Od pierwszego marca przeprosiłam się nawet z Ewcią Chodakowską żeby na wakacje "wylaszczyć" się odpowiednio i zaczęłam znowu ćwiczyć aż tu nagle zatoki, tak mnie zmiotło że nawet ćwiczyć trudno bo oddychać nie można...
Na szczęście wiosna już za pasem więc tylko patrzeć jak wszystko ożyje...
Zaczniemy wychodzić na dwór, odkurzymy rowery, Franek wróci na judo (po dwu miesięcznej przerwie z powodu złamanej ręki), przestaniemy chorować na wirusy i świat będzie piękniejszy ;-) Nie mogę się doczekać ;-)
Tymczasem w zeszłą sobotę było tak pięknie i wiosennie, że jedliśmy obiad z ogniska ;-) ...pewnie dlatego mam teraz zawalone zatoki, ale "who cares?!" było warto ;-)
Pieczone kiełbaski
Szczęśliwy pies w przedwiosennym słońcu
Miłego weekendu ;-)
M
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz