Nigdy nie wiemy gdzie pojechać i co ze sobą zrobić. Odkąd mamy psa odpuszczamy długie wyprawy (przynajmniej na razie). Zazwyczaj lądujemy u rodziców (bo tam czujemy się jak w domu) lub jeździmy odwiedzić rodzinę w Kaliszu bądź pod Toruniem. Długie wolne dni sprzyjają rodzinnym spotkaniom. W tym roku pierwszego maja wylądowaliśmy u rodziców. Pies się wyhasał, dzieci wywściekały na świeżym powietrzu. Matka (a przede wszystkim babcia) w końcu musi się pogodzić z tym, że szczęśliwe dzieci to brudne dzieci ;-)
Janek i sunia na górze piachu (piaskownica była rozstawiona tuż obok)
Janek i Franek traktorzysta
Nasza goldenka bawiąca się w piasku
A my dorośli? Spędziliśmy dzień spoglądając jednym okiem na bawiące się dzieci, drugim na otaczającą nas przyrodę. Rozkoszowaliśmy się słońcem (bo według prognozy następnego dnia miało zniknąć) i przygotowanymi przysmakami (jak na dorosłych przystało).
To był miły dzień...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz