Nasza zastawa, moja obstawa

Nasza zastawa, moja obstawa

piątek, 30 maja 2014

Dylematy matki...

Smutno mi, jakoś...
Właśnie wpłynęła na moje konto ostatnia wypłata z tytułu urlopu wypoczynkowego (jaki wykorzystałam cały po urlopie macierzyńskim) od teraz będę na "garnuszku męża"...
Urlop wychowawczy - to była Nasza wspólna decyzja...

Nie kalkulował się Nam mój powrót do pracy, nie mamy babci na miejscu, niania "zjadłaby" moją wypłatę całą, żłobek? zjadłby mojej wypłaty 3/4, nie byłoby mnie w domu 10 godzin dziennie...do tego musiałabym się liczyć z częstymi zwolnieniami ze względu na choroby żłobkowe (wiem co piszę, przerabiałam to gdy Franio poszedł do żłobka kiedy miał rok i dwa miesiące a ja wtedy wróciłam do pracy).

To była świadoma decyzja, ale mimo wszystko dziwnie się z nią czuję... pracowałam od 18 roku życia, przez całe studia, wyjeżdżałam na prace wakacyjne...
Lubię być niezależna finansowo (kto nie lubi...?)
To niezwykle ważne dla kobiety, nie prosić, mieć komfort tego, że zarabia sama na swoje przysłowiowe "waciki"...

Co dalej będzie z moją ścieżką kariery? Na razie jestem "proszę Pana na zakręcie"...

Kamieniec Podolski, Twierdza, lato 2008

Pamiętajcie "gdy zamykają się drzwi, otwiera się okno..." Znam siebie, dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych, ten stan nie będzie trwał wiecznie... poradzę sobie, coś wykombinuję ;-)

Tym optymistycznym akcentem kończę mój ponury wpis i biorę się za obiad... Dziecko i męża trzeba nakarmić ;-)

Ps. moja torba cały czas wisi na krześle, nigdzie nie pojechałam...dziś chyba ją rozpakuję, winogrona w plastikowym pudełku mogły się już podpsuć odrobinkę ... ;-/

Miłego
M




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz