Zabrałam dzieci do tężni w Konstancinie. Franek próbował nakarmić wiewiórki, Janek doprowadzić mnie do furii popychając wózek na krawężniki i jęcząc przed każdą przeszkodą, ale nic nie mogło mi dziś popsuć nastroju... Było zbyt pięknie aby się denerwować...
Franek na tle Amfiteatru w Parku Zdrojowym w Konstancinie-Jeziornej
...nie pamiętam kiedy w październiku rozbierałam się do krótkiego rękawka, nie pamiętam tak pięknej i ciepłej jesieni...
Uzdrowisko Konstancin wspaniałe, zupa pomidorowa w barku równie dobra jak zwykle ;-) a place zabaw odegrały kluczową rolę w Naszej wyprawie... Janka musiałam siłą ściągać z karuzeli, nie wystraszył się nawet spadania z niej, cały czas chciał się kręcić i kręcić a uśmialiśmy się przy tym z Frankiem, że HOHO ;-)
Wspomniana wyżej karuzela...
Tak sobie dziś patrzyłam na tych moich synów i wiecie co? Są wspaniali...
Dobrej nocy, wina kieliszek czeka aż zamoczę usta...wreszcie...
M
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz