Nasza zastawa, moja obstawa

Nasza zastawa, moja obstawa

sobota, 26 kwietnia 2014

Ślimak ślimak pokaż rogi...

Dziś sobota, deszczowa sobota... Rano spacer z psem i wszędzie ślimaki. Ślimak tu ślimak tam, ślimak ślimakiem na ślimaku... Zatrzęsienie winniczków...

Winniczek na ulicy

Mój mąż wspominał, że jego tata (w czasach gdy w sklepach nic nie było a jak było to na kartki) zbierał winniczki i przyrządzał z nich zupę. Według wspomnień mojego męża okropną, cuchnącą zupę, którą wszyscy musieli zajadać. I nikt nie odszedł od stołu dopóki talerz nie był pusty...
Swoją drogą próbowaliście kiedyś zrobić coś z winniczków? Ten francuski przysmak mamy w zasięgu ręki, ślizga się po naszych ulicach, zjada nasze plony a my zbieramy winniczki i eksportujemy do Francji zamiast włączyć je do naszego jadłospisu.
Mam wrażenie, że jest w nas coś co nie pozwala (bez wyrzutów sumienia) przyrządzać tych małych istot, coś co różni Polaków od Francuzów i nie chodzi tylko o odmienną kulturę jedzenia. Tu chodzi o całą masę różnic związanych z Naszym pochodzeniem, klimatem, historią. Wyobraźcie sobie polskiego XVIII wiecznego szlachcica, który zamiast dzikiego wieprza (którego sam wcześniej upolował) na kolacje zajada winniczki...
No way....

Ślimak winniczek i Golden Retriever (tu widać jak wyrośnięte są te okazy)

"Ślimak, ślimak pokaż rogi dam Ci sera na pierogi, jak nie sera to kapusty od kapusty będziesz..." Zdrowy!!! (przyp. Franek ;-)

Dobrej nocy
M

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz