Nasza zastawa, moja obstawa

Nasza zastawa, moja obstawa

piątek, 15 sierpnia 2014

Uwaga!!! Mole w jemiole!!!

Jemiołę kupujemy co roku na Święta Bożego Narodzenia, trzymamy ją zawsze do kolejnych świąt i gdy przychodzi Wigilia spalamy ją w kominku u babci... na jej miejsce przychodzi nowa piękna i zielona jemioła, z wieloma białymi kulkami. To taki Nasz zwyczaj, jednak w tym roku będzie inaczej...
Od mniej więcej dwóch tygodni po Naszym mieszkaniu latają mole, te czarne - spożywcze. Co dziwne nie latały w kuchni ale w salonie, przedpokoju i innych dziwnych (małomolowych, tak sądzę) miejscach. Przeszukałam całą szafkę z produktami suchymi (tj. cukier, mąka, kasze itp.) ale nie znalazłam śladu mola (od czasu epidemii molowej jaką miałam na Bemowie wszystkie produkty sypkie przesypuje na bieżąco do szczelnych przeźroczystych pojemników).
Nic..., dziwne..., przecież muszą gdzieś żyć na czymś żerować...?
Wczoraj w końcu wróciłam z miasta z łapką na mole spożywcze i wtedy zauważyłam trzy sztuki siedzące na ścianie w kącie salonu, pokazałam mężowi a ten od razu spojrzał i powiedział:
-"Madzia porusz jemiołą" (wianek z suchej jemioły leżał na regale pod szkodnikami).
Z wianka wyleciały kolejne trzy mole. Nie mieliśmy litości! Wianek z jemioły zapakowaliśmy w szczelny plastikowy worek i ten powędrował na śmietnik. Nie przypuszczałam, że gadziny mogły się tam zalęgnąć i żyć w najlepsze podczas gdy my dostawaliśmy szału!!!
A pułapki na mole spożywcze w szafkach rozwiesiłam (tak na wszelki wypadek ;-)

Mieliście kiedyś mole? Mam wrażenie, że tylko ja i tylko w moim domu panoszą się bez końca...

Daffka

Miłego długiego weekendu!!!

M

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz