Nasza zastawa, moja obstawa

Nasza zastawa, moja obstawa

czwartek, 9 października 2014

Jesienne rozmyślania matki

Jesień już, ale tak pięknej tej zazwyczaj szarej pory roku dawno nie było... Słońce, na termometrze 17 stopni i słońce, wspaniałe słońce...
Niestety jest też bardzo sucho więc grzybów brak, ale za to są pomarańczowe dynie, kasztany i liście w takich kolorach, że aż trudno o ich nazwanie.

Dynie na Naszym balkonie

Ja mam od poniedziałku dwóch synów w domu bo starszy kaszle i smarczy więc przedszkole poszło w odstawkę  i w związku z tym nie mam w ogóle czasu, o cierpliwości do nich już nawet nie wspomnę...
Łapię się na tym, że zamykam się w łazience dla chwili świętego spokoju, ale i tam mnie znajdują... jeden przez drugiego woła mama... Ten starszy do skutku aż się nie odezwę, ten młodszy z rykiem jakby go ze skóry obdzierali, szuka...krzyczy.... wylewa łzy na zawołanie... ale jak już znajdzie cichnie, łapię mnie za rękę i prowadzi do samochodu który mu akurat przed chwilą spadł z ławy i pokazuje abym go podniosła... Przecież zwariować można!!!
Rozumiem już moją mamę, która gdy byliśmy mali powtarzała, że zostawi Nas i pójdzie w świat sama...
Oj też bym tak poszła...w świat...


M

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz