Nasza zastawa, moja obstawa

Nasza zastawa, moja obstawa

sobota, 24 stycznia 2015

Podsumowanie tygodnia

Piszę po ponad tygodniowej przerwie i piszę z wielką ulgą choć wcale nie zapowiada się, że dziś będzie inaczej, że Jasio będzie się lepiej czuł i że będzie troszkę mniej marudny niż to było przez cały ostatni tydzień...
Prawda jest taka, że od czasu kiedy Jasio zaczął chodzić do żłobka ciągle choruje, jest dwa/trzy dni z dziećmi a później tydzień/dwa w domu na kuracji... jak przystało na moje dzieci ma notorycznie problem z zatokami a przez to okropny zielony katar i okropny kaszel prawie, że z pod ziemi (odkrztusza spływającą wydzielinę) a do tego idą mu zęby piątki więc chłopak nic nie chce jeść i cierpi okropnie...nie pomaga Dentinox, jedyną ulgę stanom zapalnym w jamie ustnej dają Nurofen lub Paracetamol, który sprawia, że dziecko znów przez parę godzin jest sobą...Wygląda na to, że katar przechodzi a razem z nim znika kaszel... Jest coraz lepiej chociaż do żłobka pewnie jeszcze nie pójdziemy...

A Franio?
Franio trzyma się póki co świetnie (och żebym nie zapeszyła) wczoraj umówiłam go na szczepionkę przypominającą (Franio ma 5,5 lat)... to dopiero będzie przeżycie...wiem, ze nie będzie łatwo bo Franio jest bardzo wrażliwy na swoim punkcie, każda nawet najmniejsza ranka sprawia, że robi się cały blady więc nawet nie chce myśleć co będzie podczas szczepienia... Ale mam jeszcze troszkę czasu aby go przygotować, jesteśmy umówieni w lutym ;-)

A tata?
Tata ostatnio pracuje...cały czas pracuje...mam wrażenie, że gdyby nie musiał spać pracowałby non stop. Gdy jest się swoim szefem i prowadzi własną działalność gospodarczą nie ma urlopów, nie ma zwolnień lekarskich, ani związków zawodowych, trzeba ciężko pracować na siebie i swoją markę... I co z tego, ze pracuje w domu i mam go pod ręką, kiedy tak naprawdę go nie mam całymi dniami i często nocami bo on pracuje... nie osiem godzin dziennie ale mam czasem wrażenie, że dwadzieścia osiem godzin na dobę...

A ja?
Ja miałam zabieg URSL, już drugi ale o tym w kolejnym poście ;-) zdradzę jedynie, że mój organizm zniósł go o wiele lepiej niż za pierwszym razem ;-) Przynajmniej się porządnie wyspałam pod narkozą ;-P

Na szczęście już weekend, tata pewnie znów usiądzie do komputera, ale czas w sobotę i niedzielę płynie zawsze jakoś spokojniej i mniej nerwowo...
A wczoraj wieczorem jak przystało na normalną polską rodzinę udało Nam się nawet obejrzeć wspólnie film ;-) tata (choć go nie widać) też zerkał zza komputera ;-)

Kino familijne czyli Franio, Janek i Dafii oglądają Garfielda (Daffi była zachwycona ;-)

Miłego weekendu

M




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz