Nasza zastawa, moja obstawa

Nasza zastawa, moja obstawa

czwartek, 29 stycznia 2015

Zupa ziemniaczana ze szczypiorkiem

Nigdy wcześniej nie robiłam zupy ziemniaczanej, ale brak towaru w lodówce na cokolwiek innego zmusił mnie do kreatywności i po rozpoznaniu terenu okazało się, że ziemniaki będą moim obiadowym tematem przewodnim. Podczas przygotowywania zupy posługiwałam się przepisem na zupę ziemniaczaną ze strony polki.pl jednak na potrzebę chwili i podniebienia przerobiłam go troszeczkę.
Zupa wyszła kremowa i pyszna, doskonała gdy na dworze zimno, z pewnością będę do niej wracać ;-)

Zupa ziemniaczana ze szczypiorkiem

składniki na wywar:

- kość wołowa,
- dwa liście laurowe,
- trzy ziarenka ziela angielskiego,

składniki na zupę:

- dwie marchewki pokrojone w plasterki,
- dziesięć ziemniaków pokrojonych w kostkę,
- pół dużego selera pokrojonego w kawałki,
- por pokrojony w plasterki (im więcej pora tym lepiej, ja miałam jedynie tylko kawałek czterocentymetrowy...)
- dwie średnie cebule pokrojone w kostkę,
- dwa ząbki czosnku drobno pokrojone,
- trzy łyżki śmietany 18%,
- sól do smaku,
- pół łyżki pieprzu w ziarenkach,
 - pieprz świeżo mielony do smaku,
 - pokrojony szczypiorek
- dwie łyżki masła,

Przygotowanie:

Kość wołową zalej wodą, wrzuć listki laurowe i ziele angielskie a następnie gotuj przynajmniej przez godzinę. Pod koniec gotowania wywaru zdejmij tzw. szumowiny (pianę z powierzchni). W tym czasie pokrój warzywa. Podsmaż na maśle cebulkę, selera, pora i marchewkę, pod koniec podsmażania warzyw wrzuć na patelnię czosnek na dwie minuty. Podsmażone warzywa wrzuć do wywaru z kością, dodaj do zupy pokrojone w kostkę ziemniaki (im więcej tym lepiej), szczyptę soli i ziarenka pieprzu, gotuj aż ziemniaki zmiękną. Gdy ziemniaki będą miękkie zmiksuj zupę blenderem. Pamiętaj aby przed zmiksowaniem wyjąć z zupy kość wołową ;-) Zahartuj śmietanę (do trzech łyżek śmietany wlewaj powoli gorącą zupę i mieszaj) i wlej ją do zmiksowanej zupy. Popieprz i posól do smaku, wsyp pokrojony szczypiorek.

Smacznego!


Kremowa zupa ziemniaczana ze szczypiorkiem

Miłego dnia

M

wtorek, 27 stycznia 2015

Efekt LOREAL PRODIGI kolor 6.45

Słowo się rzekło...obiecałam zrobić zdjęcie włosów w dziennym świetle (efekt wczorajszej spontanicznej koloryzacji domowej).
Oto i moje włosy skoro świt:

Ten rudy kolor włosów to LOREAL PRODIGI 6.45

Farbę bardzo łatwo nałożyć, ma przyjemny zapach. Włosy po zabiegu nie są wysuszone, farba ma doskonałą odżywkę w opakowaniu, którą powinnaś nałożyć. Kolor bardzo naturalny, z refleksami, wiadomo, że jest nieco intensywniejszy, przy skórze głowy ale daje mu dwa trzy mycia i powinien się wyrównać.
Jestem bardzo zadowolona!


;-)

Miłego dnia

M

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Farbowanie włosów w domu czyli kobiece eksperymenty z urodą ;-)

Kochani właśnie wracam z łazienki... nie, nic nieprzyzwoitego ;-) Po raz pierwszy w życiu przefarbowałam sobie włosy... sama!!! Założyłam jak kazali w instrukcji rękawiczki, użyłam pędzelka i jakoś dałam radę. Nie było wcale tak trudno jak mogłoby się wydawać. Farby teraz (w porównaniu z tymi sprzed dziesięciu lat to czysta frajda i przyjemność, no i zapach nie zabija). Bluzka w której farbowałam włosy jest do wyrzucenia ale nie to się liczy... Liczy się efekt i satysfakcja, że potrafię! (okaże się jutro rano w dziennym świetle ;-P)
Ostatnio mąż prosił mnie abym oszczędzała więc ja po prostu zrobiłam to w ramach oszczędności właśnie ;-P kupiłam dwie farby na promocji (LOREAL PRODIGI 6.45 czyli ciemny miedziano-machoniowy blond)

LOREAL PRODIGI 6.45

 i nałożyłam sobie sama kolor ;-) a co!!! Zamiast 180 złotych u fryzjera zapłaciłam całe 34 złote ;-) Gdy mąż wszedł do łazienki podczas zabiegu, skwitował to co robię jednym zdaniem:
"umów się od razu jutro rano do fryzjera"

Farba LOREAL PRODIGI 6.45 nałożona na włosy (mam włosy do łopatek, nie zużyłam całych dwóch opakowań farby)

Jeszcze czego! nie zamierzam, jak będzie bardzo źle będę chodzić w czapce, do wiosny zejdę z koloru ;-)

Od czasu kiedy wycofali moją ulubioną farbę SAFIRA "Tygrysie oko" tułałam się po fryzjerach i szukałam kogoś kto umiałby odtworzyć mój ulubiony kolor, gdy znalazłam super fryzjerkę na Bemowie to się przeprowadziłam... teraz niby mam fryzjerkę, jest naprawdę bardzo dobra, ale to jeszcze nie to...dlatego wypatrzyłam kolor, kupiłam i nałożyłam.
Jestem ruda, taka jaka zawsze chciałam być ;-) Wiem, że mój kochany mąż wolałby abym była blondynką, ale to nie ja...blond to nie mój kolor. Próbowałam parę razy ale nie czuję się z blondem dobrze, rudy dodaje mi odwagi, pewności siebie, po za tym mam piegi i zawsze ubolewałam nad tym, że  razem z piegowatą cerą nie dostałam od natury rudych włosów...
Bo rudy to nie kolor włosów, rudy to charakter ;-)


Obiecuję, że jutro skoro świt (no może po południu) wstawię zdjęcie swoich przefarbowanych włosów ;-) Już schną i widać, że kolor jest ...

Dobrej nocy

M

niedziela, 25 stycznia 2015

Jak wyglądają kamienie nerkowe?

Kamienie w swoim ciele miałam dwa. Powstały nie wiadomo kiedy i nie wiadomo skąd, z tego co zrozumiałam to są ludzie którym kamienie tworzą się częściej, moją do tego predyspozycje i 'lepsze warunki" i tacy którzy po prostu mało piją, wtedy osad z filtrowanych płynów wytrąca się i łączy powoli, powoli w kamień... Mój mąż, który wypija hektolitry płynów, zielonej herbaty i piwa wieczorem zapewne nie ma się czym martwić, kamienie mu nie groźne ;-P kochanie od dzisiaj codziennie piję jedno piwko ;-P, spokojnie, gdy już dzieci pójdą spać... ;-P

A tak na poważnie, lekarz zalecił mi spożywanie dużo większej niż dotychczas ilości płynów, szczególnie tych na bazie żurawiny o właściwościach zakwaszających organizm. Jest to istotne w profilaktyce i leczeniu chorób dróg moczowych, a w szczególności zakażeń i kamicy układu moczowego (abym tylko nie zapomniała, bo o preparatach żurawinowych przypominam sobie zazwyczaj wtedy gdy o profilaktykę już zbyt późno).

A jak wyglądają kamienie? 
Pierwszy rozkruszył się podczas zabiegu, drugi nienaruszony dostałam w pojemniczku. Wygląda jak płatek śniadaniowy wzięty prosto z pudełka czekoladowych płatków na mleko dla dzieci. 


Kamień usunięty z moczowodu metodą URSL

Taki mały a tyle zachodu...

Dobrej nocy...

M

sobota, 24 stycznia 2015

Podsumowanie tygodnia

Piszę po ponad tygodniowej przerwie i piszę z wielką ulgą choć wcale nie zapowiada się, że dziś będzie inaczej, że Jasio będzie się lepiej czuł i że będzie troszkę mniej marudny niż to było przez cały ostatni tydzień...
Prawda jest taka, że od czasu kiedy Jasio zaczął chodzić do żłobka ciągle choruje, jest dwa/trzy dni z dziećmi a później tydzień/dwa w domu na kuracji... jak przystało na moje dzieci ma notorycznie problem z zatokami a przez to okropny zielony katar i okropny kaszel prawie, że z pod ziemi (odkrztusza spływającą wydzielinę) a do tego idą mu zęby piątki więc chłopak nic nie chce jeść i cierpi okropnie...nie pomaga Dentinox, jedyną ulgę stanom zapalnym w jamie ustnej dają Nurofen lub Paracetamol, który sprawia, że dziecko znów przez parę godzin jest sobą...Wygląda na to, że katar przechodzi a razem z nim znika kaszel... Jest coraz lepiej chociaż do żłobka pewnie jeszcze nie pójdziemy...

A Franio?
Franio trzyma się póki co świetnie (och żebym nie zapeszyła) wczoraj umówiłam go na szczepionkę przypominającą (Franio ma 5,5 lat)... to dopiero będzie przeżycie...wiem, ze nie będzie łatwo bo Franio jest bardzo wrażliwy na swoim punkcie, każda nawet najmniejsza ranka sprawia, że robi się cały blady więc nawet nie chce myśleć co będzie podczas szczepienia... Ale mam jeszcze troszkę czasu aby go przygotować, jesteśmy umówieni w lutym ;-)

A tata?
Tata ostatnio pracuje...cały czas pracuje...mam wrażenie, że gdyby nie musiał spać pracowałby non stop. Gdy jest się swoim szefem i prowadzi własną działalność gospodarczą nie ma urlopów, nie ma zwolnień lekarskich, ani związków zawodowych, trzeba ciężko pracować na siebie i swoją markę... I co z tego, ze pracuje w domu i mam go pod ręką, kiedy tak naprawdę go nie mam całymi dniami i często nocami bo on pracuje... nie osiem godzin dziennie ale mam czasem wrażenie, że dwadzieścia osiem godzin na dobę...

A ja?
Ja miałam zabieg URSL, już drugi ale o tym w kolejnym poście ;-) zdradzę jedynie, że mój organizm zniósł go o wiele lepiej niż za pierwszym razem ;-) Przynajmniej się porządnie wyspałam pod narkozą ;-P

Na szczęście już weekend, tata pewnie znów usiądzie do komputera, ale czas w sobotę i niedzielę płynie zawsze jakoś spokojniej i mniej nerwowo...
A wczoraj wieczorem jak przystało na normalną polską rodzinę udało Nam się nawet obejrzeć wspólnie film ;-) tata (choć go nie widać) też zerkał zza komputera ;-)

Kino familijne czyli Franio, Janek i Dafii oglądają Garfielda (Daffi była zachwycona ;-)

Miłego weekendu

M




niedziela, 18 stycznia 2015

Najtańsza konsola do gier na rynku

Od pewnego czasu Franio męczył Nas prośbami o konsolę do gier... Konsola znalazła się też na liście prezentów w liście do Świętego Mikołaja...
Tłumaczyliśmy mu, że na konsolę jest jeszcze za młody, że Mikołaj nie może przynieść konsoli, klocków LEGO i pianina jednocześnie, że to zbyt wiele nawet dla niego, że najpierw musi nauczyć się czytać i pisać, to warunek konieczny, później pogadamy o konsoli...
W tym samym czasie mąż wpadł na doskonały pomysł (jak zwykle;-), zamówił... UWAGA!!! Pegasusa, najtańszą na rynku konsolę do gier telewizyjnych (kupiona na allegro z przesyłką to koszt ok. 40 zł) ! tak, tak można cały czas nabyć nowy fabrycznie zapakowany, działający produkt!!!

W Naszym domu pod choinką pojawił się Pegasus, Mikołaj przyniósł ją nie Franiowi ale mojemu mężowi (zabieg celowy aby tata miał większą kontrolę nad swoją konsolą)!!!

Konsola sprawia wszystkim domownikom wiele radości, tacie i mnie przypomina stare dobre czasy, czasy beztroski, dziecinnych fascynacji światem gier i wymiennych cartridgów przed Franiem zaś otwiera zupełnie inny niż znał do tej pory świat, świat pikseli i kanciastych, prostych postaci ...
Powrót do przeszłości z łezką w oku...
To był świetny pomysł!!!

Pegasus, najtańsza konsola do gier 


A teraz przyznać się!
Kto grał w dzieciństwie na Pegasusie w Mario Bros?

Mąż i Franio podczas gry na Pegasusie

Dobrej nocy

M




sobota, 17 stycznia 2015

Sprzątanie po choince

Jak tam Wasza choinka? Stoi jeszcze? czy może dawno już rozebrana?
Nasza choinka stała do zeszłego tygodnia, sypała się okropnie, była już sucha jak wiór i o ile wniesienie choinki i obsadzenie jej w stojak to zadanie dla mojego męża tak pozbycie się jej z domu w tym roku przypadło mi...
Aby ją wynieść nie zostawiając na całej klatce suchych kolek musiałam ogolić drzewko tzn. poobcinać sekatorem gałązki i wrzucić je razem z kolkami do plastikowego worka.

Proces ścinania gałązek

Gałązki były tak suche, że za sprawą dotknięcia robiły się całe gołe, opadały z kolek.

Dywan z kolek w Naszym domu 

Teraz w Naszym salonie stoi długi badylo-drąg, który czeka aż go "ktoś" hmm hmm... wyniesie ;-) Mam nadzieję, że nie będzie straszył do wiosny ;-)

Wspomnienie choinki czyli to co zostało ze świątecznego drzewka...

Tymczasem zaczęły się ferie zimowe...W tym roku póki co bez śniegu, na dworze słonecznie i ciepło (temperatury na plusie) czyżby wiosna się pośpieszyła?!

Miłego weekendu

M

wtorek, 13 stycznia 2015

Coś co się dobrze zaczyna nie zawsze dobrze się kończy

Fantastyczny dzień miałam wczoraj...Sama ze sobą w centrum Warszawy włóczyłam się to tu to tam...
A dzieci?
Janek w żłobku, Franek w przedszkolu...
A ja?
Oprócz tego, że pojechałam zrobić badanie RTG układu moczowego, bo wciąż walczę z drugim kamieniem, to spotkałam się z własnymi myślami przy cudownej kawie ze spienionym mlekiem, później zwiedziłam chyba wszystkie sklepy w dawnym Warsie i Sawie aż w końcu zjadłam ulubionego naleśnika ze szpinakiem w moim ulubionym Green barze przy ulicy Szpitalnej...
Nachodziłam się jak głupia, ale to właśnie lubię, lubię przyglądać się ludziom, ich strojom, patrzeć jak się śmieją, rozmawiają lub po prostu mijają mnie w milczeniu, miastu, które tak wspaniale w ciągu tych moich piętnastu lat w Warszawie się zmieniło, można by powiedzieć nie do poznania... 

Miasto zbudowane z klocków

Wieczorem aby nie było zbyt pięknie złapał mnie okropny ból związany z kamieniem, chyba się przeforsowałam w tej Warszawie ;-) byłam dziś rano u mojego lekarza prowadzącego, okazało się, że kamień, który schodzi moczowodem utknął i nie może się ruszyć więc nie ma szans na to, że go "urodzę" a przy tym boli jak cholera! Zostałam zakwalifikowana do kolejnego zabiegu URSL, oby udało się wykonać go jak najszybciej... ból cały czas promieniuje....


Trzymajcie kciuki.

Dobrej nocy

M

piątek, 9 stycznia 2015

Gruzińska kuchnia na dwie fajerki

Nie mogłam się powstrzymać, zrobiłam, kolejne danie tzn. dwie odmiany jednego dania z bakłażanów, przepis pochodzi oczywiście z niedawno odkrytej strony o Gruzji.
Pyszne na ciepło jak i na zimno. Jedyne odstępstwo to Kozieradka, której nie miałam.
Zrobiłam bakłażany w pomidorach i bakłażany w pieczarkach, po przepisy odsyłam na bloga.
Które lepsze?
Moim zdaniem te w pomidorach, ale o smakach się nie dyskutuje ;-)

Na lewej patelni dusi się cebulka z pieczarkami na prawej patelni cebulka z pomidorami z puszki

Następnie na lewą patelnie jak i na prawą wsypuje wcześniej podsmażony pokrojony bakłażan, duszę jeszcze chwilkę, dodaje przyprawy; rozgnieciony czosnek, mieloną kolendrę, sól i pieprz i przerzucam do osobnych misek (do miski z wersją pieczarkową dodałam przyprawy chilli)

Gotowa wersja bakłażana smażonego z pieczarkami, wymieszana z pokrojoną natką pietruszki i pokrojoną kolendrą

Gotowa wersja bakłażana smażonego z pomidorami posypana świeżą pokrojoną natką pietruszki i kolendrą

Bakłażan smażony z pomidorami i bakłażan smażony z pieczarkami to fantastyczne dania na przyjęcie, gdy mamy przyjąć gości, proste w przygotowaniu, efektowne a do tego bardzo smaczne! 
Polecam!!!

Pozdrawiam

M


czwartek, 8 stycznia 2015

Matczyne lęki...

Takie mnie przemyślenia naszły wieczorem, gdy z Francji płyną niepokojące wiadomości ... że smutny ten Nasz świat, że zamiast być razem dzielimy się na islamistów, katolików itp...że zamiast dążyć do polepszania tego Naszego krótkiego życia ziemskiego niektórzy nie mają problemu z jego zakończeniem, robią to bez mrugnięcia okiem...jak wypija się poranną kawę...
Coraz częściej się boję ...jak każda matka o własne dzieci i drżę na myśl o wojnie, która mogłaby pogrążyć świat w chaosie...
Tak się wylałam przed Wami...z kąpielą...


"Gdyby na świecie władze pełniły kobiety nie byłoby wojen, one nie posyłałyby swoich synów na śmierć ..." - cytat skądś zasłyszany, dlatego nie podaję autora...



Spokojnej nocy kochani,

M

środa, 7 stycznia 2015

Wystawa klocków Lego na Stadionie Narodowym

Byliście już czy dopiero zamierzacie zabrać swoje pociechy ( a może sami jesteście fanami klocków) na wystawę duńskich klocków Lego, które podbiły i opanowały świat?
Byliśmy tam zaraz po świętach, nie zawiedliśmy się ;-)
Szkoda tylko, że np. nie ma zniżkowych biletów dla dzieci (w końcu to dla nich wystawa, może właśnie dlatego ich brak...), my dorośli znieślibyśmy bilety i po 40 zł gdyby tylko Nasze dzieci mogły wchodzić np. za darmo ;-) albo przynajmniej za połowę ceny czy nie byłoby przyjemniej?

No nic, wróćmy do samej wystawy. Wszędzie klocki, raj, każda gablota to inny świat, są tam zbudowane z klocków budynki (np. Pałac Kultury i Nauki (PKiN) ale też i Opera w Sydney), bajkowe i filmowe krainy (tj. Muminki i wielka fioletowa Buka, która tak bardzo podobała się Jankowi czy też Władca Pierścieni  lub Gwiezdne Wojny) klocki roboty, a nawet słynny Titanic zbudowany z klocków Lego na którym płyną Lego ludziki... Tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć...
Janek nie mógł się napatrzeć na jeżdżące po torach pociągi a Franek? Franek podziwiał, wzdychał i wypatrywał zestawy, które już ma i które od czasu wystawy składamy w domu z większą częstotliwością ;-)

Janek i Kraina Muminków z klocków Lego, Stadion Narodowy, Warszawa

Wystawa Lego będzie czynna do 15 lutego 2015 roku ;-)

Trzeba to zobaczyć!!!

Dobrej nocy

M

wtorek, 6 stycznia 2015

Pieczone udka kaczki, od dzisiaj Nasze ulubione!

- "Mamo co dziś na obiad?"
- "Kaczka dziwaczka cała w buraczkach ;-P"
A tak na poważnie to uwierzcie mi, zrobiłam dziś najpyszniejszą kaczkę tzn. jej udka pieczone na świecie a wszystko za sprawa przepisu z bloga o tu ;-) Chciałam zostawić komentarz pochwalny ale zniechęcił mnie fakt, że aby to zrobić muszę się zalogować...hmmm...
Autorko przepisu jeżeli mnie czytasz... DZIĘKUJĘ!!!!
Szybko i smacznie, żałowałam tylko, że zrobiłam tak mało bo upiekłam zaledwie cztery udka ;-( Potrawę wpisuję na listę tych, które śmiało można serwować nawet najbardziej wymagającym gościom ;-)

"Nogi z kaczki dłuuugo pieczone" według przepisu z bloga  "W kuchni nocą..."

Przepis na marynatę do kaczki:

- dwie duże łyżki miodu,
- przyprawa chilli świeżo mielona (nie miałam świeżej papryczki),
- oliwa z oliwek (odrobina),
- 2 łyżki majeranku,
- łyżka oregano, 
- łyżka tymianku,
- pieprz świeżo mielony (łyżeczka),
- sól świeżo mielona (oprószyć po godzinie pieczenia udek)
- dwa/trzy wyciśnięte ząbki czosnku,

Zapamiętać!


Kaczkę natrzeć marynatą najlepiej dzień wcześniej, przykryć folią i odstawić w chłodne miejsce. Piec w 180 stopniach pod folią aluminiową (trzy godziny) po godzinie posypać mięso kaczki solą z młynka i wstawić z powrotem do pieczenia...


Coś wspaniałego... nigdy wcześniej nie udało mi się przyrządzić tak soczystej i kruchej kaczki... 

A jakie dodatki? 
Nie mogło zabraknąć jabłek duszonych z majerankiem oraz pieczonych buraczków i ziemniaków polanych oliwą z rozmarynem i solą...

Pieczone ziemniaki i buraki z rozmarynem




A Wy jak przyrządzacie swoją ulubioną kaczkę?

Dobrej nocy

M

niedziela, 4 stycznia 2015

Bakłażany faszerowane kaszą gryczaną i warzywami

Szukałam dziś przepisu na bakłażany i znalazłam taki którego szukałam.
A gdzie? A tu, natrafiłam na wspaniałą stronę o Gruzji ;-)
Widać, że stronę prowadzą nieprzypadkowi ludzie, którzy piszą o Gruzji z pasją... będę zaglądać, nie tylko po przepisy!

A dlaczego akurat bakłażany? Bo karmię głodnego męża, który ze względu na swój stan przeszedł na dietę grzybobójczą ;-P nie pytajcie...
Tymczasem zapraszam do lektury artykułów o Gruzji i wypróbowania wspaniałych przepisów na dania kuchni gruzińskiej. Ja dziś skorzystałam z przepisu na bakłażany faszerowane ryżem i warzywami, który ze względu na stan lodówki i spiżarki lekko zmodyfikowałam. Mam nadzieję, że autorzy bloga nie pogniewają się za tą profanację... ;-)
Nie wiem jak smakują oryginalne ale te moje wyszły naprawdę wspaniale, mąż syty, dzieci najedzone (Jasio zajadał się samym farszem, który śmiało może być wykorzystany jako dodatek do dań mięsnych), misję pt. "bakłażan na obiad" uważam za zakończoną ;-)
A teraz podam zmodyfikowany przepis na to pyszne danie:

Bakłażany faszerowane kaszą gryczaną i warzywami

składniki:

- dwa bakłażany przekrojone na pół i wydrążone w środku,
- przecier pomidorowy (u mnie pomidory z puszki zmiksowane na przecier ;-P)

farsz:

- jedna cebula pokrojona w kostkę,
- połowa słodkiej papryki czerwonej Palermo pokrojonej w cienkie plasterki,
- mała cukinia pokrojona w kostkę, bez nasion,
- puszka pokrojonych pomidorów,
- woreczek ugotowanej kaszy gryczanej,
- dwa drobno posiekane ząbki czosnku,
- łyżeczka słodkiej papryki,
- sól,
- pieprz,
- posiekana kolendra,
- posiekana natka pietruszki,
-masło do podsmażenia farszu

przygotowanie:

Nie wiedziałam, że bakłażany powinno się moczyć w osolonej wodzie w celu pozbycia się z nich goryczki, ale już wiem ;-) Pół godziny kochani, wydrążone (najlepiej ostrą łyżką) bakłażany moczymy w osolonej wodzie. Następnie podgotowujemy warzywa we wrzącej wodzie przez chwilkę (5-10 minut) i wyjmujemy do ostygnięcia. W tym czasie szklimy na patelni z rozpuszczonym masłem pokrojoną w kostkę cebulkę, gdy cebulka będzie miękka dodajemy paprykę a następnie cukinię i wszystko dusimy na masełku. Gdy warzywa będą miękkie dodajemy pomidory z puszki dusimy chwilkę a następnie dodajemy kaszę gryczaną, czosnek i przyprawy tj. słodką paprykę, sól i pieprz oraz pokrojoną zieleninę. Farsz powinien wyglądać tak:

Farsz do bakłażanów

Kiedy farsz będzie gotowy napełnij nim bakłażany i wstaw je do rondelka/garnka na stojąco. Zalej wodą z przecierem pomidorowym i duś pod przykryciem (z małą szparką) 15-20 minut. 

Bakłażany faszerowane kaszą i warzywami podczas duszenia

Ja moje bakażany podałam z kaszą gryczaną polaną wywarem z duszenia warzyw oraz naturalnym jogurtem, ale forma dodatków jest dowolna. To warzywo będzie smakowało ze wszystkim tak samo na zimno jak i na ciepło ;-)

Smacznego!

M





sobota, 3 stycznia 2015

Wieczór z Oscarem Wildem

Dziś filmowo...
"Dorian Gray" na podstawie jedynej wydanej powieści Oscara Wilde'a...
Film, który oglądam nakręcony został w 2009 roku a tytułową rolę gra aktor Ben Barnes... jest tak przejmujący, że ledwo daję radę coś napisać ... (film i główny bohater oczywiście...)


"Dorian Gray" w reżyserii Olivera Parkera


Miłego wieczoru

M

Wstydliwe pytanie...

Mam takie jedno wstydliwe pytanie...
To pytanie kieruję do wszystkich posiadaczy psów...
...
...

Czy Wasze psy też zjadały kupy? Wszystkie, jak leci, po kolei...

Ona wie, że widzimy, wie, że będziemy na nią źli ale gdy tylko zauważy, że my zauważyliśmy pożera to świństwo jeszcze łapczywiej a następnie przychodzi gdy ją wołamy z podkulonym ogonem... heh...
Ręce opadają...

Potrafi przez dwa dni nie jeść karmy ale na spacerze zjada wszystko co jej wpadnie w zęby... Fuuuu!!!
Taka piękna a taka obrzydliwa...

Golden Retriever



Pozdrawiam

M




Warcaby gra dla małego i dużego ;-)

Czy jako dzieci graliście w warcaby? A może nadal grywacie?
Ja wczoraj, dzięki mojemu starszemu synowi przypomniałam sobie jak bardzo lubiłam grać w tą prostą planszową grę. Warcaby obok karcianej gry w wojnę były najfajniejszym sposobem na nudę z moim dziadkiem Romanem ;-) Jak łatwo zapomina się o miłych chwilach z dzieciństwa...
Wczoraj będąc na zakupach Franek przyniósł mi pudełko warcabów i powiedział tym swoim nowym  sposobem na matkę:
-"szkoda, że nie możemy kupić tej gry.."
 ech...spojrzałam...warcaby
- "a będziesz w to grał?" spytałam
- "Będę!"
- "no dobrze", i wrzuciłam do koszyka.
Wiem, miałam mu już nic nie kupować bo Mikołaj przecież niedawno i w ogóle ... ale pomyślałam troszkę egoistycznie, że ja chętnie przypomnę sobie zasady tej gry i będę cieła z mężem po nocach w warcaby ;-P
Wiem, że warcaby wśród tysiąca innych gier planszowych nie zachęcają, ale gdy zacznie się w nie grać sprawiają, że nie możesz się oderwać ;-) no i powracają wspomnienia...

Franek jeszcze jest małą gapką, dużo trzeba mu podpowiadać ale trening czyni mistrza!

Tata i Franio grają w warcaby

Pozdarwiam

M

piątek, 2 stycznia 2015

Witam w Nowym Roku 2015 ;-)

No i jak tam w Nowym Roku?
Tak samo jak w starym co?
Tyle tylko, że korki póki co mniejsze (bo ludzie powyjeżdżali) ...
...śnieg rozpuścił się tak szybko jak się pojawił ...mam wrażenie, że ku wiośnie idzie ;-)
...no i cały czas nie można dojść do siebie po nocy sylwestrowej... zarwanej do 3 nad ranem ;-)
A o 8.30 następnego dnia palce w oczy i nawoływania "mama, mama..."
Nie dla mnie całonocne balangi... nie dla mnie harce do rana, za stara jestem ;-P

Ale fajnie było!!! ;-)

Do siego roku kochani!!!

Pozdrawiam

M