Nasza zastawa, moja obstawa

Nasza zastawa, moja obstawa

piątek, 31 października 2014

Zmiany są dobre, nie bójmy się zmian...

Ostatnio tyle się dzieje, że nawet mimo zmiany czasu na zimowy brakuje dnia. Janek nie może się przestawić więc wstaje z kurami (ba nawet wcześniej bo dziś na przykład jesteśmy na nogach od 5.30 ;-)
Franek zaczął chodzić na Judo więc w środy i piątki zawozimy go po przedszkolu na zajęcia (swoją drogą bardzo fajne)
Janek zaś... idzie dziś pierwszy raz do żłobka na dwie godziny... Docelowo będzie tam chodził dwa razy w tygodniu po 6 godzin ;-)
Dlaczego? Bo widzimy jak w domu się nudzi, bo chyba czas i pora, bo widzimy, że jest radosnym super dzieckiem, które potrzebuje nowych bodźców, zmian a przede wszystkim kontaktu z rówieśnikami...
W całym tym zamieszaniu nie mogę się odnaleźć. Nie boję się o Jasia, wiem, ze trafił do wspaniałego, ciepłego miejsca, boję się o siebie... Przez te 20 miesięcy bardzo się do niego przywiązałam i każdą z nim rozłąkę przypłacam krokodylowymi łzami...

Matka weź się w garść, dzieci rosną, im wcześniej odetniemy pępowinę tym lepiej! Pamiętaj, że dzieci "hodujemy nie dla siebie" lecz dla innego człowieka, urosną i odejdą tak jak my odeszliśmy od swoich rodziców zakładając rodzinę...

Jasio i Franio

A póki co pamiętaj, że dziś:
- musisz posprzątać, jutro przecież goście...
- kupić dynię (przynajmniej x3 i je powycinać na Halloween),
- kupić prezent dla cioci E,
- pojechać do lekarza (od 16.00 - 19.45),
- wyjść z psem,
- ugotować obiad,
- zrobić zakupy na jutrzejszy obiad,
- zrobić dwa prania,

Jak Ci starczy matka czasu to pomyślisz i zapłaczesz a  teraz...  do roboty!!!!

Miłego dnia

M

wtorek, 28 października 2014

Wycieczka do Oceanarium w Blue City

W niedzielę byliśmy na rybkach ;-)
Zabraliśmy dzieci do Oceanarium jakie otworzyło się 2.10 w Centrum Handlowym Blue City na poziomie -1.
Dzieci były zachwycone. Duże akwaria a w nich piranie, mureny i rzecz jasna rekiny oraz mnóstwo innych ryb, których nazw już nie pamiętam. Jasiek biegał między akwariami z palcem w górze, skakał i był bardzo podekscytowany miejscem w którym się znaleźliśmy. Franek spokojnie, oglądał każdą rybę i słuchał uważnie nazw czytanych przez tatę.

Ryby w Oceanarium w Blue City

Tylko mam taki mały niedosyt, chciałoby się więcej ;-(
Więcej ryb i innych podwodnych stworów spotkać można zapewne we wrocławskim ZOO gdzie niedawno otworzono Afrykarium (nie widziałam na żywo, jedynie zdjęcia i filmy... )

Afrykarium we wrocławskim ZOO

... może uda Nam się kiedyś zebrać i pojechać do Wrocławia ;-)


Miłego dnia

M

niedziela, 26 października 2014

Jak wygląda śniadanie prawdziwego mężczyzny?

Wiem, że przy kolacji nie rozprawia się o śniadaniu bo w brzuchu burczy i oko coraz chętniej w stronę lodówki spogląda... ale nie mogę tego pozostawić bez komentarza. Oto jak wyglądało dzisiejsze śniadanie mojego męża ;-)

Śniadanie prawdziwego mężczyzny: jajo, kiełbaski i fasolka w sosie pomidorowym

Wiem, chłopak zaczął biegać (codziennie rano 2 km z psem), pilnuje się aby nie jeść wieczorami (co jest bardzo trudne, bo wtedy smakuje najlepiej) i nawet schudł i to całe 10 kg ;-)
Piszę o tym śniadaniu bo przyrządzał je dzisiaj z takim błyskiem w oku i z taką pasją, że nie mogłam tego nie zauważyć, nie mogłam tego nie opisać ;-)

A co Wasi mężowie jadają na śniadanie?

Dobrej nocy


M

sobota, 25 października 2014

Samochwała w kącie stała... mój pastelowy świat

Nie mogłam się powstrzymać (bo ja jestem samochwała) skoro już chwaliłam się obiadem to pochwalę się też moim obrazkiem ;-)
Ile to czasu minęło od ostatniego razu?
Zbyt dużo, a to co za chwilę wstawię na mojego bloga siedziało mi w głowie zbyt długo, cały czas tam siedzi i męczy aby namalować to samo ale na płótnie i... olejem...
Ehhh...


Pastele, namalowany 23 października 2014

Teraz mogę iść spać spokojna...

Dobranoc

M


Królik w sosie pomidorowym

Pracowita sobota, było dużo sprzątania (ostatnio sobie pofolgowałam) i gotowania, ale świadomość tego, że dzieci biegają po czystej podłodze i obiad mieliśmy królewski (a co najważniejsze zostało też na jutro) jest kojąca...
Czy Wy też macie poczucie spełnienia gdy ugotujecie obiad i posprzątacie? Czy to jest uleczalne? Bo to przecież nie normalne jest ...;-P

A oto co udało mi się dziś przygotować na obiad (dumna).
Przyrządzaliście kiedyś królika? Jeżeli jeszcze tego nie robiliście i chcecie spróbować (tak jak ja dziś) polecam Wam przepis na królika w sosie pomidorowym, tak po hiszpańsku ;-) Wiem, to moja pierwsza przygoda z królikiem i może nie powinnam się tak przechwalać ale muszę przyznać, że dosyć smacznie wyszło a przepis jest bardzo prosty (poza pokrojeniem tuszki rzecz oczywista) więc jak tu się nie podzielić? ;-)
Palce lizać.

Królik w sosie pomidorowym 


składniki:

- tuszka królika,
- 2 średnie cebule pokrojone w kostkę,
- 2 gałązki selera naciowego drobno pokrojonego,
- 2 puszki pomidorów pokrojonych,
- 1 szklanka białego wina,
- estragon 1,5 łyżeczki,
- tymianek 1,5 łyżeczki,
- 2 listki laurowe
- sól,
- pieprz,
- 1 łyżeczka cukru,
- 3 ząbki czosnku drobno posiekane,
- natka pietruszki,
- oliwa z oliwek,
- 0,5 szklanki wody

przygotowanie:

Tuszkę oczyścić z nadmiernego tłuszczu i podrobów. Pokroić ją na mniejsze kawałki (powinno wyjść ok. 10 kawałków). Żeberka można odkroić i zamrozić, wykorzystacie je na zupę ;-). Do głębokiej patelni (najlepiej woka) wlej oliwę z oliwek i gdy oliwa się rozgrzeje podsmaż na niej kawałki królika (ze wszystkich stron powinny być rumiane). W tak zwanym międzyczasie przygotuj (pokrój) cebulę, selera i czosnek. 

Rumiany królik

Gdy królik będzie zarumieniony zdejmij go z patelni i przykryj folią aluminiową aby trzymał ciepło. Na tej samej patelni ( jeżeli to konieczne dolej oliwy) podsmaż lekko cebulkę, wlej pomidory, wsyp łyżeczkę cukru, wrzuć selera podgotuj 5 minut i dodaj przyprawy takie jak: estragon, tymianek i liść laurowy. Teraz pora aby na patelnie wrócił królik. Gdy królik będzie na patelni dolej wino i wymieszaj. Zredukuj ilość sosu o połowę doprowadzając go do wrzenia. Dodaj wodę i wymieszaj. Zmniejsz ogień, przykryj woka i duś od 1,5 do 2 godzin. W tym czasie pokrój pietruszkę. Pamiętaj aby zaglądać do królika i mieszać go od czasu do czasu. Pod koniec czasu duszenia wrzuć przygotowany wcześniej czosnek, sól, pieprz oraz pokrojoną natkę pietruszki. 
Gratulacje, udało się ;-)
Smacznego!

Królik po hiszpańsku w sosie pomidorowym

Jako dodatek zrobiłam ziemniaczane peree na szybko (rozgniotłam porządnie ugotowane ziemniaki i zmieszałam je z dwiema łyżkami śmietany 12%).

Było pysznie...

Dobrej nocy

M

piątek, 24 października 2014

Jesienne z Frankiem wypieki

Odkąd pamiętam  mama "goniła" Nas z kuchni (mnie, mojego młodszego brata i starszą siostrę) nie pozwalała Nam sobie pomagać bo łatwiej jej było samej coś przygotować niż później sprzątać po Nas... Mam jej to trochę za złe, bo ominęła Nas radocha mieszania, pieczenia i robienia posiłków wspólnie, bo nie rozwinęła się we mnie ciekawość smaków, długo nie wiedziałam jak przygotować najprostszy posiłek, a ziemniaki do tej pory obieram na kwadratowo (chociaż z obiadu na obiad jest coraz okrąglej ;-P).
 Pamiętam jak kiedyś zadzwonił do mnie brat (jak już byłam na studiach) i zapytał:
-"Magda, ile czasu gotować parówki?"
zdębiałam i odpowiedziałam:
- "Aż będą miękkie"
Tak więc sami widzicie wszystkiego uczę się teraz, gdy sama jestem mamą, często dzwonię do swojej mamy, często też przeszukuję Internet, miksuję wiedzę, dodaję coś od siebie i tworzę nowe przepisy...

Cieszę się gdy moje starsze dziecko próbuje mi pomagać w kuchni. Angażuję go w każdą pracę, łącznie z wynoszeniem śmieci. Lubię gdy miesza, próbuje, podjada. Czasami irytuję się, że coś robi powoli, że narozwala, że powylewa, ale to drobnostki. Efekt końcowy zawsze jest imponujący i nieważne czy robimy kisiel czy też może muffinki dyniowe (tak jak wczoraj ;-) Zawsze jest przy tym wesoło, pachnąco i smacznie.
Chwile spędzone razem...bezcenne....

Franio nakłada ciasto muffinkowe do foremek


Franek i jego muffinkowa sowa

Nasza muffinkowa uczta

Swoją drogą polecam przepis na muffinki dyniowe z jabłkiem i cynamonem, który linkuje w tekście powyżej. Ciasto jest fantastycznie jesienne chociaż następnym razem dodamy więcej cynamonu ;-)

Dziękujemy wszystko zjemy ;-)

M

Kurczak w sosie musztardowo-miodowym, dla leniuszków ;-)

Obiad na leniwy dzień, albo gdy z góry wiadomo, że nie będziecie mieli zbyt wiele czasu na jego przygotowanie? Pyszne i soczyste kurczaki w sosie musztardowo-miodowym! Jedyne co będziecie musieli zrobić to przygotować sos i zamarynować w nim kurczaki dzień wcześniej ;-)
Kurczak uwierzcie mi zadowoli nawet najbardziej wybredne podniebienia, świetny na rodzinny obiad, moje dzieci za nim przepadają ;-)

Pieczone kurczaki w sosie musztardowo-miodowym


składniki:

- 9 udzików z kurczaka,
- rozmaryn suszony lub w gałązkach,

składniki na sos:

- 3/4 szklanki musztardy Dijon,
- 3/4 szklanki miodu (najlepiej płynny wielokwiatowy),
- 1/3 szklanki oliwy z oliwek,
- sól,

Przygotowujemy sos musztardowo- miodowy; 

wlewamy musztardę miód i oliwę do jednego naczynia a następnie mieszamy, dodajemy sól do smaku. Pamiętaj, że smak sosu zależy od Ciebie, możesz dodać więcej miodu gdy lubisz bardziej słodko lub więcej musztardy jeżeli lubisz smak intensywniejszy.

Przygotowanie:

Kurczaki myjemy i układamy do żaroodpornego naczynia. Zalewamy kurczaki sosem, posypujemy rozmarynem lub jeżeli mamy rozmaryn w gałązkach układamy go między kurczakami i wstawiamy do lodówki najlepiej na całą noc.

Kurczaki w marynacie miodowo- musztardowej

Następnego dnia pieczemy w 180 stopniach; najpierw pod przykryciem 25 minut, później zdejmujemy nakrycie i pieczemy kurczaki z jednej strony aż do zarumienienia się skórki, przekręcamy i pieczemy z drugiej strony.
Smacznego!

Kurczaki w sosie musztardowo-miodowym

Kurczaki najlepiej smakują z ryżem kiedy polejemy go powstałym słodko-musztardowym sosem. Do zestawu proponuję gotowaną marchewkę lub sałatkę z cykorii ;-)

Pozdrawiam

M

BIOKOMINEK ogrzewa Nasz balkon

Coraz zimniej, coraz krótsze dni ... Jesień chyba się zadomowiła. Dobrze jest obserwować zmieniającą się przyrodę z za okna w ciepłym mieszkaniu. Dobrze jest pracować na przeszklonym balkonie w momencie gdy jest ogrzewany (mój mąż pracuje w domu, jego biuro to balkon Naszego mieszkania, latem jest wspaniale, jesienią i zimą jest to dosyć uciążliwe i z balkonu zazwyczaj przenosi się do sypialni, w tym roku jednak są perspektywy, że będzie inaczej).
Mój mąż na swoje 35. urodziny dostał BIOKOMINEK, dlaczego BIO? Bo pali się prawdziwym ogniem dzięki biopaliwu, nie wydziela dymu więc nie potrzebuje komina, może być ustawiony w dowolnym miejscu w mieszkaniu lub ogrodzie. Fantastyczny jako prezent, efektowny i co najważniejsze... grzeje ;-) Są różne rodzaje BIOKOMINKÓW: wiszące, stojące, te malutkie i te duże, designerskie i te klasyczne, każdy znajdzie kształt odpowiedni do swojego wnętrza. Daje ciepło dzięki któremu mój mąż może spokojnie pracować w swoim ulubionym miejscu (pewnie do pierwszych poważniejszych  mrozów, no ale każda chwila jest na wagę złota ;-P) a do tego klimat palącego się ognia... jest niepowtarzalny...

BIOKOMINEK Aster, 


Polecam wszystkim, którzy mimo tego, że mieszkają w bloku marzą o prawdziwym kominku. To marzenie jest już osiągalne ;-)


Pozdrawiam

środa, 22 października 2014

Zielona sałata do obiadu na słodko

Często zastanawiacie się jaką sałatkę albo surówkę przygotować do obiadu? Ja mam ten "problem" prawie codziennie ;-P (o ile gotuję drugie danie). Ostatnio wybrnęłam z tego mistrzowska ręką robiąc prostą sałatkę której głównym atutem był sos.

Zielona sałata na słodko

 składniki:

- sałata (mieszane sałaty, albo zielona sałata porwana na strzępy),
- pęczek rzodkiewek,
- jedna czerwona cebula,
- zielony ogórek,

sos:

- musztarda francuska (ta z kulkami),
- oliwa,
- sok z cytryny,
- 2/3 łyżeczki miodu (najlepszy jest wielokwiatowy po jest bardzo płynny ale tak naprawdę rodzaj miodu nie ma większego znaczenia),
- sól,
- pieprz,

Przygotowanie:

Sałatę rwiemy lub z paczuszki wsypujemy do miski (jak ja uwielbiam pakowane sałaty ;-), wrzucam do sałaty pokrojonego w półksiężyce zielonego ogórka i rzodkiewkę, cebulę w piórka.
Robimy sos:
dwie łyżeczki musztardy mieszam z trzema łyżkami oliwy, wlewam miód, wyciskam sok z połowy cytryny, solę i pieprzę do smaku. W zależności od Waszego smaku możecie dodać więcej musztardy albo więcej miodu, proporcje tak naprawdę zależą od Was.
Smacznego!

Zielona sałatka do obiadu

Dobranoc

M

Jak zrobić pułapkę na muszki owocówki?

Pojawiły się jakiś czas temu, na początku schowałam wszystkie owoce, muszki z kuchni zaczęły przenosić się do łazienki. WTF? Czemu w łazience, co je tam nęciło?
Powodem były jak się okazało owocowe pasty do zębów dzieci ;-)Muszki zlatywały się do szczoteczek i tubek. (pasty zostały już wymienione) a na muszki została zastawiona pułapka ;-)

Bar samobójców, bo tak nazwał pułapkę mój małżonek stoi na umywalce w łazience już od ponad dwóch tygodni i łapie muszki z łatwością.
Jak to się odbywa?
Muszki zwabione zapachem trunku same wpadają w lepką maź i nie mogą się już wydostać... HA...

Bar samobójców

składniki:

- pół szklanki wody,
- pół szklanki octu,
- odrobina octu balsamicznego,
- trzy łyżeczki cukru,
- dwie łyżki płynu do mycia naczyń

przygotowanie:

wszystkie składniki wlewamy do miski i ustawiamy w miejscu gdzie są muszki. Powinno zadziałać
;-) my pomagamy sobie jeszcze odkurzaczem i nadmiar muszek zasysamy do rury ;-)

Bar samobójców, te czarne kropki to nic innego jak muszki owocówki z Naszej łazienki

W końcu kiedyś wszystkie się utopią ;-)

Pozdrawiam

M



poniedziałek, 20 października 2014

Do lekarza, prywatnie czy państwowo?

Po ponad roku od wykrycia kamienia w nerce jestem zdiagnozowana, dobrze prowadzona i wybieram się na zabieg URSL. Nerkę mam konkretnie powiększoną a moczowód wygląda raczej jak gruba kiełbaska... bo odpływ moczu blokuje jedno centymetrowy kamień, który zapewne siedzi w moczowodzie od dłuższego czasu... Dziwne bo do urologów ostatnimi czasy chodziłam częściej niż do kościoła.... wszystkiego tego dowiedziałam się dopiero w piątek na prywatnej wizycie w prywatnym szpitalu urologiczno-ginekologicznym, który znajduje się na Ursynowie w Warszawie (co najlepsze, wizyta wcale nie musiała być prywatna, mogłam zgłosić się tam ze skierowaniem i byłabym tak samo dobrze i fachowo potraktowana jak to odbyło się prywatnie). Z nerką nie jest najgorzej ale mogłoby być lepiej. Zabieg muszę mięć wykonany szybko bo nerka jest już znacznie zmieniona, pochodziłabym jeszcze z rok bujając się od lekarza do lekarza i byłoby po nerce...

Rysunek mojej nerki i tego co się w niej dzieje narysowany przez mojego lekarza urologa

Zabieg będę miała wykonany w ramach NFZ, ale będzie on  zrobiony w prywatnym szpitalu bez kolejek i długiego oczekiwania. Po tym co ostatnio przeżyłam w państwowej służbie zdrowia teraz oddycham z ulgą i się nie stresuję. Polecam wszystkim Tym, którzy mają problemy urologiczne bądź ginekologiczne, szpital ma podpisany kontrakt z NFZ i może przyjmować ubezpieczonych pacjentów. Nie wiem czym te kolejki są spowodowane, mam wrażenie, że ludzie po prostu nie wiedzą gdzie się leczyć, uważają, że prywatne przychodnie są zbyt drogie, że nie dla nich, że gorsze?! tymczasem większość z nich ma kontrakty z NFZ, w większości z nich czas oczekiwania na wizytę w ramach funduszu jest o wiele krótszy niż w placówkach państwowych, a co najważniejsze pacjentów się tu leczy a nie odsyła do następnego lekarza...może kolega się zajmie ;-)
Tą całą sytuację skwituję jednym zdaniem...
Trzeba mieć zdrowie aby leczyć się w państwowej służbie zdrowia...

M

czwartek, 16 października 2014

Zupa grzybowa z makaronem

Jesień w pełni, grzyby w zamrażarce a ja nawet nic grzybowego jeszcze nie ugotowałam.
Do dzisiaj ;-) Nie miałam ziemniaków, dlatego zrobiłam zupę grzybową z makaronem. Mistrzowska i bardzo prosta, niestety musi się długo gotować, bo grzyby mają to do siebie, że niedogotowane wywołują bóle brzuszka. A tego nie chcemy...

Zupa grzybowa z makaronem


składniki:

- kość wieprzowa,
- trzy marchewki,
- por,
- seler,
- pietruszka korzeń,
- grzyby ok. 0,5 kg(w moim przypadku zamrożone)
- cebula,
- dwa ząbki czosnku,
- sól,
- pieprz,
- dwa listki laurowe,
- trzy ziela angielskie,
- odrobina masła do podsmażenia grzybów,
- śmietana 12%, trzy łyżki,
- ulubiony makaron,
- natka pietruszki,

przygotowanie:


Ugotować wywar z kości wieprzowej z dodatkiem liści laurowych i ziela angielskiego. W tym czasie podsmażyć na masełku grzyby, pod koniec do grzybów dodać przeciśnięte ząbki czosnku. Podsmażone grzyby wrzucić do kości i gotować. W tym czasie pokroić cebulkę i zeszklić na maśle, dodać pokrojone w talarki warzywa i podsmażyć razem z cebulką. Podsmażone warzywa dodać do wywaru z grzybami. Gotować przynajmniej 40 minut. Posolić, popieprzyć do smaku, wrzucić natkę pietruszki i wlać zahartowaną śmietanę (do paru łyżek zupy odlanej do szklanki wlej śmietanę i rozmieszaj) nie zagotowuj. Dodaj ulubiony makaron.
Smacznego!

Zupa grzybowa z makaronem


M

wtorek, 14 października 2014

Mecz Polska - Szkocja (2:2), eliminacje UEFA EURO 2016

Oglądam właśnie mecz Polska - Szkocja... Padła druga bramka dla Szkocji, ale mam pytanie, czy nie macie wrażenia, ze ten mecz jest ustawiony a sędzia został przekupiony?
Były przynajmniej dwa faule po stronie Szkocji a sędzia ich nie zauważył?! Za to zauważa każdy faul po stronie Polaków... a nawet więcej.
Bardzo spostrzegawczy gość...

Ach gdybym miała czarodziejską kulę...

Miłego piłkarskiego wieczoru




M

Aktualizuję wpis ;-) Polska- Szkocja remis (2:2)
Brawo chłopaki bo nie było łatwo, zwłaszcza gdy sędzia był bardzo stronniczy i to na Naszą niekorzyść ;-)



Urografia, jak się do niej przygotować?

Parę dni przed porodem mojego drugiego dziecka (luty 2013) miałam krwinkomocz (dla niewtajemniczonych, siusiałam na czerwono), raz nawet myślałam, że zaczęłam przedwcześnie rodzić ale alarm okazał się fałszywy. To co się stało (i moja Pani doktor) zmusiła mnie do zrobienia USG jamy brzusznej. Okazało się wtedy, że mam całkiem spory kamień w nerce prawej (nic nie czułam, nie miałam żadnych objawów). Gdyby nie ciąża pewnie nic bym o tym kamieniu nie wiedziała...
Niedawno (1 września) zostałam umówiona do szpitala MSWiA na rozkruszenie kamienia; okazało się, że lekarz urolog nie zlecił mi Urografii i zabieg nie był możliwy do zrobienia (tak powiedział mi lekarz kwalifikujący do zabiegu). Umówiłam się więc na kolejny termin aby rozbić kamień (14 października) w międzyczasie miałam uzupełnić listę badań potrzebnych do zabiegu rozbicia kamienia w nerce, a są to:
- badanie ogólne moczu,
- posiew (powinien być jałowy),
- morfologia,
- układ krzepnięcia,
- urografia
(koszt urografii to o zgrozo 300 złotych, należy również doliczyć koszt kontrastu, którego podawana ilość w zależności od wagi pacjenta też kosztuje niemało; w moim przypadku przy wadze 64 kg zapłaciłam 180 złotych, czy naprawdę nie można tego badania wykonać na NFZ? Szukałam ale nie znalazłam informacji gdzie mogłabym zrobić urografię na Fundusz Zdrowia.
Dwa dni przed badaniem niczego nie jadłam oprócz kaszki dla dziecka rozrabianej na wodzie i ryby wędzonej, dużo piłam, dzień przed badaniem przyjęłam środek przeczyszczający, ale powiem szczerze, że wiele mi on nie pomógł, musiałam się zmusić do...,
do badania zgłosiłam się szczuplejsza o dwa i pół kilo ;-)

Przygotowanie do Urografii


bez tych badań nie zostaniecie zakwalifikowani do zabiegu, ale jak się dzisiaj okazało, mając te badania i uważając, że wszystko jest ok też możecie się nie zakwalifikować ;-)
Cóż nie zrobiono mi zabiegu, bo jak się okazało (na Urografii), mam najprawdopodobniej kolejny kamień w moczowodzie i najpierw ten musi zejść aby następnie można było ruszyć kamień w nerce. Jak to możliwe, ze mając kamień w moczowodzie od ponad roku nic nie czuję? Że nikt z badających mnie na USG tego kamienia nie zauważył, że mój urolog kwalifikował mnie dwa razy na rozbijanie kamienia wiedząc, że w moim przypadku będzie to niemożliwe...
Cały czas jestem na silnych antybiotykach aby posiew wychodził jałowy bo to co znajduje się w moczowodzie "rozsiewa" bakterie po całym układzie moczowym. Nie wspomnę już nawet o moim przyblokowanym moczowodzie, który na urografii wyszedł gruby jak parówka i nerce z zastojem... Przepraszam, że tak o tym pisze ale jestem zła i zawiedziona, bo kamień w nerce miałam zdiagnozowany w lutym 2013 a teraz dopiero lekarz uświadomił mi, że nie kwalifikuje się do zabiegu do którego inni mnie wysyłali i ja się przygotowywałam ale do zabiegu zupełnie innego...URSL
Jutro jadę się diagnozować, mam nadzieję, że coś się wyjaśni... bo czuje się jak dziecko we mgle...

Dobrej nocy

M

poniedziałek, 13 października 2014

Rozmowa o śmierci z dzieckiem

W sobotę byliśmy na cmentarzu, porządkowaliśmy grób rodziców mojego męża... Cmentarz na którym pochowani są dziadkowie chłopców jest przepiękny, pełen wiekowych drzew i spadających na głowę żołędzi...

 Kaplica grobowa rodziny hrabiów Potulickich herbu Grzymała

Wieczorem gdy usypiałam Frania On zaskoczył mnie pewną rozmową... nie wiedziałam jak się zachować, co powiedzieć...

-"Mamo ja będę płakał"
- "Dlaczego synku ? Coś się stało?"
- "Będę płakał gdy umrzesz..."
- "Kochanie dlaczego miałabym umrzeć?"
- "Bo jesteś starsza ode mnie..."
- "Kochanie wszyscy kiedyś umrą... tak już jest ale gdy ja umrę będę cały czas w Twojej głowie i Twoim serduszku, będę patrzyła na Ciebie z góry i będę się Tobą opiekowała..."
- "A może jak będziesz siedziała na chmurce i będziesz figlowała z aniołkami to one zrzucą Cię do mnie i ożyjesz ;-)"
- " To niestety nie będzie możliwe kochanie, ludzie nie ożywają..., ale nie martw się kochanie, ja jeszcze nie umrę, jeszcze Cię troszkę pomęczę ;-)"

 Postarałam się to wszystko sprowadzić do żartu...ale wcale nie było mi do śmiechu, mój mały synek przeżywa w swoim małym serduszku istotę życia i śmierci a ja nie wiem jak mu w tym pomóc... Jak go ze śmiercią oswoić...
Czy można się z nią w ogóle oswoić?

Pogodzić..., być może można się z nią pogodzić...
Pamiętam, że gdy ja byłam dzieckiem i dotarło do mnie, że kiedyś moi rodzice umrą, że kiedyś ja umrę... wstrząsnęło mną to okropnie... To było coś co zaprzątało moją głowę i przeżywałam to jako mała dziewczynka bardzo, bardzo długo...nie chciałam zostawać sama, nie wyobrażałam sobie życia bez moich rodziców...szukałam sposobu aby można było śmierci uniknąć.
Później nastąpiła seria snów katastroficznych, o pożarach, tornadach, które mnie porywają, o śmierci w obozach koncentracyjnych a nawet o śmierci w katastrofie Titanica, pamiętam te sny bardzo dokładnie, chociaż byłam dzieckiem, a może właśnie dlatego.
Teraz gdy jestem dorosła i sama stałam się mamą, która wie, że kiedyś te swoje dzieci zostawi, że kiedyś umrze jeszcze trudniej jest się z myślą o umieraniu pogodzić...



Dobrej nocy

M

sobota, 11 października 2014

Historyczny mecz Polska - Niemcy (2:0), eliminacje UEFA EURO 2016

Miałam już smacznie spać ale... nie mogłam zostawić tego co się dzieje bez wpisu. Właśnie oglądam z mężem mecz Polska - Niemcy (Mistrz Świata 2014) i oczom nie wierzymy bo to co się ...stało....
Właśnie sędzia ogłosił, że wygraliśmy 2:0!!! To się nigdy wcześniej nie wydarzyło, to... coś co zapamiętamy na zawsze...Historyczna chwila...

Brawo chłopcy!!! Wspaniały mecz!!!

Byliśmy świadkami czegoś magicznego, pierwszy raz widziałam, że Oni naprawdę grają, że Im się naprawdę chciało i byli w tym zaskakująco dobrzy, zgrani i po prostu fantastyczni!
Być może to zwycięstwo pozwoli im uwierzyć w siebie, bo tak można grać z każdym, tak należy grać chłopcy!!!
Wspaniały mecz!!!
Piękny stadion!!!
A Szczęsny? Bronił bramki jak Częstochowy!!!

Franek z piłką


A mój mąż? Dziś pewnie (jak cała męska część Polski ) nie pójdzie szybko spać... Mówił, że czekał na to całe życie ;-)

to będzie dobra noc... ;-)

M


piątek, 10 października 2014

Letnie chłopaków jesienią zabawy

Dzień dzisiaj letni, temperatura powyżej 20 stopni, złote liście i kasztany... wspaniałą mamy jesień...
Zabrałam dzieci do tężni w Konstancinie. Franek próbował nakarmić wiewiórki, Janek doprowadzić mnie do furii popychając wózek na krawężniki i jęcząc przed każdą przeszkodą, ale nic nie mogło mi dziś popsuć nastroju... Było zbyt pięknie aby się denerwować...

Franek na tle Amfiteatru w Parku Zdrojowym w Konstancinie-Jeziornej

...nie pamiętam kiedy w październiku rozbierałam się do krótkiego rękawka, nie pamiętam tak pięknej i ciepłej jesieni... 
Uzdrowisko Konstancin wspaniałe, zupa pomidorowa w barku równie dobra jak zwykle ;-) a place zabaw odegrały kluczową rolę w Naszej wyprawie... Janka musiałam siłą ściągać z karuzeli, nie wystraszył się nawet spadania z niej, cały czas chciał się kręcić i kręcić a uśmialiśmy się przy tym z Frankiem, że HOHO ;-)

Wspomniana wyżej karuzela...

Tak sobie dziś patrzyłam na tych moich synów i wiecie co? Są wspaniali... 

Dobrej nocy, wina kieliszek czeka aż zamoczę usta...wreszcie...

M

Przepis na zupę z dyni

Lubicie zupę dyniową? Robicie ją czasem?
Ja zawsze uważałam, że to strata czasu, bo dynię trzeba obrać (a to wcale nie łatwa sztuka) bo trzeba ją wykroić i obkroić z tego co niejadalne i łykowate i wtedy trafiłam w jednym z supermarketów ( którego nazwy nie wymienię;-P) na dynię w kawałkach, przecież to genialne! Rynek wychodzi na przeciw leniwym konsumentom ;-P
Rzuciłam się na nią i zrobiłam swoją pierwszą zupę dyniową ;-)
Teraz gdy jestem już zaprawiona w kuchni i z nożem trzymam lepiej niż z rodzonym bratem kupuję dynie całą, bo to przyjemne warzywo jest ;-) Piękna, pomarańczowa, ma w Naszym domu co najmniej trzy zastosowania ;-). Na początku dzieci bawią się nią jak piłką;oglądają, turlają i dźwigają, później malują ją tymi swoimi małymi rączkami ...

Franka rysowanki na dyni

a następnie mama (czyli JA) przystępuje do obierania, łupania i dłubania w dyni aby przyrządzić z niej fantastyczną zupę dyniową....!
Uwaga oto przepis!

Zupa z dyni


składniki na wywar:

- korpus kurczaka albo udko lub szyjka itp.
- trzy marchewki
- jedna pietruszka
- kawałek selera
- mały por przekrojony na pół
- trzy ziela angielskie
- dwa listki laurowe

xxx

- olej
- cała średnia dynia pokrojona w kostkę (tylko ta jadalna część dyni)
- cztery ziemniaki pokrojone w kostkę
- dwa ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę
- cebula średnia pokrojona w kostkę
- łyżka curry
- sól
- pieprz
- cukier

Przygotowanie:

Gotuję rosół z kurczaka z warzywami, wyjmuję mięso na którym gotował się bulion (warzywa zostają). Na patelni podsmażam cebulkę, gdy się zeszkli wrzucam ziemniaki i dynię. Całość podsmażam ok 10 minut i na samym końcu wrzucam na patelnię czosnek i curry, mieszam, smażę jeszcze ok 2 minuty i wszystko wrzucam do rosołu. Zupę gotuję do momentu aż ziemniaki będą miękkie a następnie miksuję ;-) Doprawiam do smaku solą, pieprzem i cukrem.
Smacznego!

Kremowa zupa dyniowa

Ta zupa jest tak dobra za sprawą warzyw z rosołu zmiksowanych razem z dynią (próbowałam kiedyś zrobić wersję na czystym rosole... nie polecam, musiałam dogotować warzywa, zmiksować je i wlać do gotowej już wtedy zupy). To dzięki warzywom zupa jest gęsta, bardzo syta i przepyszna.

Można podać z groszkiem ptysiowym lub grzankami ;-)



M




czwartek, 9 października 2014

Jesienne rozmyślania matki

Jesień już, ale tak pięknej tej zazwyczaj szarej pory roku dawno nie było... Słońce, na termometrze 17 stopni i słońce, wspaniałe słońce...
Niestety jest też bardzo sucho więc grzybów brak, ale za to są pomarańczowe dynie, kasztany i liście w takich kolorach, że aż trudno o ich nazwanie.

Dynie na Naszym balkonie

Ja mam od poniedziałku dwóch synów w domu bo starszy kaszle i smarczy więc przedszkole poszło w odstawkę  i w związku z tym nie mam w ogóle czasu, o cierpliwości do nich już nawet nie wspomnę...
Łapię się na tym, że zamykam się w łazience dla chwili świętego spokoju, ale i tam mnie znajdują... jeden przez drugiego woła mama... Ten starszy do skutku aż się nie odezwę, ten młodszy z rykiem jakby go ze skóry obdzierali, szuka...krzyczy.... wylewa łzy na zawołanie... ale jak już znajdzie cichnie, łapię mnie za rękę i prowadzi do samochodu który mu akurat przed chwilą spadł z ławy i pokazuje abym go podniosła... Przecież zwariować można!!!
Rozumiem już moją mamę, która gdy byliśmy mali powtarzała, że zostawi Nas i pójdzie w świat sama...
Oj też bym tak poszła...w świat...


M

wtorek, 7 października 2014

Wspomnienie Anny Przybylskiej...

Wiesz... nie napisałabym już dzisiaj niczego, gdyby nie zabawka Jaśka, której muzyczka włączyła się bez powodu w środku nocy... Obudziłam się w ubraniu leżąc obok najmłodszego w rodzinie.
Nic nie dzieje się bez przyczyny, zabawka włączyła się bo Daffi czekała na wieczorny spacer (mojemu mężowi też przysnęło się kładąc najstarszego ;-).
Szybko wzięłam zaległy antybiotyk (dlaczego, o tym w jednym z kolejnych postów) ubrałam się i wyszłam z Daffi...
...a teraz mam chwilę ...
Wczoraj wieczorem zmarła aktorka Anna Przybylska... przepiękna i mądra kobieta, wspaniała matka... zmarła na raka trzustki w wieku zaledwie 35 lat...

...

....;*(
xxx

M


niedziela, 5 października 2014

Jak zrobić przydomową małą wędzarnie?

Mąż od kiedy pamiętam chciał mieć wędzarnię, truł tą myślą moich rodziców... wierzył, że w końcu namówi dziadka (mojego tatę) i razem wezmą się za budowę. Uważał, że mieszkając na wsi powinno się mieć wędzarnie tak tylko, dla swoich potrzeb (coś w tym jest). Przecież wędzone mięso czy ryby to smak jaki pamięta się z dzieciństwa... Bo coraz częściej zamiast wędzonych produktów natykamy się w sklepach na produkty jedynie okopcone dymem.

Rodzice zawsze słuchali mojego męża, przytakiwali mu ale nigdy nie podjęli tematu budowy...
... w końcu R wziął sprawę w swoje ręce i zrobił wędzarnię zupełnie sam. Ciął, piłował i tłukł młotkiem pól soboty. Narobił sobie przy tym odcisków że HOHO ale warto było... ;-)

Mój mąż budowniczy wędzarni

Najpierw powstał kosmiczny szkielet, kosmiczny bo Franek bawił się w nim w kosmonautę ;-)

 Szkielet wędzarni

Później do szkieletu R przybił deski (sosna). Wędzarnia stanęła w miejscu docelowym i R wykopał głęboki dół oraz prowadzący do niego tunel. Tunel ten przykryty blachą i obłożony cegłami to miejsce w którym będą palić się owocowe gałązki, to dzięki nim będzie można wędzić mięsa i ryby.

Ostatnie poprawki, mój tata i mój mąż 

Zabrakło jedynie worka pytlowego (koniecznie naturalny), którym powinna być przykryta konstrukcja, na razie płyta musi wystarczyć ;-)

Wędzenia dopiero się uczymy, ale muszę Wam powiedzieć, że ryba z własnej wędzarni smakowała wczoraj wyśmienicie...

Jeżeli ktoś ma doświadczenia w wędzeniu to będę wdzięczna za porady ;-)




M

sobota, 4 października 2014

35. urodziny mojego męża

Mój mąż ma dzisiaj urodziny ;-) Chodzi zmartwiony cały dzień i mruczy pod nosem, że jest stary, że się zestarzał tak szybko ... Że to całe życie przechodzi Nam jak sen...
Trochę w tym racji... Dzisiaj czternaście jutro czterdzieści...
Ale tak to już jest, nie cofniemy czasu, z dnia na dzień nie robimy się coraz młodsi ale coraz starsi, coraz mądrzejsi i dojrzalsi...

Cóż mogę powiedzieć..., nasuwają mi się tylko słowa piosenki Marka Grechuty:
"Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy..."

Nasz jesienny spacer; Janek, Daffi, Franek i mój mąż, wrzesień 2014

Wszystkiego najlepszego Kochany... Wiele za Nami, to prawda... ale jeszcze więcej przed Nami jest!

Kwiatki, jakie dostał mój mąż od Janka i Franka na swoje 35. urodziny

M

środa, 1 października 2014

Biała sterlicja królewska z allegro

Przyszedł mój rajski kwiat...

Mąż zamówił sadzonkę przez Internet z Ogrodu Marzeń o TU ;-) Kwiatek przyszedł bardzo szybko, zapakowany tak aby nie uszkodził się podczas transportu, wspaniały ...
Jak to dobrze, że ktoś sprzedaje już ukształtowane, odrośnięte od ziemi roślinki.
Jak na razie obserwuję ją z zapartym tchem, Sterlicja stoi na wschodnim oknie w towarzystwie storczyków (uratowanych z Laroy Merlin)... jeszcze cały czas zielona...

Sadzonka Strelitzii reginae

M






Przepyszna zupa ogórkowa

Od dłuższego czasu namawiał mnie mąż na zrobienie zupy ogórkowej, a ja ciągle się migałam (troszkę dlatego, że nie przepadam za ogórkową ale głównym powodem dla którego nie chciałam zrobić tej zupy był fakt, że nigdy nie potrafiłam jej dobrze ugotować... )
Powiem Wam tylko, że to co ugotowałam to najpyszniejsza ogórkowa jaką w życiu jadłam! 
Skąd miałam przepis?
Troszkę od mamy, troszkę z Internetu, troszkę inwencji Własnej... mieszanka wybuchowa!


Zupa ogórkowa z czosnkiem


składniki:

- kość wieprzowa
- dwie marchewki
- pietruszka korzeń
- kawałek selera
- por
-3 ziela angielskie
- 2 listki laurowe
- ogórki kwaszone 10 sztuk starte na tarce o grubych oczkach
- ziemniaki pokrojone w kostkę
- 2 ząbki czosnku
- pęczek koperku
- sól
- pieprz
- odrobina masła
- 3 łyżki śmietany 12%

przygotowanie:

Kość wieprzową zalewam wodą aby ją całą przykryło i gotuje razem z zielem i listkiem laurowym do czasu aż powstaną szumowiny (ta ciemna piana na zupie, którą trzeba zgarnąć najlepiej łyżką). Gdy kość się chwilę pogotuje i szumowiny zostaną zgarnięte wrzucam do bulionu ziemniaki pokrojone w kostkę i warzywa pokrojone w plasterki (por przecięty na pół). Wszystko gotuje się dość długo, do momentu aż ziemniaki będą miękkie. Gdy ziemniaki będą miękkie podsmażam na maśle starte ogórki, razem z sokiem z ogórków (smażę je ok 6 minut cały czas mieszając), pod koniec smażenia ogórków dodaje do nich przeciśnięty przez praskę czosnek. Smażę jeszcze dwie minuty i wrzucam ogórki z czosnkiem do gotującej się zupy. Wszystko gotuję jeszcze 10 minut, solę i pieprzę do smaku, wrzucam posiekany koperek. Odlewam do szklanki odrobinę zupy i hartuję w niej śmietanę (do zupy w szklance wlewam trzy łyżki śmietany i mieszam) tak zahartowaną śmietanę wlewam do zupy. Trzymam jeszcze przez chwilę na ogniu ale nie doprowadzam do zagotowania i wyłączam zupę. Gotowa!!!
Pamiętajcie im więcej warzyw, im zupa gęściejsza tym lepsza, takie jest moje zdanie ;-)

Smacznego!

Zupa ogórkowa z czosnkiem

M