Wiecie jak się zaczęło, maluch gorączkował i nie chciał nic jeść, tak było od środy wieczór do soboty. Lekarz wskazywał na zęby bo mały bardzo się ślinił i nie miał innych objawów oprócz tego że kupa zielona i brak chęci jedzenia (tzn. chęci może i były ale możliwości żadnych). Gorączka ustała w sobotę rano, Janek obudził się już z normalną temperaturą ciała. W sobotę po kąpieli zauważyłam na paluszkach u nogi dziwne pęcherze ale pomyślałam, że dużo malec chodził w butach więc pewnie paluszki obtarł ale gdy obejrzałam jego rączki i zobaczyłam to samo wtedy zaczęłam się niepokoić.
Skąd białe pęcherze na paluszkach Janka? Jakby małe poduszeczki podskórne wypełnione powietrzem albo płynem.
Stopka Janka z widocznymi pęcherzykami (Wirus Bostoński)
Byliśmy dzisiaj u pediatry, pani doktor spojrzała na pęcherze obejrzała nóżki Janka i postawiła diagnozę: WIRUS BOSTOŃSKI na którego to lekarstwa brak, musimy przeczekać i leczyć objawowo tzn. gorączkę zbijać lekami przeciwgorączkowymi a pęcherzyki smarować gencjaną albo pudodermem (przecież jak mu wysmaruję paluchy pudodermem to je zje!!!) Zupełnie jak ospa ;-) Pęcherze mogą pojawiać się na palcach u nóg, rąk, na kolanach bądź w buzi (dlatego płakał gdy próbował cokolwiek zjeść albo wypić) Wszystko się wyjaśniło...
Podobno choroba ta jest bardzo zaraźliwa więc czekam z Nurofenem na Franka ;-)
Byliśmy ostatnio na tzw. kulkach i pamiętam jak powiedziałam do męża: "wiesz, gdy Franek był mały i zabierałam go na kulki, to zawsze trzy/cztery dni po tym był chory ;-) Mam nadzieję, że tym razem się nie pochorują..."
Janek na bujanym koniku
Franek na ściance wspinaczkowej
Masz babo placek...
M
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz