Zaczęło się w nocy ze środy na czwartek, Jasio dostał gorączki... gdzie jechać co począć w Boże Ciało z dzieckiem cierpiącym? Przecież wszyscy świętują, wszystko zamknięte... Zadzwoniłam do Naszego zaprzyjaźnionego pediatry, On pracował... przyjechał tak szybko jak to było możliwe i przebadał wszystkich (kompleksowo). U Jasia stwierdził ząbkowanie (ile można ząbkować?) Janek ma szesnaście miesięcy i pełną buzię ząbków... Każdy nowy to zapowiedź nieprzespanej nocy ale tak jak przez ostatnie dwa dni jeszcze nie było. Janek miał temperaturę ok. 40 stopni, nie chciał jeść, (każda próba zjedzenia czegokolwiek kończyła się pluciem i rykiem w niebogłosy), przelewał się przez ręce i wył z bólu. Przestał działać Nurofen i Paracetamol... dopiero po Nurofenie w czopku dziecko poczuło ulgę a my złapaliśmy chwilę aby odetchnąć.
Ząbkujący Janek leży na tacie
Cały wczorajszy dzień Janek spędził na rękach u taty i mamy, nie dał się też w nocy odłożyć więc dwie ostatnie noce spałam razem z nim. Aby go nie faszerować lekami przeciwgorączkowymi (gorączka spadła wczoraj wieczorem) podałam mu homeopatyczny czopek Viburcol i po tym maluch się naprawdę wyciszył. Dziś od rana jakby lepiej (mogę w końcu usiąść i coś napisać). Jasio choć głodny (domaga się jedzenia) cały czas pluje tym co weźmie do buzi i płacze, ale przynajmniej pije mleczko ;-) Jest lepiej, Jasio właśnie śpi (z tatą), Franio leczy zwierzątka (na tablecie) a ja mam chwilę aby coś napisać, ugotować obiad i posprzątać ...
c'est la vie ;-)
Powiem Wam, że żeby nie słuchać tego jego płaczu mogłabym nawet rowy kopać...
A jak ząbkowały Wasze dzieci?
...i jak sobie z tym ząbkowaniem radziliście?
Co zrobić aby nie zwariować?
M
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz