Rodzice zawsze słuchali mojego męża, przytakiwali mu ale nigdy nie podjęli tematu budowy...
... w końcu R wziął sprawę w swoje ręce i zrobił wędzarnię zupełnie sam. Ciął, piłował i tłukł młotkiem pól soboty. Narobił sobie przy tym odcisków że HOHO ale warto było... ;-)
Mój mąż budowniczy wędzarni
Najpierw powstał kosmiczny szkielet, kosmiczny bo Franek bawił się w nim w kosmonautę ;-)
Szkielet wędzarni
Później do szkieletu R przybił deski (sosna). Wędzarnia stanęła w miejscu docelowym i R wykopał głęboki dół oraz prowadzący do niego tunel. Tunel ten przykryty blachą i obłożony cegłami to miejsce w którym będą palić się owocowe gałązki, to dzięki nim będzie można wędzić mięsa i ryby.
Ostatnie poprawki, mój tata i mój mąż
Zabrakło jedynie worka pytlowego (koniecznie naturalny), którym powinna być przykryta konstrukcja, na razie płyta musi wystarczyć ;-)
Wędzenia dopiero się uczymy, ale muszę Wam powiedzieć, że ryba z własnej wędzarni smakowała wczoraj wyśmienicie...
Jeżeli ktoś ma doświadczenia w wędzeniu to będę wdzięczna za porady ;-)
Jeżeli ktoś ma doświadczenia w wędzeniu to będę wdzięczna za porady ;-)
M
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz