Nasza zastawa, moja obstawa

Nasza zastawa, moja obstawa

sobota, 1 listopada 2014

Jelitówka czyli grypa żołądkowa popsuła Nam plany

Cały wczorajszy dzień w biegu, zakupy, sprzątanie, Judo, żłobek, przedszkole a w międzyczasie wizyta cioci N z małą dzidzią. Przed wieczorem gdy już prawie było wszystko gotowe a mąż zajął się gotowaniem (chwała mu za to) Franio przebrał się za koszmarka i pobiegł z dziećmi zbierać cukierki i inne łakocie (Halloween). Wrócił z całkiem niezłym zapasem słodyczy...

Halloweenowe zbiory Franka

i to by było na tyle bo później było już tylko gorzej... Frania nagle zaczął boleć brzuch i to bardzo (zazwyczaj wtedy mówimy mu aby spróbował zrobić kupkę ale tym razem to nie była kupka...) Franek "chlusnął" górą i to dwa razy po czym gdy ogarnęliśmy sytuacje "chlusnął" trzeci raz i czwarty... Nie ma tego złego, przy okazji zobaczyliśmy czym karmią Nasze dziecko w przedszkolu ;-P
Zrobił się blady jak ściana. Przebraliśmy chłopaka w piżamkę, podaliśmy smectę i położyliśmy w salonie aby mieć go pod kontrolą... W nocy wstał już tylko raz aby "chlusnąć", dziś wygląda o niebo lepiej i mówi, że brzuszek nie boli, może przyszło i poszło (oby). Pije cały czas wodę, uzupełnia płyny z wczoraj... jeszcze nie wie, że później dostanie szklankę rozgazowanej Coca-Coli ;-)
A na śniadanie i obiad będzie dziś rosołek.
UFFFF...

Franio dostał wysokiej gorączki i zasnął po Nurofenie

Boje się o Janka bo przecież nie da się izolować jednego od drugiego, to niemożliwe... Ale póki co Janek się trzyma, pozostaje obserwacja i nadzieja, że będzie dobrze...(jak ja się cieszę, że szczepiliśmy chłopaków na rotawirusy ;-)
Oczywiście wyjazd na cmentarz i rodzinny obiad u Nas w Dzień Wszystkich Świętych (dzisiaj) został odwołany... (na groby pojedzie sam tata, no może z Jankiem) tym samym mamy żarcia na następne dwa tygodnie bez gotowania ;-) i cały gar żuru, który mój mąż robił dzielnie pól nocy (zresztą najlepiej na świecie...)

***

Uważajcie dziś na siebie, Dzień Wszystkich Świętych to piękne święto ale z autopsji wiem, że bardzo nerwowe, szczególnie na drogach...

Polski grób na Cmentarzu Łyczakowskim, Nasza wycieczka na Ukrainę, lato 2008


Pozdrawiam

M

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz