniec!
Kiedy będzie?
Nie wiemy, trzeba się dowiadywać (pani klientko kochana)
A to pech...
Pozostaje Nam czekać...


Modelka - Jankowa świnka skarbonka 



Ten kto wymyślił gumkowy biznes jest ustawiony do końca życia i o jeden dzień dłużej ;-)

Miłego dnia

M





niedziela, 14 września 2014

Rybki Danio w akwarium

Gdy oddałam Glonojadkę w Naszym akwarium zapanowała cisza i spokój. Okazało się, że cały bałagan jaki tworzył się w zbiorniku był dziełem Glonojadki. Teraz mogę sprzątać akwarium nie co tydzień ale co dwa tygodnie ;-) ale nie pozwalają mi na to wyrzuty sumienia...
Lubię gapić się na rybki ale odkąd w akwarium dominuja rośliny Neonki i Bystrzyki skutecznie się za nimi chowają. Wypływają tylko wtedy gdy nie widzą nikogo w pobliżu (więc patrząc na Nasze akwarium można było rzec, że nie trzymamy w nim ryb ale hodujemy roślinki akwariowe ;-). Postanowiłam zmienić ten stan, kupiłam piękne czerwone i nie bojące się niczego rybki o wdzięcznej nazwie Danio.
Było ich sześć (piszę było, bo jedna sztuka wyskoczyła z akwarium i znalazłam ją pod szafką suchą jak wiór), pływają po całym akwarium ale co się okazało straszą moje Neony i Bystrzyki (więc teraz już w ogóle się nie pokazują, jedynie przy karmieniu). Danio jedzą wszystko, są tak żarłoczne, że wyjadają większość pokarmu, nawet pastylki dla krewetek... (Mam wrażenie, że zjadłyby każdą ilość pokarmu.)
Lubią bąbelki w wodzie (podpływają ciągle pod napowietrzacz) i pięknie wyglądają z tymi swoimi paskami i falującymi płetwami.
Żałuję tylko, że nikt nie powiedział mi tego, że rybki Danio rozpanoszą się w akwarium do tego stopnia, że inne ryby będą uciekać przed nimi gdzie pieprz rośnie...
Gdybym wiedziała pewnie bym ich nie kupiła (nie kiedy mam w zbiorniku mniej odważne Neony i Bystrzyki...).


Akwarium z rybkami Danio

Dobrej nocy

M

Sterlicja Królewska- od nasionka do roślinki

Pamiętacie mój szatański pomysł aby zasadzic Sterlicję (rajski kwiat) z nasionka? TUTAJ
Zakupiłam nasionka i posadziłam, tak było w czerwcu, pamiętam, że zastanawiałam się nawet komu rozdam te piękne rośliny gdy mi się rozrosną... a tu mija wrzesień a z moich dziesięciu nasionek wykiełkowało jedno (i to ledwo ledwo...)
Być może dlatego, że nie stosowałam się do instrukcji na opakowaniu Sterlicji, po prostu wsadziłam nasionka w ziemię gdy na opakowaniu narysowane było, że nasionka najpierw powinny posuszyć się na podłożu ziemistym ale pod folią... ;-P
No nic zostało mi cierpliwie czekać, może inne też obudzą się do życia, tymczasem przestawię mój kiełek Sterlicji w miejsce bardziej słoneczne (roślina ta lubi słońce) może na wschodnim parapecie pójdzie w górę ;-)

Wschodząca Sterlizia Reginae (poczekajcie aż urośnie ;-)

Miłego dnia

M






wtorek, 9 września 2014

Jak to się stało, że Bieda zamieszkała u moich rodziców?

Ostatni post zakończyłam zdjęciem łapek pewnej pstrokatej kotki, która od dwóch lat mieszka z moimi rodzicami. Czuję, że powinnam coś o niej napisać...
Wyjaśnić skąd i dlaczego?
Kotka pojawiła się pewnego dnia za ogrodzeniem na podwórku u moich rodziców, była tak chuda i zaniedbana, że sama nie mogłaby się przedostać za ogrodzenie, ktoś musiał ją podrzucić. Sama skóra i kości...
Mama odkarmiła kotkę, dała jej ciepły kąt, zrobiła przegląd weterynaryjny i zajęła się nią mówiąc o niej zawsze pieszczotliwie: "ach Ty moja Biedo".
Pewnego dnia gdy przyjechaliśmy a kotka już brykała po podwórku spytaliśmy jak się wabi...
Nastała cisza, nikt nie nadał kotce imienia...
i wtedy tata powiedział, że mama mówi o niej Bieda a kotka żywo reaguje na swoje imię. Tak już zostało, kotka choć w ogóle nie przypomina wychudzonego zwierzaka sprzed dwóch lat wabi się Bieda a próby zmiany jej imienia na Kasa lub kasopodobne kończą się fiaskiem...
Tak więc Bieda mieszka z moimi rodzicami i ma się bardzo dobrze a do tego uwielbia towarzystwo i pieszczoty ;-)

Janek i kotka

Pozdrawiam

M


poniedziałek, 8 września 2014

Czasem warto się usprawiedliwić ;-)

Ale mnie długo nie było...
Tydzień czasu o zgrozo...
byłoby i dłużej ale na szczęście odnalazłam stary komputer mego męża, podłączyłam, uruchomiłam, poczekałam cierpliwie aż się wszystko poinstaluje (bo długo nieużywany) i jestem ;-)
A dlaczego nie ze swojego komputera i dlaczego po tygodniu?
Bo swój ukochany komputer porzuciłam i zupełnie o nim zapomniałam (u mamy), bo jak zwykle będąc w domu rodzinnym miałam pisać i publikować na potęgę bo przecież babcia zajmie się wnuczkiem a ja będę mogła oddać się blogowaniu (zapomnij...), ale jak zwykle wyszło zupełnie inaczej, zero postów, kupa myśli w głowie...
Do dzieła!
Trzeba wszystko poukładać! (może niekoniecznie kocimi łapkami ;-P)

Melduję się na posterunku.

Łapki babcinej kotki o wdzięcznym imieniu Bieda




M

wtorek, 2 września 2014

Makaron z tuńczykiem i zielonym pesto

Co zrobić i z czego gdy w lodówce wiatr hula jak u Sienkiewiczów a w szafce z produktami suchymi pustynia? Dzieci wołają jeść, a męża brak co by z lasu zwierza przyniósł...
Przetrzep zbiory, może znajdziesz gdzieś ukryte zielone pesto (mały słoiczek), puszkę tuńczyka najlepiej w sosie własnym (ja miałam tylko tuńczyka w oleju) i cebulę (najlepiej czerwoną, ale ze zwykłą też będzie smacznie) no i koniecznie makaron ;-) 
Będzie pysznie!
Oto przepis na

Makaron z tuńczykiem i zielonym pesto


składniki:

- słoiczek zielonego pesto
- puszka tuńczyka w sosie własnym (ewentualnie w oleju)
- jedna duża cebula czerwona/biała
- makaron

Przygotowanie:

Pokrojoną w półplasterki cebulę podsmaż na odrobinie oleju, gdy będzie miękka dodaj tuńczyka w sosie własnym (ja miałam tylko puszkę tuńczyka w oleju, było dobrze) i smaż przez chwilkę, dodaj pesto zielone i gotowe! Ugotuj makaron zgodnie z instrukcją na opakowaniu i wrzuć go na patelnie. Wymieszaj wszystko. Nawet nie musisz przyprawiać ;-) 
Będzie pysznie!!!


 Makaron z tuńczykiem i zielonym pesto

Miłego dnia

M

poniedziałek, 1 września 2014

Czy sterylizacja jest potrzebna?

Nadszedł moment, kiedy będziemy sterylizować Naszą sunie... Daffi (nasza goldenka) ma już ponad rok i zbieramy się z tym zabiegiem co najmniej od miesiąca (zawsze coś Nam przeszkadzało) ale wydaje się, że już nie ma ucieczki...
Mamy datę.
Zabieg sterylizacji odbędzie się jutro w samo południe.

Jak przygotować sukę do sterylizacji?
Dziś (dzień przed zabiegiem) pies może jeść tylko do 20.00, później odstawimy jej miskę z karmą. Pić wodę może jutro do dwóch godzin przed zabiegiem. Do tego miała robione badania krwi i wymaz...

Martwię się o nią, to będzie operacja i chociaż wszyscy mądrzy tego świata twierdzą, że to zabieg bezpieczny i że dzięki niemu Daffi będzie zdrowsza to boję się okropnie...
Mam wrażenie, że czegoś ją pozbawimy, że pozbawimy ją radości jaką niesie za sobą macierzyństwo (wiem, wszyscy mądrzy twierdzą, że psy/suki nie mają instynktu macierzyńskiego a swych pociech chcą pozbyć się jak najprędzej...), że pozbawimy ją pieskowej kobiecości (jeżeli wiecie co mam na myśli...), że po tym zabiegu świat dla Naszej Daffi nigdy nie będzie już taki sam...
Pomimo tych wszystkich wątpliwości zdecydowaliśmy się na zabieg sterylizacji...
Trzymajcie kciuki aby wszystko poszło jak należy...

Zabieg będzie trwał trzy może cztery godziny, w tym czasie nie będzie Nas przy niej, gdy Daffi wróci do domu nie zastanie w nim ani mnie ani Janka (zabieram go do babci aby jej nie męczył). Sunia będzie potrzebowała spokoju aby dojść do siebie...

Janek i Daffi

Jakie są Wasze doświadczenia w tym temacie? 
Czy Wasze sunie długo dochodziły do siebie po zabiegu?
***

Dobrej nocy

M

Gdzie na grzyby?

Jest taki las...
całkiem niedaleko od Warszawy....
tubylcy zwą go Gajeszczyzną....

Uwielbiam zbierać grzyby, szczególnie w lesie który znam od dziecka. Można powiedzieć, że się w nim wychowałam, znam tam każdy mech, każdy krzaczek, każdą wykopaną przez lisa jamę...
Wiem gdzie zawsze rosły kurki a gdzie szukać podgrzybków czy borowików, niestety miejsca te się zmieniły tak jak i las się zmienił... rozrósł się niesłychanie...
Ten weekend był wspaniały, pełen grzybów i słońca. Wybraliśmy się do dziadków a że po drodze grzybiarz na grzybiarzu stwierdziliśmy, że też musimy się na grzyby wybrać. Jeżeli ktoś uważa, że z dzieckiem i wózkiem się nie da, oto dowód, że się da!
A grzybów było zatrzęsienie i nie tylko w moim lesie ale (sądząc po grzybiarzach przydrożnych) w każdym ;-)

Janek z patykiem w wózku na grzybach


Franek wyjmuje podgrzybka

Kozerek

Prawdziwek

Grzyby zostały obrane, obgotowane i zamrożone. Czekają na dzień kiedy zrobię z nich przepyszną zupą grzybową. Przepis podam na pewno ;-)


M