Nasza zastawa, moja obstawa

Nasza zastawa, moja obstawa

sobota, 28 czerwca 2014

KULT w Piasecznie, kto nie był niech żałuje!

Wczoraj piątek, koniec roku szkolnego i wakacji początek, a w Piasecznie w Parku Miejskim zagrał KULT (ach co to był za koncert!!!)
Mąż mi wyjechał więc do pomocy przy dzieciach i psie wezwałam moją Super Siostrę ;-) na nią zawsze mogę liczyć...
Miałam na ten wieczór plan... KULTowy plan ;-) Wzięłyśmy dzieci (Franek na rower Janek do wózka) Daffi i ruszyliśmy na miasto aby w końcu wylądować na koncercie. Było fantastycznie, koncert fenomenalny, Kazik w świetnej formie a cała impreza przypominała piknik dla rodzin z dziećmi ;-)
Były dmuchańce, elektryczne samochody, jedzenie z grilla, piwo z kija (wypiłam jak na matkę Polkę przystało, odstałam w tej kilometrowej kolejce swoje ale wypiłam kubeczek ;-) a wszystko to przy fantastycznej oprawie muzycznej!!! Janek kiwał się do piosenek Kultu, szczególnie do piosenki pt. "Gdy nie ma dzieci" a Franek szalał, tańczył, śpiewał, jeździł i robił wszystko to co dzieci lubią robić najbardziej ;-)
Zostaliśmy prawie do końca, ewakuowaliśmy się gdy KULT bisował ...

...wspomnienie KULTowego wieczoru...

KULT  (Wolpreza, Piaseczno, 27.06.2014)


Było super a i cel zacny bo pieniążki z imprezy mają być przeznaczone dla dzieci...

Dobrej nocy

M

czwartek, 26 czerwca 2014

Ach ten starszy brat...

Muszę o tym napisać...
Janek zaczyna chodzić! Naprawdę... sam z siebie wstaje i idzie za piłką, do zabawek, do psa na stojąco... Łapki ma rozłożone przed sobą (jakby bał się, że w każdej chwili może się przewrócić) i idzie ;-)

Janek robi pierwsze kroki w parku

Dziwny to widok, mój maluch dorasta, niedługo pójdzie do szkoły, przyprowadzi do domu pierwszą dziewczynę  i się w końcu wyprowadzi...ale póki to nastąpi bałagani, wrzeszczy bez powodu (jakby go ze skóry obdzierali) gdy Franek go przytula albo zabierze zabawkę którą On właśnie w tej chwili chciał i musi się pobawić... i każe się sadzać do stołu na normalnym krześle koniecznie obok Frania (komiczny to widok).

Franek i Janek przy stole


Widzę, że Jasio zaczyna naśladować Frania w zabawie, z jedzeniem i w ogóle we wszystkim na co pozwala mu jego małe ciałko, powoli rodzi się między nimi taka braterska więź (którą łatwo zauważyć matczynym okiem...)

Bracia przy stole

Janek coraz częściej komunikuje się z Nami, widać tu ogromny postęp chociaż mam wrażenie, że Franek w jego wieku więcej mówił i przede wszystkim CHODZIŁ (ale Franio w jego wieku chodził do żłobka gdzie poznawał świat z dziećmi, jeździł na film, dostawał z zewnątrz więcej bodźców, Janek całe dnie spędza tylko z mamą...
a może aż z mamą... )

Daffi i Janek dziś w parku



Dobrej nocy

M

środa, 25 czerwca 2014

Wesoły hydrant

Idąc przez miasto często przechodzimy obok miejsca gdzie stoi wesoły hydrant. Dzieci bardzo go lubią, mi też jest jakoś milej gdy mijamy uśmiechniętego ludka w czerwonym kapeluszu...

Wesoły hydrant

Ostatnio Franio zauważył: "Mamo ten ludek wygląda jak Mikołaj z bajki "Pinky Pinky Doo" (czytaj "Pinky Dinky Doo") 
Coś w tym jest...;-)

M

wtorek, 24 czerwca 2014

Mój mąż rzuca palenie, chyba się wyprowadzę...

Mówią, że pierwszy kryzys w małżeństwie pojawia się po pięciu latach (to by się zgadzało...) jednak w tym przypadku to nie do końca to...
Mój mąż od soboty nie pali ( nie pali to może zbyt dużo powiedziane bo przestawił się na elektronicznego papierosa) w każdym razie przestał palić tradycyjne papierosy (a tak lubiłam podebrać mu czasem jedną sztukę i zapalić na balkonie...).
Odczuwam to na własnej skórze, odezwać się do niego nie można... Nawet Daffi omija pana okrągłym łukiem (ale te psy są mądre...)
Chyba się wyprowadzę, ale gdzie? Do mamy!
Ale ona też właśnie odstawiła... (nie pali od zeszłego czwartku)...
Z dwojga złego wolę humorki męża

A Ty sunia nic się nie martw, już ja mam na niego kobiece sposoby ;-)

Miłego dnia

M

poniedziałek, 23 czerwca 2014

To nie ząbki, to wirus Bostoński!!!

Wielkie nieba, zwariowałam, już sama nie wiem komu wierzyć...tzn. wiem ale dlaczego lekarz który widział malca w czwartek nie zorientował się, że to wcale nie ząbki a wirus Bostoński (na szczęście nie groźny...). Może dlatego, że Janek oprócz gorączki nie zdradzał żadnych innych objawów... nic...

Wiecie jak się zaczęło, maluch gorączkował i nie chciał nic jeść, tak było od środy wieczór do soboty. Lekarz wskazywał na zęby bo mały bardzo się ślinił i nie miał innych objawów oprócz tego że kupa zielona i brak chęci jedzenia (tzn. chęci może i były ale możliwości żadnych).  Gorączka ustała w sobotę rano, Janek obudził się już z normalną temperaturą ciała. W sobotę po kąpieli zauważyłam na paluszkach u nogi dziwne pęcherze ale pomyślałam, że dużo malec chodził w butach więc pewnie paluszki obtarł ale gdy obejrzałam jego rączki i zobaczyłam to samo wtedy zaczęłam się niepokoić.

Skąd białe pęcherze na paluszkach Janka? Jakby małe poduszeczki podskórne wypełnione powietrzem albo płynem.

Stopka Janka z widocznymi pęcherzykami (Wirus Bostoński)

Byliśmy dzisiaj u pediatry, pani doktor spojrzała na pęcherze obejrzała nóżki Janka i postawiła diagnozę: WIRUS BOSTOŃSKI na którego to lekarstwa brak, musimy przeczekać i leczyć objawowo tzn. gorączkę zbijać lekami przeciwgorączkowymi  a pęcherzyki smarować gencjaną albo pudodermem (przecież jak mu wysmaruję paluchy pudodermem to je zje!!!) Zupełnie jak ospa ;-) Pęcherze mogą pojawiać się na palcach u nóg, rąk, na kolanach bądź w buzi (dlatego płakał gdy próbował cokolwiek zjeść albo wypić) Wszystko się wyjaśniło...
Podobno choroba ta jest bardzo zaraźliwa więc czekam z Nurofenem na Franka ;-)

Byliśmy ostatnio na tzw. kulkach i pamiętam jak powiedziałam do męża: "wiesz, gdy Franek był mały i zabierałam go na kulki, to zawsze trzy/cztery dni po tym  był chory ;-) Mam nadzieję, że tym razem się nie pochorują..."

Janek na bujanym koniku 

Franek na ściance wspinaczkowej

Masz babo placek...

M

Sterlitzia reginae ( Sterlicja Królewska) - Rajski kwiat

Zachorowałam na Sterlicje... Widziałam ten rajski kwiat w Leroy Merlin (niestety 270 złotych za małą roślinę i 490 złotych za roślinę ponad metrową to kwoty nie na moją kieszeń) i od tamtej pory kombinowałam co tu zrobić aby mieć ją u siebie w domu? 
Mogłabym oczywiście pojechać na wielkie greckie wakacje gdzie Sterlicje rosną jak chwasty i ukryć w bagażu sadzonkę ;-), mogłabym też odkładać z kieszonkowego i myślę że za rok albo dwa byłabym w stanie zainwestować w tą egzotyczną dla Naszego klimatu roślinę, ale po co? 
Przecież jest allegro, a na allegro dziesięć ziarenek Sterlicjii kosztuje 10 złotych ;-) 
Fakt, że roślina zakwitnie dopiero po trzech/czterech latach ale zaczekam ;-) nie ma to jak własnoręcznie posiane ziarenka i wyhodowany piękny kwiat ;-)

Opakowanie ziarenek Sterlicji Królewskiej

Opis rośliny z opakowania


Nasiona Sterlicji Królewskiej (czy to normalne, że mają pomarańczowe pióropusze?)


Trzymajcie kciuki, wysadziłam do doniczki sześć ziarenek, czekam na pierwsze kiełki ;-)

M

niedziela, 22 czerwca 2014

Surówka z pora, łatwy przepis na pyszną i zdrową surówkę

Lubicie surówkę z pora?
My lubimy bardzo dlatego dziś była jako dodatek do pieczonych kurczaków i ziemniaków.


Surówka z pora

składniki:

- dwa pory
- jabłko (kwaśne)
- dwie łyżki majonezu

przyprawy:

- sól
- cukier


Przygotowanie:

Pory (tylko ich białą część) kroimy na pół a potem w półplasterki, solimy i cukrzymy. Ścieramy obrane jabłko (na grubych oczkach) dodajemy do pora. Wrzucamy dwie łyżki majonezu i mieszamy. 
Gotowe!!!
Surówka z pora

Dobrej nocy

M

sobota, 21 czerwca 2014

Bolesne ząbkowanie

Jak żyć???!!! Jest długi weekend a my kiblujemy w domu...
Zaczęło się w nocy ze środy na czwartek, Jasio dostał gorączki...  gdzie jechać co począć w Boże Ciało z dzieckiem cierpiącym? Przecież wszyscy świętują, wszystko zamknięte... Zadzwoniłam do Naszego zaprzyjaźnionego pediatry, On pracował... przyjechał tak szybko jak to było możliwe i  przebadał wszystkich (kompleksowo). U Jasia stwierdził ząbkowanie (ile można ząbkować?) Janek ma szesnaście miesięcy i pełną buzię ząbków... Każdy nowy to zapowiedź nieprzespanej nocy ale tak jak przez ostatnie dwa dni jeszcze nie było. Janek miał temperaturę ok. 40 stopni, nie chciał jeść, (każda próba zjedzenia czegokolwiek kończyła się pluciem i rykiem w niebogłosy), przelewał się przez ręce i wył z bólu. Przestał działać Nurofen i Paracetamol... dopiero po Nurofenie w czopku dziecko poczuło ulgę a my złapaliśmy chwilę aby odetchnąć.
Ząbkujący Janek leży na tacie

Cały wczorajszy dzień Janek spędził na rękach u taty i mamy, nie dał się też w nocy odłożyć więc dwie ostatnie noce spałam razem z nim. Aby go nie faszerować lekami przeciwgorączkowymi (gorączka spadła wczoraj wieczorem) podałam mu homeopatyczny czopek Viburcol i po tym maluch się naprawdę wyciszył. Dziś od rana jakby lepiej (mogę w końcu usiąść i coś napisać). Jasio choć głodny (domaga się jedzenia) cały czas pluje tym co weźmie do buzi i płacze, ale przynajmniej pije mleczko ;-) Jest lepiej, Jasio właśnie śpi (z tatą), Franio leczy zwierzątka (na tablecie) a ja mam chwilę aby coś napisać, ugotować obiad i posprzątać ...
c'est la vie ;-)

Powiem Wam, że żeby nie słuchać tego jego płaczu mogłabym nawet rowy kopać...

A jak ząbkowały Wasze dzieci?

...i jak sobie z tym ząbkowaniem radziliście? 
Co zrobić aby nie zwariować?

M

czwartek, 19 czerwca 2014

Spostrzegawczy Franek

"Mamo pomalowałaś sobie paznokcie? a  po co? żeby ładnie wyglądać?" 

Mój mądry Franuś ;-)

Domowy pedicure, lakier PUPA p201

Udanego wypoczynku, w końcu zaczęliśmy długi weekend  ;-)

M

wtorek, 17 czerwca 2014

Twarda woda w akwarium

Pamiętacie jak pisałam o moim akwarium? Byłam wtedy dumną posiadaczką krewetek Red Cherry. Niestety nie ma ich już. Wyginęły jak dinozaury... Mimo mineralizacji wody specyfikami dla krewetek, chodziły ospałe i padały jedna po drugiej. Najpierw padł samczyk poznałam go po braku pręgi na grzbiecie no i po tym, że był stosunkowo mały (niewielkiego wzrostu) w stosunku do samiczek. W moim akwarium zostały trzy samiczki więc nie miałam szans na potomstwo...
Ostatnia samiczka padła wczoraj... Podpytałam o przyczynę tego stanu mojego zaprzyjaźnionego sprzedawce w sklepie zoologicznym. Po tym jak opowiedziałam mu o zachowaniu krewetek doszedł do wniosku, że mam w akwarium zbyt twardą wodę.
 Jak ją zmiękczyć? Można wodę przegotować i wtedy wlewać do zbiornika, można też posiłkować się torfem (ale efekt miękkiej wody popsuje efekt wizualny akwarium, woda przybierze kolor brunatny). Można też podmienić wodę w akwarium wodą destylowaną (tak, wodą do akumulatorów ;-). Woda ta jest bardzo czysta i miękka bo w procesie destylacji pozbawiona jest soli mineralnych oraz większości innych substancji ją zanieczyszczających. Nie czekając długo kupiłam buteleczkę wody na stacji benzynowej (pewnie zbyt małą bo tylko jeden litr) i wlałam do akwarium. Podmienię jeszcze trzy razy (większą ilość wody na wodę demineralizowana) i wpuszczę Red Cherry. Zobaczymy czy o to chodziło w moim akwarium-krewetkarium ;-) i czy krewetki będą czuły się dobrze w wodzie do akumulatorów.

Akwarium podczas podmiany wody

Robiliście kiedyś coś takiego? Jestem ciekawa waszych opinii.

M

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Mole książkowe

Mam w domu dwa mole książkowe, starszy bardzo lubi gdy mu czytamy przed snem. Drugi przerzuca karty książek bez opamiętania i na głos dziwi się obrazkom ;-)
Czy maluchy maja swoje ulubione książki? Owszem ;-)
Gdy Franek był w wieku Janka i nieco starszy jego ulubioną pozycją była "Gąsienica Gosia" książeczka z ruchomymi oczkami. Do tej pory ma do niej sentyment i często prosi abyśmy przeczytali mu tą książeczkę mimo, że zna ją na pamięć ;-)
Ulubiona książka Franka"Gąsienica Gosia"


Janek? Bardzo lubi wszelkie książeczki ze zwierzątkami ale najczęściej sięga po pozycje pod dźwięcznym tytułem: "Bee, mee i kukuryku" Agaty Półtorak.

Ulubiona książeczka Janka: "Bee, mee i kukuryku!"

Oglądając tą książeczkę naśladujemy zwierzątka (co Janek bardzo lubi). Jedyny minus to papierowe strony, które maluch niszczy z łatwością... Sama książeczka to fantastyczne obrazki i dużo zabawy. 

Janek z książeczką

Dzięki temu, że Janek lubi oglądać książki a starszy syn uwielbia gdy czytamy mu przed snem penetruję rynek książkowy w poszukiwaniu ciekawych pozycji dla najmłodszych. Wstyd się przyznać ale jedynymi książkami jakie ostatnio czytam są opowieści i bajki dla dzieci ;-) Dlatego staram się wybierać książki mądre, takie, które uczą, które w  swojej treści ukrywają wartości najważniejsze. 

Spokojnego dnia
M

niedziela, 15 czerwca 2014

Truskawkowi smakosze

Gdy na początku sezonu truskawkowego dałam do spróbowania Jankowi truskawkę... wypluł ją dalej niż widział. Nie smakowała mu, nie była wystarczająco słodka, a może po prostu truskawki to nie to co Jaśki lubią najbardziej? - pomyślałam ;-/  Franek nie zawiódł (jak co roku) robiliśmy koktajle mleczne z truskawkami, truskawki z cukrem i makaron z truskawkami (przepis znajdziecie TUTAJ). Teraz gdy truskawek co raz mniej (jak na złość) chłopcy zamienili się w truskawkojady ;-)
Ostatnio dwa kilo truskawek zniknęły w ciągu godziny ;-) i tylko słyszałam jak Franek krzyczał z drugiego pokoju: "mamo Janek się nie podzielił, zjadł wszystkie truskawki!!!"

Łapki Janka w truskawkach

Dosypywałam owoców i znikałam znowu aby dokończyć sprzątanie. Kazałam Frankowi jeść bo wydawało się, że Janek będzie je jadł dopóki nie znikną całkowicie i dopóki nie zobaczy dna. Stał obok miski i wkładał sobie do tego swojego małego dzioba jedną truskawkę za drugą ;-)

Janek, Franek i truskawki

Nie pytajcie o kanapę, która stoi obok...ona też najadła się truskawek...


Miłej niedzieli

M

sobota, 14 czerwca 2014

Steki z tuńczyka ze szparagami i ryżem

Wczoraj za sprawą kampanii reklamowej w TV pojechaliśmy z mężem do Lidla (reklama dźwignią handlu jest). Ach...  ile pyszności tam odkryliśmy (pierwszy raz w Lidlu), byliśmy jak spuszczone ze smyczy dzieci na palcu zabaw ;-) Tak naprawdę pojechaliśmy po polędwicę argentyńską (która jest w Lidlu z okazji Mistrzostw Świata) ale wróciliśmy bez polędwicy, za to z mnóstwem przeróżności. Najbardziej ucieszyłam się ze szparagów (w super cenie) i steków z tuńczyka. Mąż okupował" browarnie Lidla" i wrócił z kolorowymi puszeczkami piwa i paczkami przeróżnych chipsów (czuję, że po tym piłkarskim miesiącu będzie musiał przejść na dietę ;-P).
A Wy co kupujecie w Lidlu?
Macie swoje typy?

Dziś dzięki wczorajszym zakupom zrobiłam wspaniały i bardzo szybki obiad.
I jak mój małżonek nie znosi szparagów... tak dziś stwierdził, że "TAKIE szparagi mogę mu robić codziennie... ;-)" a to już o czymś świadczy ;-)
szkoda, że sezon szparagowy chyli się ku końcowi...

A zrobiłam:


Steki z tuńczyka ze szparagami i ryżem


Steki z tuńczyka

marynata:

- oliwa z oliwek
- trzy ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę
- sól
- pieprz
- suszona bazylia
- mieszanka przypraw Chili (Kotanyi)

Szparagi zielone duszone z czosnkiem

składniki:

- pęczek szparagów
- trzy ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę
- trzy listki laurowe
- trzy ziela angielskie
- trzy łyżki masła

Przygotowanie:

Steki z tuńczyka obtoczyć w marynacie i pozostawić przynajmniej na pół godziny (im dłużej tym lepiej).

Steki z tuńczyka w marynacie

 W tym czasie ugotować ryż. Obrać szparagi zielone (odciąć im zdrętwiałe końcówki i obrać miejsca, które wydają Nam się, że będą łykowate), odciąć im główki. Ugotować szparagi zielone (bez główek) w osolonej wodzie przez 5 minut.
Rozgrzać masło z listkami laurowymi i zielem angielskim, wrzucić szparagi (łodygi i główki), chwilę podsmażyć podlewając wodą jaka pozostała nam po gotowaniu szparagów, pod koniec wrzucić czosnek i smażyć na wolnym ogniu.

Smażone szparagi z czosnkiem

W tym czasie wyłożyć steki z tuńczyka na rozgrzaną patelnie grillową (bez tłuszczu) i smażyć rybę z każdej strony dosyć krótko, ale tak aby nie było widać z brzegów surowego mięsa. Wyłożyć wszystko na talerz. Polać ryż sosem ze szparagów. Wybaczcie ale nie zdążyłam zrobić zdjęcia gotowego dania. Kazali mi szybko nakładać i zjedli zanim się zorientowałam...
Pasibrzuchy...
Ale nic tak nie cieszy serca kobiety jak najedzeni i zadowoleni jej mężczyźni (mali i duzi ;-)
Janek się zajadał, Franek... troszkę miej (wybaczam bo ma fazę niejadka pięciolatka) ale za to tata...ech... bezcenne...

Dobrej nocy
M




piątek, 13 czerwca 2014

Ładowarka solarna - w sam raz na wakacje

Pamiętam swój pierwszy telefon komórkowy (byłam wtedy w szkole średniej) rodzice płacili kosmiczne rachunki a ja mogłam zawsze do nich (i nie tylko do nich) zadzwonić. Był to Siemens taki prostokątny, z dużymi wciskanymi okrągłymi guzikami i małym wyświetlaczem. Pamiętam jak wprowadzili trzy sekundówki (dla nie wtajemniczonych; każdy mógł dzwonić za darmo pod warunkiem, że rozmowa nie trwała dłużej niż trzy sekundy ;-) Dosyć długo to funkcjonowało aż któregoś pięknego dnia jeden ze znajomych uświadomił mi, że to już koniec... Myślałam, ze to będzie również i mój koniec (długo się tłumaczyłam rodzicom...)
Teraz jest zupełnie inaczej, telefony mają kolorowe duże dotykowe wyświetlacze i prawie w ogóle nie mają guzików. Rachunki płacimy stosunkowo nie duże ( w porównaniu do tych sprzed lat). 
Niesamowity skok technologiczny i to w bardzo krótkim czasie. 
Czasami gdy zdarzy mi się zapomnieć telefonu (a niestety zdarza mi się...) czuję się jak bez ręki, czasami gdy telefon się wyładuje na mieście ... wtedy jest dramat...
Ale wszystkiemu można zaradzić? Co powiecie na ładowarkę solarną?
Tak są takie i działają dzięki słoneczku ;-) 
Kupiłam jedną taką na allegro (za namową męża, sama bym przecież na to nie wpadła ).Wystarczy trzymać ją na słońcu i podłączyć telefon ;-) na spacery, na rowery, wszędzie tam gdzie jesteśmy w stanie złapać promienie słoneczne ;-)

Od lewej: ładowarka i mój wysłużony, poczciwy telefon


Ładowarka solarna do telefonu

Ładowarka w zestawie posiada końcówki do różnych urządzeń. Warto ją mieć pod ręką gdy mamy urządzenie, które szybko gubi baterię, albo gdy mamy kogoś w pobliżu kto tą baterie błyskawicznie wyładowuje ;-)
Jak myślicie, kto najczęściej używa ładowarki?
Oczywiście, że nie ja...

M

czwartek, 12 czerwca 2014

Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w Brazylii

Stało się, rozpoczęły się Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w Brazylii.
W związku z tym po mieszkaniu turlają się wszystkie piłki jakie tylko można było wyjąć z szafek i szufladek. Wszystkim moim chłopakom udziela się atmosfera tego piłkarskiego święta. Nawet Daffi podziela ten entuzjazm ;-)
Mąż wlepiony w ekran komentuje każdą akcje na boisku podczas meczu otwarcia: Brazylia - Chorwacja.
Nie wiem jak przeżyję ten miesiąc...

Daffi i Janek bawią się piłką

Kto zdobędzie mistrza? Wiele bramek padnie zanim się dowiemy...

a Daffi przez ten miesiąc skazana będzie na wieczorne spacery tylko ze mną... ;-)

Dobrej nocy
M

Kwitnąca Medinilla magnifica

Zobaczcie jak zakwitła moja Medinilla wspaniała, czy to normalne? 
Z kwiata bulwy wyrastają nasionka/pączki, które w większości zrobiły się czarne i odpadły ale jeden postanowił zakwitnąć ;-)
Mam nadzieję, że ten kwiat to owoc dobrego samopoczucia rośliny. 
Nic...obserwuje dalej ;-)



Medinilla wspaniała (Medinilla Magnifica)

Ale jestem dumna ;-)
...dumna i blada.


Miłego

M

Pierwsze kroczki Jaśka

Ile miesięcy miały Wasze pociechy kiedy zaczynały chodzić?
Mój Franek standardowo jak to się mówi "podeptał rok" mój Janek po mieszkaniu biega cały czas jak konik a ma piętnaście miesięcy ;-) Czasami zdobywa się na odwagę i przejdzie do mnie bądź taty trzy kroki po czym rzuca się na nas ze śmiechem.

Janek i jego kapcie



Każde dziecko ma swój rytm. Nasze postanowiło póki co rozwijać inne umiejętności takie jak: przelewanie wody z kubka do kubka, przerzucanie ziemi z kupki na kupkę, przekładanie kamyczków z kupki na kupkę, kopanie dołków w ziemi (Janek to, jak zauważyła koleżanka, przykład malucha montessorjańskiego). Metoda Montessori...hmm...chyba powinnam się wtajemniczyć ...
A Franek pod względem zainteresowań i zabawy był tak przewidywalnym dzieckiem... samochody, samochody, samochody...

Dwaj bracia a tak bardzo różni...

Franek i Janek, Gdańsk, marzec 2014


M

środa, 11 czerwca 2014

Jeżeli cielęcina to tylko według przepisu Magdy Gessler!!!

Cielęcina to wspaniałe mięso, lekko różowe i bardzo delikatne... Niestety cały czas bardzo drogie. Cena tego bajecznego mięsa nie pozwala eksperymentować, zmusza do szukania przepisów sprawdzonych i pewnych. Ja taki właśnie przepis znalazłam, całkowicie zdałam się na smak Magdy Gessler.
Jak wyszło?
Bajecznie, mięso było delikatne, rozpływało się w ustach a do tego sos, który powstał po pieczeniu... przepyszny...
Przepis jest naprawdę bardzo prosty. Warto spróbować, nie da się tego zepsuć ;-)

Cielęcina po polsku w sosie własnym 



składniki:

- do pół kilo cielęciny
- trzy cebule ze szczypiorkiem (dymki)
- masło klarowane
- cztery ząbki czosnku

przyprawy:

- sól
- pieprz

Przygotowanie:

Przygotowuje mięso oprószając je solą i pieprzem, wiążę je albo szczepiam wykałaczkami aby się nie rozpadało i miało kształt pieczeni.
Wrzucam masło na patelnię i podsmażam na nim cielęcinę razem z pokrojoną całą dymką.

Rumienimy cielęcinę na patelni

Nagrzewam piekarnik do 180 stopni. Podsmażoną na złoty kolor cielęcinę przekładam do brytfanki razem z podsmażoną dymką, układam dookoła nieobrane ząbki czosnku (po upieczeniu są soczyste i aromatyczne, łatwo je wyssać z łupinki) wlewam troszkę wody, przykrywam folią aluminiową i wstawiam do piekarnika na około półtorej godziny.

Cielęcina po polsku według Magdy Gessler

Gotową pieczeń kroimy na plasterki i polewamy powstałym sosem. 
Pamiętaj aby do mięsa nie dodawać liści laurowych ani ziela angielskiego przyprawy te są zupełnie zbędne.


Dodatki?
Ja upiekłam ziemniaki (wcześniej ziemniaki podgotowałam, wystudziłam i obtoczyłam w oliwie wymieszanej z granulowanym czosnkiem, solą i tymiankiem) z warzywami takimi jak kolorowa papryka, cukinia i czosnek (oczywiście w skórce). Posypałam wszystko świeżymi ziołami (oregano, bazylia i kolendra) położyłam na wierzch kawałki masła, przykryłam folią aluminiową i wstawiłam do pieca. Gdy papryka zrobiła się miękka dodałam posoloną cukinię. Czas pieczenia warzyw to około godzina ale wszystko zależy od mocy piecyka.


Okazało się, że to zestaw doskonały ;-) Obiad zniknął w mgnieniu oka... Nawet nie zdążyłam zrobić zdjęcia, wszyscy krzyczeli, że chce im się jeść!!!

M

Jak zrobić kawę mrożoną?

Lubicie kawę? Ja uwielbiam. Kawa w moim wykonaniu to raczej napój kawowy (półtorej łyżeczki kawy rozpuszczalnej, dwie łyżeczki cukru, wszystko pół na pół z mlekiem). Ostatnio nauczyłam się robić kawę na zimno. Jest przepyszna, orzeźwiająca i w sam raz na upały. Jak się ją robi?

Czubatą łyżeczkę swojej ulubionej kawy rozpuszczalnej zalewasz odrobiną zimnej przegotowanej wody. Słodzisz kawę tyle ile lubisz (ja dwie łyżeczki) mieszasz i zalewasz kawę zimnym mlekiem z lodówki. Jeżeli masz pod ręką kostki lodu wrzuć dwie kostki do kawy ale i bez tego kawa będzie bardzo orzeźwiająca. Kto lubi wersję na bogato może do kawy dodać łyżkę lodów waniliowych.
Gotowe!!!

Nie musisz iść do kawiarni...

Domowa kawa mrożona

Mój Janek też miał chrapkę na kawę... na szczęście mama ma doskonały reflex i udało się kawę uratować przed gadziną wylewaczem  ;-)


Miłego dnia

M

wtorek, 10 czerwca 2014

Ostryż czyli Kurkuma w doniczce

Nigdy taka nie byłam, nie interesowało mnie to jakie kwiaty rosną u mnie w domu. Po prostu miałam parę kwiatów od mamy, od znajomych...Rosły to dobrze, nie rosły...hmmm też dobrze. Przesadzałam je raz na ruski rok i podlewałam raz na tydzień (bez względu na to, czy rośliny potrzebowały więcej wody czy też nie). Po prostu nie interesowałam się zieleniną doniczkową, nie miałam na to czasu i nie miałam do nich serca... Zauważyłam, że teraz jest zupełnie inaczej (może dlatego, że nie pracuje zawodowo i próbuję znaleźć kolejne po gotowaniu, sprzątaniu i praniu zajęcie, które zajmie mą głowę choć troszkę myślami innymi niż o dzieciach...). Coraz więcej dowiaduję się o moich doniczkowych rezydentach, próbuję ustawiać je tak aby grały z pomieszczeniem, aby czuć się w ich towarzystwie dobrze i aby one nie stały nigdzie przypadkowo.
Ostatnio mój domowy ogród wzbogacił się o różowo kwitnący Ostryż czyli po prostu Kurkumę. 

Ostryż (Curcuma)

Roślina jest przepiękna, lubi wilgoć (podlewamy dwa razy w tygodniu usuwając wodę z podstawki) i stanowisko jasne ale osłonięte od bezpośredniego działania słońca ( u mnie stoi na wschodnim oknie i chyba jej tam dobrze). Od września Kurkuma przechodzi w stan wegetacji. Jej piękne kwiaty i zielone długie liście usychają, należy ją wtedy przezimować w chłodniejszym miejscu i nie podlewać. Zaczynamy ją znowu podlewać w momencie gdy pojawią się nowe kłącza i zalążki wzrostu (na wiosnę).
Podobno z młodych pędów można uzyskać żółtą przyprawę ;-) Nie wiem, jeszcze nie próbowałam... Gdzieś o tym czytałam...
Nie martwcie się, pozostawię ten pewnie bardzo skomplikowany proces specjalistom...

Kwiaty Ostryża (szybko przekwitają, należy je wtedy obciąć, właściwie pielęgnowana roślina szybko wypuści nowe pączki)

Dobrej nocy


M



poniedziałek, 9 czerwca 2014

Barszcz czerwony i ziemniaczki z okraską

Są takie potrawy, smaki z dzieciństwa za którymi przepadam... Buraki uwielbiam ale nie znoszę ich obierać dlatego gdy już zdecyduje się na buraki kupuję ich więcej, kroję w cząsteczki i mrożę porcje na barszcz. Potem gdy mam ochotę na barszcz czerwony wyjmuję porcję buraków wrzucam do garnka i za godzinę mam pyszną zupę ;-)
Jak się to robi?

Barszcz czerwony 


składniki na barszcz (garnek 4 litry):

- porcja pokrojonych na ćwiartki buraków (ponad pół kilo)
- trzy listki laurowe
- cztery ziarenka ziela angielskiego
- sól do smaku
- pieprz do smaku
- cukier do smaku
- szczypta kwasku cytrynowego
- dwie łyżki śmietany 12%

Przygotowanie:

Buraki zalewam wodą wrzucam listki laurowe, ziele angielskie i gotuję ok. 40 minut. Gdy buraki będą miękkie solimy pieprzymy i cukrzymy do smaku. Na koniec wsypujemy szczyptę kwasku cytrynowego bądź zakwaszamy barszcz cytryną co nada zupie piękny czerwony kolor. Zaprawiamy barszcz śmietaną (wcześniej hartujemy śmietanę zalewając ją kilkoma łyżkami barszczu i mieszamy). Barszcz powinien być słodko kwaśny.


Ziemniaczki z okraską


składniki:

- ziemniaki
- pare plasterków boczku do podsmażenia
- duża cebula

Przygotowanie:

Gotujemy ziemniaki w osolonej wodzie. Na patelni podsmażamy pokrojony w kostkę boczek (bez tłuszczu, tłuszcz wytopi się z mięsa). Dorzucamy pokrojoną w kostkę cebulkę i szklimy. Polewamy ziemniaczki okraską i podajemy z barszczem ;-)

Gotowe!!!



Barszcz czerwony i ziemniaki z okraską


niedziela, 8 czerwca 2014

Dom pełen maciejki

Piękny to był weekend...słońce, spotkanie z rodzicami  a później, całkiem niespodziewanie upojny wieczór u znajomych... Nocne Polaków rozmowy, krótki sen i konkretny reset. Tego Nam Wszystkim było trzeba chociaż głowę to ja bym dziś komuś z chęcią oddała ;-).
Daffi wściekała się z pięcioletnią labradorką do tego stopnia, że wieczorem słaniała się na nogach i nie miała siły chodzić ;-) Franio przepadł z Zuzką i  Antkiem w progu domu i pojawił się w momencie gdy potrzebował szczoteczkę do zębów. Tylko Janek odmówił zabawy i postanowił pokazać na co go stać... Janek najlepiej czuje się w domu, wśród sobie znanych przedmiotów i zabawek... Nie lubi gdy zwracają na niego uwagę osoby, których dobrze nie zna. Było to wczoraj widać... Nie dawał się nikomu przytulać, nawet dotknąć się nie pozwalał... Nie schodził z moich rąk...W końcu tak się umęczył, że gdy zasnął w obcym domu na obcym łóżku spał jak suseł do ósmej rano (dziś też śpi... od godziny osiemnastej... aż boję się pomyśleć o jutrzejszej pobudce).
Wszystko przed Nami ;-)

A mówiłam Wam, że co wieczór usypia Nas maciejka?

Maciejka w doniczce na balkonie

Maciejkę sieję co roku, mój mąż lubi jej intensywny zapach...a ja lubię te małe fioletowe kwiatki, które zwijają się rano i rozwijają gdy zachodzi słońce... Dzisiaj też uśniemy oddychając maciejką...

A jakie kwiaty zdobią Wasze balkony?

Dobrej nocy

M

piątek, 6 czerwca 2014

Jak mój mąż pizze przygrzewał

Od dawna wiadomo, że gdy piłka w grze nic się dla mego męża nie liczy nic innego nie istnieje. Dziś mecz Polska - Litwa, w piecu pizza... Dzwonił dzwonek ale nikt nie zwrócił na to uwagi (byłam zajęta, przecież nie ja włożyłam pizze do pieca).
Skończyła się pierwsza połowa, podeszłam do pieca i zdałam sobie sprawę, że dziś pizzy nie będzie...

Spalona na węgiel pizza


Dym szczypie w oczy, okna i drzwi na balkon otwarte są na oścież...
Nawet zapach maciejki nie jest w stanie zniwelować zapachu spalonego ciasta...

A wszystko przez ten mecz!

;-)
M




Bóle brzuszka i brzydkie kupy po zmianie mleka na Bebiko

Jak to jest z tymi małymi brzuszkami? Do niedawna (marzec 2014) Jasio wychowywał się na mleku mamy (moim) ale pech a może zrządzenie losu sprawiło, że mama musiała wyrwać ząb (zrobiono mi to w taki sposób, że konieczne było podanie silnego antybiotyku). Dopytywałam się Naszego zaprzyjaźnionego pediatry czy rzeczywiście nie mogę karmić Janka piersią?  Usłyszałam tylko: "Pani Magdo Janek już jest duży, odstawić, mąż się ucieszy ;-)"Z tym argumentem nie polemizowałam... Doktor miał racje, kiedy jak nie teraz?, Franka karmiłam ponad dwa lata, nie chciałam powtarzać tego scenariusza z Jankiem...

Trudno mi było, psychicznie, laktacja po zakończeniu karmienia trwała jeszcze dwa tygodnie, za to Janek (ku mojemu zdziwieniu) tą zmianę przyjął bez mrugnięcia okiem. Od tej pory dostaje dwie butelki mleka dziennie, rano tuż po przebudzeniu około 6.00  i około godziny 18.00. 

Jakie mleko piją Wasze maluchy? Nie wiedziałam, że to jakie mleko pije maluch ma tak duże znaczenie, że może szkodzić brzuszkowi i powodować bolące biegunki. Przekonałam się niedawno, gdy kupiłam Bebiko dla dzieci po pierwszym roku. Do tej pory Janek pił Bebilon  i Hipp na zmianę, postanowiłam spróbować z tańszym mleczkiem. Po pierwszej butelce nic maluchowi nie było, poszedł grzecznie spać, ale rano gdy wypił drugą butelkę mleka zaczął marudzić, robił zielone kupy śmierdziuchy a przy tym przeskakiwał z nogi na nogę. Na początku nie pomyślałam o mleku, myślałam, że to może od zębów (bo cały czas wychodzą) albo może od czegoś co zjadł... zaparzyłam rumianek, podałam dobre bakterie (acidolac baby), ale nic się nie zmieniało. Janek nie chciał jeść, był rozdrażniony i marudny... Wtedy przeszło mi przez myśl, że gdy zmieniłam ostatnio karmę Daffi (z dnia na dzień zaczęłam podawać jej inną sucha karmę) sunia miała problemy żołądkowe czego następstwem było bieganie co godzina na dwór i gotowanie kurczaka z ryżem przez cztery dni...
Czy to możliwe? Czy biegunka i bóle brzuszka były spowodowane zmianą mleka? Wpisałam w Google dręczący mnie temat i spotkałam się z wieloma wypowiedziami matek, które miały ten sam problem... 
Były też wypowiedzi pozytywne, ale najwidoczniej Nasz brzdąc należy do tych dzieci, które nie reagują na Bebiko zbyt dobrze...
Mleko natychmiast odstawiłam, rano Janek zamiast butli z mlekiem Bebiko zjadł kaszkę manną na mleku krowim a mąż popędził po przetestowany już Bebilon. Wszystko minęło...

A eksperymentować... to ja będę ale tylko w kuchni ;-)

Janek w misce z piłeczkami

M


czwartek, 5 czerwca 2014

Quick Smart - wózek typowo miejski

Opowiem Wam dzisiaj o wózkach dziecięcych (bo przecież jako matka parę wózków popychałam, czyściłam i składałam). Ten o którym mowa jest wózkiem spacerówką bardzo malutkim, łatwym w prowadzeniu, łatwym w składaniu (składa się w lekką kostkę) ale jakże okropnym w czyszczeniu...
Quick Smart moja zmoro!!!
Dlaczego dzisiejszy post poświęcam spacerówce? Bo tydzień temu rozmontowałam ją do czyszczenia i odświeżenia, bo gdy wyschła kilka dni temu nie miałam siły się z nią użerać (aby rozmontować a następnie zmontować siedzisko potrzebny jest śrubokręt i dużo cierpliwości, materiał przymocowany jest do stelaża wózka śrubkami) leżała i straszyła a dziś się nad nią zlitowałam, kosztowało mnie to sporo nerwów i jakieś czterdzieści minut czasu ;-)
Otwór w stelażu wózka

W końcu udało się i od dzisiaj Janek po centrach handlowych i po mieście (wózek ma malutkie plastikowe kółka i nadaje się tylko na równe powierzchnie) będzie jeździł czerwonym wózkiem Quick Smart!

Spacerówkę tą kupiliśmy cztery lata temu na allegro (dziś sprawdzałam serwis i znalazłam tam tylko jedną używaną sztukę, czyżby się wyprzedały jak ciepłe bułeczki i już ich nie ma? a może były tak kiepskie, że wycofali je z rynku?) Nasza wygląda jak nowa i jest bardzo wytrzymała, gdyby nie fakt, że musiałam ją porządnie wyczyścić (co doprowadziło mnie wczoraj do szewskiej pasji) nie miałabym żadnych zastrzeżeń. Kupiliśmy go bo gdy Franio był mały mieliśmy niewielki samochód i potrzebna była spacerówka, która złoży się do mini rozmiarów ale jednocześnie po rozłożeniu będzie wygodnym wózkiem dla malucha. Trafiliśmy na Quick Smart-a. Kosztował ok. 500 złotych, okazał się bardzo zwrotny, lekki, idealny!!! Składa się w niewielką kostkę, którą łatwo przenieść.

Spacerówka Quick Smart po złożeniu

Wózek naprawdę super, a jego maleńkie rozmiary po złożeniu pozwolą z nim łatwo podróżować (nawet samolotem). Po rozłożeniu wózek jest bardzo porządny, jego oparcie się lekko rozkłada co umożliwia wygodną drzemkę malucha, jest też mały koszyk na zakupy ;-) 
Spacerówka Quick Smart po rozłożeniu

Czy kupiłabym ją znowu? Powiem szczerze, że mimo trudności z czyszczeniem, zdecydowanie tak ;-) Wózek towarzyszył mi i Frankowi w wyprawach na miasto, jeździliśmy nim autobusem, składaliśmy gdy nie było miejsca w kawiarni... Teraz będzie służył Jankowi. Będzie miał swoje drugie życie.
Ciekawe czy spodoba mu się jego nowy czerwony pojazd?

Dobrej nocy!

M




wtorek, 3 czerwca 2014

Spacery z Golden Retrieverem

Ile razy w ciągu dnia i na jak długo wychodzicie ze swoim pupilem?
U Nas odbywa się to dosyć standardowo, czyli szybki 10-15 minutowy spacer rano i wieczorem (mąż) i dłuższy spacer popołudniowy (ja). Biorę wtedy Janka w wózek, Franka na rower (gdy nie chodzi do przedszkola), sunię na smycz i idziemy do parku. Daffi czeka na to wyjście (mam wrażenie, że od momentu porannego spaceru) jeżeli czasem zdarzy się, że wyjść z nią nie mogę psina chodzi za mną patrząc tymi swoimi wielkimi brązowymi oczami ... Lubię te wyjścia... Codziennie nawiązuje nowe znajomości, poznaję psy, uczę się nazw nowych ras i ich nawyków...

Ostatnio podczas spaceru zobaczyliśmy coś pięknego, para łabędzi i pięć młodych... Ojciec gdy dostrzegł psa zaczął groźnie syczeć, nie czekałam długo zabrałam dzieci i Daffi w bezpieczniejsze miejsce.

Łabędzie 

Spacery po parku są fantastyczne, co najbardziej w nich lubię? Spokój, zapach skoszonej trawy, chwile gdy Jasio przygląda się ptaszkom i listkom szumiącym na wietrze, moment gdy rzucam Daffi patyk i Janka rechoczącego w głos, Frania wspinającego się na powalone drzewo i robiącego rowerowe drifty ;-) 
Doceniam te magiczne chwile, wiem, że są tylko Nasze i nigdy nie wrócą... 

Wczoraj podczas takiego właśnie spaceru rozczulił mnie jeden obrazek...

Spacer w parku

Wiem, że nie powinnam fotografować ludzi z ukrycia, ale nie mogłam się powstrzymać...

M

niedziela, 1 czerwca 2014

Dzień Dziecka w mieście

Dziś Dzień Dziecka, gdy dzieci dostały prezenty i widziałam jak się cieszą... dopadła mnie tęsknota za dzieciństwem... Za plackami z kwiatem akacji jakie robił dziadek. Za smakiem bananów, które kiedyś tata przywiózł (nie wiem skąd...). Za beztroskim czasem, przepełnionym zapachami i obrazami z mojego dzieciństwa, które nigdy już nie wrócą...
Zabawne, pamiętam jak bardzo chciałam dorosnąć...
Teraz oddałabym wiele aby być znowu w wieku moich synów... Ach ... dzieckiem być...

Janek

Pamiętam jak jeszcze niedawno (gdy mieszkaliśmy w Warszawie) uciekaliśmy w każdy wolny dzień z tego miasta, aby odpocząć od hałasu, ludzi i spalin, dziś postanowiliśmy spędzić Dzień Dziecka w Warszawie właśnie.
Z domu ruszyliśmy po południu; Franio z tatą mieli iść na mecz footballu amerykańskiego:
Warsaw Eagles - Panthers Wrocław
a ja z Jasiem (ponieważ nie wiedziałam jak jest na tym meczu, czy z dzieckiem małym się nie umęczę, czy nie za głośno, czy będzie gdzie usiąść i w ogóle) mieliśmy przespacerować się ul. Marszałkowską, przez Park Saski na Stare Miasto.
Uwielbiam spacery po centrum, przyglądam się wtedy ludziom tym pędzącym gdzieś i ciągle i tym odpoczywającym przy kawie w ogródkach, oglądam kolorowe wystawy sklepowe i biję się z myślami aby do tych sklepów nie wchodzić. Jasio był jak zahipnotyzowany, siedział grzecznie w wózeczku i przyglądał się autom, autobusom i tramwajom... Podczas codziennych spacerów jest dużo spokojniej ;-)
Jechaliśmy nawet tramwajem (Jasio po raz pierwszy) niestety nie sprawiło mu to przyjemności, wręcz przeciwnie, był lekko przerażony (na szczęście powstrzymał się od zrobienia awantury, uffff...)


Żółta taxówka na Krakowskim Przedmieściu

W końcu po telefonicznych namowach dołączyliśmy do Frania i taty na Stadionie Polonii Warszawa. 
Stadion Polonii Warszawa

Okazało się, że atmosfera na meczu jest zupełnie inna niż na meczach piłki nożnej; rodzinna (było wiele atrakcji dla dzieci) i piknikowa (grill, barek z piwem, przepyszne hamburgery, Starbucks Coffee ;-).

A sam mecz? bajka!!!
Mimo iż  przegrali z kretesem (4:37) Warsaw Eagles ma co najmniej trzech nowych fanów (trzech bo Janek jest jeszcze zbyt mały). 

8. kolejka Topligi: Warsaw Eagles (pomarańczowi) - Panthers Wrocław (niebiescy)

To był fantastyczny dzień...
jesteśmy wykończeni... ;-P

Dobrej nocy
M