Nasza zastawa, moja obstawa

Nasza zastawa, moja obstawa

środa, 30 kwietnia 2014

Tak się nie robi swojemu klientowi!

Zastanawiałam się czy kiedyś spotkaliście się z taką sytuacją?
Otóż od jakiegoś czasu kompletuję sobie zastawę stołową w pewnym sklepie (dla spokoju sumienia nazwy zastawy ani sklepu nie wymienię). Raz kupiłam dwie miski, za drugim razem następne trzy, później dwa talerze itd. Zastawę chcę skompletować dla dwunastu osób więc proces ten trwa już jakiś czas ;-) Ale ostatnio weszłam do TEGO sklepu z nadzieją, że zakupię kolejne elementy mojej super zastawy i.... co się okazało? Zastawa ta sama a cena inna... oczywiście, że nie niższa!!! Niby nic takiego, trzy złote na sztuce, ale nie o to chodzi, chodzi o sam fakt!!! 
Stanęłam, popatrzyłam, wyszukałam wzrokiem pani, która krzątała się po sklepie i grzecznie zapytałam: "przepraszam, ale dlaczego cena została podwyższona? Czyżby tak się dobrze zastawa sprzedawała, że producent postanowił zarobić, ha ha ha?" (próbowałam zażartować)
Pani nie wahając się odpowiedziała: "Tak, dokładnie, to jest Nasz bestseller i podwyższyliśmy cenę.." 
No ... nic dodać nic ująć, umarłam w butach. Czy to jest normalne, że podwyższa się (dosyć już wysoką cenę jednostkową) dlatego bo coś się dobrze sprzedaje?!!! Hello, w takim razie zostaję z ośmioma miskami, trzema talerzykami i dwoma dużymi talerzami!!! I choć zastawa cały czas w mojej głowie obiecałam sobie, że więcej TAM nic nie kupię!

Pierwszy raz spotkałam się z tym, że sklep podwyższa cenę w momencie gdy produkt jest na rynku od przynajmniej pół roku. Czuję się przez to ( nie wiem czy słusznie?) naciągana... A przecież zakupy powinny dawać radość, a nie wywoływać w Nas frustrację. Tu ktoś podstępem wypuścił coś na rynek, konsumenci to pokochali i wtedy podniósł temu czemuś cenę. A co! 
Nie kupią? Pewnie, że kupią!
Przecież mamy erę konsumpcjonizmu....

Sunia, mój blog i ja

M


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz